Wonsz podaj nr konta, na które zwrócę ci za chusteczki gdyż znowu zaplujesz monitor. Tym razem ze złości, że znów się odzywam. A odzywam się po to, żeby przytoczyć wyjątek z twoich artykułów:
"...Większość [władz miast] w celu zwiększenia wpływów sięgnęła po podwyżki cen (często drastyczne) biletów, a koszty ogranicza cięciem oferty: likwidując niektóre kursy, skracając, a nawet zamykając linie. Tymczasem według ekspertów to nie tędy droga do wyjścia z kłopotów, bo o atrakcyjności transportu publicznego przesądza jego dostępność i duża częstotliwość połączeń."
i drugi artykuł:
"....Podobnie przeciwskuteczne efekty przynosi ograniczanie oferty przez cięcie linii.
– Ludzie odwracają się od komunikacji miejskiej, przez co władze miasta zaczynają mieć problemy, jest kłopot z dostępnością miejsc parkingowych, korkami, trzeba budować drogi, wreszcie zaczynamy mieć bardzo duże problemy z jakością powietrza – wyjaśnia Michał Wolański".
A to, że samorządy dokładały, dokładają i dokładać będą to jest jasne jak słońce. Komunikacja miejska nie jest po to, żeby zarabiać, tylko po to, żeby mieszkańcy mogli tanio i sprawnie przemieszczać się po mieście.