4°C

38
Powietrze
Cóż... Bywało lepiej.

PM1: 12.59
PM25: 22.76 (151,71%)
PM10: 26.36 (58,59%)
Temperatura: 3.71°C
Ciśnienie: 1017.02 hPa
Wilgotność: 97.75%

Dane z 04.12.2024 09:25, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

Żandarmi z Mińska Mazowieckiego w górach Kaukazu

15.02.2018
(fot.: Paweł Tylka - http://zw.wp.mil.pl/pl/258_505.html)

28 stycznia pięciu żandarmów z Oddziału Specjalnego ŻW w Mińsku Mazowieckim ppor. Piotr Puchacz oraz starsi szeregowi Kamil Orman, Paweł Odoliński, Kamil Gęsich, Kamil Strzyżewski zdobyło najwyższy szczyt Kaukazu górę Elbrus (5462 m n.p.m.).

Relacja uczestników z przebiegu wyprawy pojawiła się na stronie Żandarmerii Wojskowej:

"Pomysł zimowego wejścia na najwyższy szczyt Rosji (Elbrus 5642m n.p.m.) zrodził się podczas jednego z wyjazdów w Bieszczady. Po zdobyciu Mont Blanc (4810 m n.p.m.) kolejnego celu postanowiliśmy poszukać w górach Kaukazu. Tamtejsze pasmo oferuje wiele ciekawych wyzwań. Co najważniejsze zaistniała możliwość przekroczenia bariery 5 tysięcy metrów. Wspinaczką wysokogórską interesujemy się od wielu lat. Każdy z członków wyprawy ma na swoim koncie wiele górskich sukcesów. Do najważniejszych można zaliczyć zarówna letnie, jak i zimowe wejścia na szczyty z masywów Monte Rosa i Mont Blanc. Byliśmy również na szwajcarskim Matterhormie, który przez liczne grono uważany jest za najpiękniejszą górę świata. Przez ostatnie lata gromadziliśmy doświadczenia w różnorakich górskich pasmach, na jurajskich skałkach a także halach wspinaczkowych. Szlifowaliśmy formę, biegając maratony, ultramaratony oraz triathlony. Elbrus nie jest wymagającym szczytem i w okresie letnim zdobywa go wiele osób. Latem jest to po prostu duża góra z mozolnym podejściem. Właśnie dlatego postanowiliśmy, że jeżeli mamy zdobyć ten szczyt, trzeba to zrobić zimą. To pora roku niesie ze sobą zupełnie inne doznania. Największym utrudnieniem są przede wszystkim warunki pogodowe. Silne wiatry i niskie temperatury (-40°C/-50°C). Dlatego też wejścia zimowe dają większą satysfakcję oraz nieporównywalnie większy prestiż. Zaczęliśmy przygotowania do wyprawy. Skoro mieliśmy zdobywać Elbrus, chcieliśmy być pewni, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. W tym celu zorganizowaliśmy parę wyjazdów. Między innymi kolejny raz w Bieszczady – które przywitały nas nieprzetartymi szlakami ze śniegiem po pas, w Tatry – gdzie mogliśmy odświeżyć sobie techniczne aspekty wspinaczki i na koniec w Alpy na Wildspitze (3770m n.p.m.). Tych parę wyjazdów pozwoliło nam zgrać się ze sobą i przetestować sprzęt. Po zapoznaniu się z prognozami datę wylotu ustaliliśmy na poniedziałek 22 stycznia 2018 roku. Tego dnia o 22:30 z lotniska Okęcie wylecieliśmy do Gruzji, szczegółowiej do jej stolicy Tbilisi, skąd mieliśmy dojechać do miejscowości Terskol w Federacji Rosyjskiej (…). Wieczorem 23 stycznia byliśmy na miejscu. Gdzieś ponad nami w chmurach był cel naszej podróży. Ostatnia noc w ciepłym hotelu. Ostatnie pakowanie. Zdobywanie takiego szczytu nie jest zwykłym wchodzeniem byle wyżej. Żeby stanąć na szczycie, trzeba w odpowiedni sposób przyzwyczaić organizm do wysokości. Pierwsze dni wchodziliśmy i schodziliśmy w ramach aklimatyzacji. Powyżej 4 tysięcy metrów wisiały chmury, zasłaniając szczyt. Padał śnieg. Póki co temperatury nie przerażały, wahając się w granicy około – 23°C. Po dwóch dniach osiągnęliśmy schron Priut11 na wysokości 4050 m n.p.m. To z tego miejsca mieliśmy zaatakować wierzchołek. W piątek po raz pierwszy zza chmur wyłonił się szczyt. Wiatr wciąż był dosyć silny a temperatura niska, ale słońce operowało tak mocno, że wspinaczka wydawała się całkiem przyjemna. Tego dnia osiągnęliśmy wysokość 4600 m n.p.m., po czym wróciliśmy na 4050 m n.p.m. Powyżej Skał Pastuchowa praktycznie nie było śniegu. Góra była oblodzona a śnieg wywiany. Prognozy były bardzo dobre. Rozpoczęliśmy ostatnie przygotowania. Dzień ataku szczytowego rozpoczął się o godzinie 3:00. Roztopiliśmy śnieg, by zrobić herbatę do termosów. O 4:00 byliśmy gotowi do wyjścia. W nocy było bardzo zimno. Temperatura odczuwalna spadła do –40VC . Wiał silny wiatr. Przed nami było ponad 1500 m przewyższenia. Pierwsze promienie słoneczne przywitaliśmy z wdzięcznością. Zrobiło się cieplej a wiatr nieco zelżał. Około godziny 1000 osiągnęliśmy wysokość 5300 m n.p.m. Elbrus nie jest trudny technicznie i po drodze nie ma ryzyka napotkania szczelin, więc nie musieliśmy być związani liną. Pozwalało to spokojnie iść każdemu w swoim tempie, co sprawiło, że odległości pomiędzy nami były dosyć duże. Powyżej siodła tempo wejścia znacznie spadło. Wysokość robi swoje. Zaczęliśmy to odczuwać. Na szczęście szczyt był już naprawdę blisko i to nas motywowało. Krok po kroku zbliżaliśmy się do celu. 27 stycznia 2018 roku stanęliśmy na szczycie. Zmęczeni, zmarznięci i ogromnie szczęśliwi. 5642 m n.p.m."

Tekst relacji - st. szer. Kamil Orman
Tekst artykułu - sierż. Daniel Jabłoński
Zdjęcia - Paweł Tylka


Inne aktualności

OK