Tak dla oderwania od Wołynia troszkę gospodarki:
W 2014 PKB Ukrainy było na poziomie z 1990, przez donbas i krym ostro spadło, w tym roku spodziewany jest wzrost 1% - w takim tempie w roku 2030 będą mieli znowu poziom z końca komuny – siła gospodarki mniejsza do województwa mazowieckiego.
wg TI w rankingu korupcji Ukraina zajmowała 144 miejsce na 167 możliwych - najgorzej w Europie, gorzej od połowy państw afrykańskich. W rankingu swobody prowadzenia działalności gospodarczej Banku Światowego miejsce 161 na 189.
wg ukraińskiego ministra transportu 97% dróg jest zniszczonych. Nie chodzi tylko o dziury – brak asfaltu a nawet podłoża… jak handlować, skoro tam trudno się w ogóle dostać.
w ramach prywatyzacji zrealizowano niecały 1% planu – rząd rozważa puszczanie majątku prawie za bezcen a i tak nie ma chętnych do kupowania.
za polską granicą zbliża się katastrofa ekologiczna, Bug zanieczyszczony ponad wszelkie normy, na zakarpaciu rabunkowy wyrąb lasów, kopalnie odkrywkowe w donbasie zamieniają się w jeziora.
do tego wojna w donbasie której końca nie widać (tu znalezisko z wykopu jak Ukraina dba o własnych żołnierzy
http://videopay.net/video/aQCbkFXDEeaStZNAGpT1tw ) i reformy, które zawsze sa planowane i zawsze spodziewane za ok pół roku…
Jeśli któreś dane się nie zgadzają to proszę oczywiście o korektę (bo nie wszystkie są najświeższe). Przy takich wynikach perspektyw na szybką integrację z UE nie ma prawie żadnych i to bez względu na stanowisko ruskich.
Jakie w takim razie mamy perspektywy na realną współpracę z Ukrainą? Jeśli oczywiście nie będziemy unosić się honorem, przełkniemy kolejne pomniki upa itp., to co na tym zyskamy? Ale tak realnie…