Miałam okazję niedawno przejeżdżać przez pewne śląskie miasteczko, którego nazwę przemilczę, ale którego urok osobisty sprawił, że przestałam uważać MM za najbrzydsze miasto, w jakim dane mi było przebywać. Daleka jestem jednak od stwierdzenia, że „cudze chwalicie, swego nie znacie”, bo więcej jest u nas szpecącego niż cieszącego oko. Jakie waszym zdaniem jest najbrzydsze, a jakie najładniejsze miejsce w MM?
Najładniejsze: widok na rzekę i park z najwyższego punktu cmentarza :)
Najbrzydsze: odcinek Mireckiego od Spółdzielczej do Piłsudskiego – jak nie drewniaki, to spadające tynki, wiecznie niedokończona budowa, ogrodzenia z zardzewiałej blachy falistej, szaro buro i bez skrawka zieleni.