Jak opowiadał autor książki, rozkopywanie grobów rozpoczęło się tuż po zlikwidowaniu przez nazistów obozu zagłady w Bełżcu w 1943 roku. I nie były to incydenty, ale proceder, który trwał przez lata niemal na masową skalę. Na poszukiwanie „żydowskiego złota” chodzili mieszkańcy pobliskich wsi i przyjezdni – ojcowie i synowie, matki i córki, sąsiedzi, mężczyźni, kobiety i dzieci. Ludzkie prochy zmieszane z ziemią przepłukiwali w rzece lub specjalnie wykopanych dołach, tzw. płuczkach. Paweł Piotr Reszka rozmawiał z tymi, którzy brali udział w tej „gorączce złota”, a także z ich potomkami. Jak sam powiedział, poraziła go skala zobojętnienia i przyzwolenia na uprawianie tego procederu. Ale nie chciał osądzać swoich rozmówców. Bardziej interesowały go odpowiedzi na pytania, m.in. co kierowało kopaczami czy jak to możliwe, że nie widzieli w masowych grobach mogił, w której leżą ludzie, tylko traktowali je jak „złotonośne pola”? Zresztą trudnych pytań podczas lektury „Płuczek” narzuca się o wiele więcej. Zapraszamy do obejrzenia fotoreportażu z tego bardzo ciekawego i ważnego spotkania.