W 75. rocznicę rzezi wołyńskiej prezydent Andrzej Duda zachowuje się tak, jakby wykonywał instrukcje Kremla.
Polski prezydent Andrzej Duda w niedzielę 8 lipca poleciał na Ukrainę, by upamiętnić polskie ofiary rzezi wołyńskiej z 1943 r. Ponieważ w dyplomacji obowiązuje zasada wzajemności, ukraiński prezydent Petro Poroszenko tego samego dnia przyleciał do Polski, by we wsi Sahryń upamiętnić ukraińskich cywilów zamordowanych w marcu 1944 przez żołnierzy AK i Batalionów Chłopskich.
W minionych latach elity polityczne obu państw, mimo większych i mniejszych trudności i mimo judzenia ze strony nacjonalistów, tzw. środowisk kresowych oraz agentów Kremla, starały się wykorzystywać takie rocznice do wspólnych obchodów i do zbliżenia pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Tym razem obchody odbywają się oddzielnie i mają wyraźnie konfrontacyjny charakter. Oto prawdziwa „dobra zmiana”, której inicjatorem była Warszawa. Ukraińcy byli otwarci na współpracę i chcieli wspólnych uroczystości, lecz z Polski otrzymali odmowę.
III Rzeczpospolita realizowała testament Jerzego Giedroycia
Kurs na pojednanie obu narodów został wytyczony po II wojnie światowej przez politycznych wizjonerów ze środowiska paryskiej „Kultury” Jerzego Giedroyca. To właśnie tam po raz pierwszy zrodziła się myśl, że w obliczu geopolitycznej presji wynikającej z położenia pomiędzy dwoma potęgami – Niemcami i Rosją – dla dobra Polski i dla dobra Ukrainy obie strony muszą zrezygnować z wzajemnych roszczeń terytorialnych i zastąpić licytację pretensji kooperacją. Ta idea została podchwycona w latach 70. przez działaczy głównego nurtu polskiej opozycji demokratycznej, a następnie „Solidarności”, by w III RP stać się oficjalną doktryną państwa polskiego.
Począwszy od 1989 r. Warszawa zawsze starała się wspierać niepodległościowe aspiracje Ukraińców, wykonując przyjazne gesty, a później starając się grać rolę adwokata Ukrainy w Unii Europejskiej. Rocznice wydarzeń historycznych dzielących oba narody były dzięki zgodnym wysiłkom Warszawy i Kijowa wykorzystywane dla zbliżenia, a nie zaognienia stosunków. Ta linia polityczna była realizowana przez wszystkie główne obozy w polskiej polityce – od lewa do prawa.
W uroczystym otwarciu odnowionego Cmentarza Orląt we Lwowie 24 czerwca 2005 r. uczestniczyli prezydenci Polski Aleksander Kwaśniewski i Ukrainy Wiktor Juszczenko. Rok później – 13 maja 2006 r. – prezydenci Polski Lech Kaczyński i Ukrainy Wiktor Juszczenko wspólnie wzięli udział w uroczystości odsłonięcia pomnika Ukraińców zamordowanych w marcu 1945 r. przez AK w polskiej wsi Pawłokoma na Podkarpaciu.
Nacjonaliści szczują w interesie Moskwy
Środowiska nacjonalistyczne i promoskiewskie od lat starały się wkładać kij w szprychy, by doprowadzić do zaognienia stosunków polsko-ukraińskich, jednak nie odnosiły w tym wielkich sukcesów. Równo 10 lat temu, w 65. rocznicę rzezi wołyńskiej antyukraińscy „kresowiacy” zwołali w Belwederze pod patronatem Lecha Kaczyńskiego konferencję, która miała napiętnować ukraińskie zbrodnie i podsycić wrogość. Gdy jednak ówczesny prezydent zorientował się, jakie są prawdziwe intencje organizatorów, odmówił udziału w tym wydarzeniu i odebrał mu prezydencki patronat.
Tak relacjonował to jeden z organizatorów w liście do czołowego polskiego ukrainożercy ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego: – „Od marca trwały przygotowania do 65.rocznicy w Kancelarii Prez. Wiele spotkań, dyskusji i zmieniających się planów. 20 czerwca miała się odbyć w Belwederze konferencja naukowa, której program proponował IPN (…). Wywołało to oczywiste protesty środowisk ukr. na czele z „Gazetą Wyborczą”, która waliła w bębny zagrożonego pojednania i antyukraińskiego charakteru uroczystości. W związku z tym doszło do złagodzenia tytułu konferencji oraz tytułów niektórych referatów. Na 19 dni przed terminem konferencji, po powrocie z konferencji energetycznej na Ukrainie, prezydent Najjaśniejszej pozwolił sobie wypowiedzieć lokal (czyli Belweder), uczestnictwo i patronat Kancelarii oraz organizacyjny udział w konferencji. Tak więc 20 czerwca nic nie będzie”. (Ostatecznie konferencja odbyła się, ale w złagodzonym kształcie i bez patronatu prezydenta RP.)
PiS pomaga Kremlowi
Polscy nacjonaliści, sojusznicy i agenci Kremla, zdołali dopiąć swego dopiero w 2018 r., pod rządami partii kierowanej przez brata ówczesnego prezydenta Polski. Dzisiejszy prezydent w rocznicę rzezi wołyńskiej, miast działać zgodnie z polską racją stanu na rzecz pojednania i zabliźnienia ran historii, wykonuje gest konfrontacyjny wobec Ukraińców i podsyca złe emocje po obu stronach.
W tym samym czasie Kornel Morawiecki, marszałek senior polskiego Sejmu i ojciec premiera, udziela wywiadu rosyjskiej agencji prasowej, w którym wychwala „wielki naród rosyjski”, prosi Władimira Putina o gest życzliwości wobec Polaków, krytykuje Ukrainę i mówi, że okupowana przez Rosję wschodnia część tego kraju zawsze ciążyła ku Moskwie.
Pytam więc uprzejmie: kto tu właściwie jest Targowicą?
https://koduj24.pl/kto-tu-wlasciwie-jest-targowic...
Podlasie ciążyło do Białorusi a Nadsanie do Ukrainy