taka ciekawostka
Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch to najdłuższa nazwa miejscowości na świecie. Miejscowość ta leży w mlekiem i miodem płynącej Walii. A gdzieś tam niedaleko, wśród zielonych wzgórz, dzieją się ciekawe rzeczy, ukryte przed okiem postronnych.
Rosjanin Denis Nikitin, jeden z najbardziej znanych instruktorów wojskowych na świecie, przeprowadził tam szkolenie paramilitarne dla kilku grup liczących po kilkudziesięciu neonazistów - zaprawionych już w antyimigranckich bójkach i związanych najczęściej z British National Party (BNP). Wcześniej, jak pisze doskonale poinformowany brytyjski portal Searchlight (materiał pochodzący z tego portalu przytaczamy poniżej), Nikitin prowadził podobne szkolenia także we Włoszech. Warto przeczytać tekst w całości - tym bardziej, że pojawia się w nim ciekawy wątek polski.
A co nam do tego? Ano to, że mowa tu jest o znajomych naszych znajomych. Nasz ulubieniec Konrad Rękas z konserwatyzm.pl i Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych przeprowadził wywiad z wodzem BNP, Nickiem Griffinem, którego zna świetnie nie tylko ze wspólnego obserwowania wyborów na obszarze byłego ZSRR na zlecenie kremlowskiej agencji CIS-EMO, lecz także z pamiętnej konferencji prorosyjskich neofaszystów na Krymie w ostatnich dniach sierpnia 2014 roku, w której razem uczestniczyli. Wydaje nam się, że zdjęcie zdobiące przeprowadzony przez Rękasa wywiad z Griffinem [
http://www.konserwatyzm.pl/artykul/11113/lubie-polakow] nie zostało zrobione w Brighton, tylko nad Morzem Czarnym.
Ponadto - jak już pisaliśmy - nasz rodzimy Obóz Wielkiej Polski, który poparł Rękasa w wyborach samorządowych na prezydenta Chełma [
https://www.facebook.com/Rosyjska.5.kolumna.w.Polsce/ph... już w latach 2012-2013 współorganizował „Słowiańskie Obozy Patriotyczne” pod Moskwą, gdzie polsko-słowacko-serbsko-rosyjska zgraja prorosyjskich nacjonalistów uczyła się strzelać i okopywać, najpewniej pod okiem instruktorów ze Specnazu [
https://www.facebook.com/Rosyjska.5.kolumna.w.Polsce/po... Bardzo możliwe, że jeden z tych instruktorów miał na imię Denis. Umiejętności tam zdobyte na pewno przydały się Dawidowi Hudźcowi w Donbasie w roku 2014. W ostatnim roku obozy się nie odbyły i wcale nas to nie dziwi - po co się wygłupiać ze ślepakami w lesie pod Moskwą, kiedy można normalnie sobie postrzelać z ostrej amunicji do Ukraińców w Donbasie...
Mamy do czynienia z systematycznym tworzeniem brygad zielonych ludzików w różnych krajach Europy, gotowych siać zamęt i przemoc na skinienie Kremla. Naturalnie na to stwierdzenie nasi oponenci się żachną i orzekną, że zachorowaliśmy na paranoiczną rusofobię i wszędzie widzimy agentów (rechot). No więc przykro nam - nie wszędzie. Ale w norweskiej miejscowości Lier, gdzie zagnieździło się kierownictwo Obozu Wielkiej Polski, jak najbardziej widzimy. A także w okolicach Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch.
A zresztą - kim jest, etymologicznie rzecz biorąc, agent? To ktoś, kto działa. Działają? Działają. Nie muszą brać za to pieniędzy. Jaki rozsądny pracownik ambasady rosyjskiej robiłby im przelewy albo przekazywał kasę w reklamówce? Przecież oni by zaraz spuchli z dumy i wygadali się swoim dziewczynom. No i po co? Ideologia tak ich kręci, że nie ma potrzeby im płacić. Oni prawie na pewno narażają się za free, a dzięki temu Putin i jego dworzanie mogą zachować i pomnażać te swoje setki miliardów dolarów, wydojone z Narodu Rosyjskiego i populacji poradzieckich kolonii. Chwała Wielkiej Polsce, ćwoki!
Ale umówmy się - Denis Nikitin na pewno otrzymuje zwrot kosztów i godne honorarium.