"Liberalni muzułmanie - to w polskiej debacie publicznej brzmi jak oksymoron. A w twojej książce jest ich cała masa.
Bo tak naprawdę stanowią dosyć pokaźną grupę, do której należą m.in. muzułmanie kulturowi. Zostali wychowani w islamie, ich rodzice lub oni sami urodzili się poza Szwecją, ale nie praktykują ramadanu, nie modlą się pięć razy dziennie i piją alkohol.
A jednak w powszechnej świadomości bardziej obecni są ci konserwatywni. Dlaczego?
Po prostu wrzucamy wszystkich do jednego worka. A muzułmanie to niesamowicie zróżnicowana grupa: mamy takich urodzonych w Skandynawii, którzy z większym lub mniejszym powodzeniem aklimatyzują się w Szwecji, Norwegii czy Danii, są ci pochodzący z Afganistanu, Somalii, Pakistanu. I każda z tych grup ma inne tło kulturowe, inne problemy i sposoby godzenia islamu z socjaldemokracją skandynawską. Albo niegodzenia.
Jak radzą sobie ci, którzy urodzili się poza Europą?
Często jedną nogą wciąż są w rodzinnych krajach i w różny sposób próbują zaadaptować się do nowej rzeczywistości: albo szybko chcą stać się częścią europejskiego społeczeństwa, albo się alienują. Co Polacy doskonale powinni rozumieć, ponieważ przyjmujemy dokładnie takie same strategie, mieszkając w Wielkiej Brytanii czy Norwegii. Przecież nierzadko jest tak, że zamawiamy sobie antenę satelitarną i oglądamy Cyfrowy Polsat, obracając się tylko w polonijnym środowisku."
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,25136373,nagl...