Sobotnie starcie rozpoczęło się od minuty ciszy ku pamięci Pawła Kozakiewicza – oddanego kibica Mazovii i byłego szczypiornisty. Następnie piłkarze przystąpili do rywalizacji, w której to gospodarze od pierwszych minut starali się narzucić swój styl gry. Zadebiutował Uzbek Siroj Melijew, który zastąpił kontuzjowanego Michała Kopczyńskiego, a w drugiej połowie szansę otrzymał młody ofensywny pomocnik Filip Dąbrowski.
Mazovia stwarzała więcej okazji bramkowych, oddała kilkanaście strzałów i wywalczyła liczne rzuty rożne, ale brakowało skuteczności i zimnej krwi pod bramką rywali. Najgroźniejsze sytuacje miał Adrian Gilant – w 25. minucie po podaniu Eryka Więdłochy pędził z piłką od połowy boiska, jednak w „szesnastce” został zatrzymany przez obrońcę, a tuż przed przerwą jego mocne uderzenie minimalnie minęło słupek. Próby podejmowali także Kacper Skwierczyński z rzutu wolnego, Michał Podpora i Michał Kuczałek, ale piłka uparcie nie chciała wpaść do siatki.
Goście z Piaseczna wykorzystali jedną z kontr i objęli prowadzenie, które – jak się później okazało – dało im trzy punkty. Sytuację Mazovii dodatkowo skomplikowały decyzje arbitra. Najpierw w kontrowersyjnych okolicznościach czerwoną kartkę obejrzał Michał Janota po przepychance z rywalem, który otrzymał jedynie żółte upomnienie. Chwilę później boisko musiał opuścić Eryk Więdłocha, ukarany dwoma żółtymi kartkami, w tym jedną za dyskusję z sędzią.
Mimo gry w dziewiątkę, zawodnicy z Mińska Mazowieckiego nie rezygnowali z ataków. W końcówce do ofensywy włączyli się obrońcy Mateusz Bienias i Tomasz Lewandowski. Najbliżej wyrównania był Bienias, który w 93. minucie pomylił się o centymetry.

