temat dotyczy kwestii wiary i u mnie też do wiary się to odnosi.
Ale obserwując dyskusję dodam jeszcze coś z mojego punktu widzenia.
Jaki jest sens chrzczenia dziecka przez ateistę? Otóż według mnie jednak łatwiej żyć wierząc w coś. W pewnym wieku i z dosyć ciekawym bagażem doświadczeń stwierdzam, że cieszę się, że kiedy byłem mały chowano mnie po chrześcijańsku. Szczególnie na tym wczesnym, naiwnym dziecięcym etapie jest to religia wpajająca konkretne zasady, słuszne w ogólnych założeniach i tyle. Tak się potoczyło, że odszedłem od wiary i nie sądzę bym mógł do niej wrócić (może na starość, w myśl powiedzenia, że jak trwoga to do Boga- któż to wie). Jest wiele powodów. To nie znaczy, że żyję w sprzeczności z tym czym za młodu nasiąkła skorupka. Te zasady, odarte z otoczki prezentowanej dziś przez KK, która mnie w paru przypadkach totalnie drażni są słuszne i odpowiadają mi. Po prostu nie wierzę i już. Czasem zdarza się, że zazdroszczę ludziom wierzącym tego, że wierzą. Ale nie pstryknę palcami i nie zacznę. Nie chcę tej szansy pozbawiać moich dzieci.
@lumiere, nie mogę się z Tobą zgodzić. Uważam, że wychowam moje dzieci zgodnie z zasadami wiary chrześcijańskiej lepiej niż ponad połowa osób, które składają obietnice w każdą niedzielę. Możesz tego nie rozumieć, ale nie zakładaj, że to takie jasne. Przecież wiesz, że można wypunktować mnóstwo codziennych grzechów wśród chrześcijan, powtarzanych mimo postanowień poprawy. Ale to przecież niczemu nie służy. Świat nie jest czarny i biały, zimny i gorący. No właśnie nie. Na przykład to co napisałeś odnośnie spowiedzi. Zdajesz sobie sprawę jak znaczna część chrześcijan kompletnie nie rozumie sensu wyznania grzechów? Na pewno. Szarość chrześcijańska jest bardzo powszechna. Niestety. (i naprawdę tak uważam)
@millani - dziecko ma dwoje rodziców zazwyczaj. według mnie dojrzali ludzie robią tak: Mają dziecko, jedno wierzy, drugie już nie. Siadają, rozmawiają i podejmują świadomą decyzję ze wszystkimi konsekwencjami, a sam Kościół powinien się cieszyć, że taka rodzina (ten ateista) ufa wierze chrześcijańskiej na tyle, że powierza jej część wychowania dziecka. Ważne jest by ów rodzic nie rzucał później dziecku kłód pod nogi, nie oceniał i nie odwodził go od wiary. Był konsekwentny.
Ogólnie rzecz ujmując, to od zawsze staram się nie krytykować ludzi w związku z wiarą. To już jest totalnie sprawa każdego z nas. A każdy kto komentuje ten aspekt, nim podda innych krytyce powinien naprawdę się zastanowić, czy to jak trwa w swojej wierze i co prezentuje sobą uprawnia go do ostrych opinii. Dopóki ktoś mi nie jedzie za wiarę lub jej brak dotąd ja szanuję jego wybór. No ale mogę też zapewnić, że jeśli wróci czas krucjat to dopnę krzyż do munduru i ruszę na ISIS, tamci akurat zdrowo przeginają. Kurde, rozpisałem się. Sorry.