Kamil Durczok
Helsinki są bliżej Katowic niż myślisz. Trump właśnie przehandlował cały region. Nas też.
Pulpet siekany. Tyle zostało z amerykańskiego prezydenta po jatce, jaką urządził mu Putin. I nie ma co udawać, że nas, w Polsce, na Śląsku, ten odległy szczyt w Helsinkach nie dotyczy. Dotyczy jak cholera, bo kiedy „strażnik światowego porządku” zostaje zmasakrowany przez faceta, który wziął sobie Krym jak ciastko ze stołu, to groźnie robi się w całej okolicy. U nas też.
Nieruchoma ze strachu twarz Trumpa była jak symbol. Co Putin ma na prezydenta światowego mocarstwa, bóg jeden (oraz car Władimir) raczy wiedzieć. Ale to musi być potężna broń. Trump się bał jak chłopczyk przed maturą. Amerykańskie media od wczoraj rozjeżdżają swojego prezydenta czołgiem. Tak, czołgiem pchanym przez walec.
Przykłady? Proszę. Oto tylko dwie amerykańskie gazety o swoim prezydencie:
„To mrożące krew w żyłach, że Trump jest gotów pomóc Putinowi z jego wendetą”.
„Może prezydent jest tak samo zagrożony, jak wygląda”.
/New York Times/
„Trump jest fanboy’em Putina. Któregoś dnia dowiemy się dlaczego”.
„Trump odpłaca Putinowi za zdobycie prezydentury”.
/Washington Post/
W telewizjach, nawet w prawicowym Fox News, walą w Trumpa jak w bęben.
Tak to się robi, amatorzy z Woronicza. Prawdziwe dziennikarstwo to nie siedzenie pod stołem w charakterze podnóżka, z ręką na stole jako podstawką do mikrofonu. Prawdziwe dziennikarstwo to nie szczujnia. To nie podsycanie nienawiści na zlecenie PiS-u. Prawdziwe dziennikarstwo, to twarde stawianie sprawy. To trudne pytania i odwaga opowiedzenia się po stronie demokracji. To właściwe rozumienie racji stanu. A nie stadne hasanie za dyktatorkami kradnącymi księżyc i Polskę.
U nas też przerażenie. Trudno, by było inaczej, skoro zamroczony strachem Trump nie tylko wygłasza jakiś frazesik o Krymie, nie tylko mówi (jakich czasów doczekaliśmy???), że bardziej wierzy Putinowi niż swoim służbom specjalnym, ale do tego daje wysyła Putinowi jasny sygnał: rób co chcesz, ale miej litość! Nie niszcz mnie!
Obawiam się, że Donald Trump właśnie przehandlował nasz region - mówi Marcin Zaborowski, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, świetnie zorientowany w globalnej polityce.
Tak, przehandlował. Co gorsza, głupota i bezradność w naszej polityce sprawiła, że jesteśmy między kowalskim młotem a olbrzymim kowadłem.
PiS prowadzi najbardziej absurdalną politykę zagraniczną po 1989 roku. Co chwilę wstajemy z kolan. Ale ile razy, do diabła, można wstawać? Wychodzimy ponoć spod miedzynarodowego stołu, tylko że łeb już opuchnięty od tego walenia w blat. Kaczyński opowiada dyrdymały o strategicznych sojuszach. A to z Węgrami (dzięki, bratanki, za 27:0), a to z Litwą. Prawda jest taka, że jesteśmy sami jak palec, na własne życzenie. Putin to wróg - bo razem z Tuskiem zabił nam prezydenta. Tusk to wróg do sześcianu - bo nie tylko maczał palce w zamachu, ale knuje przeciw nam z kanclerz Angelą i resztą tej zdradzieckiej, unijnej hołoty. Unia ma nas serdecznie dość, i tylko dzięki uporowi Timmermans’a jakoś jeszcze nie zostawili nas w zabójczym (a raczej samobójczym) spokoju.
Cały ten bajzel jest dziełem jednego człowieka, jego fobii, dziwactw, uprzedzeń, nienawiści i manii prześladowczych. Rosja wróg, Unia śmiertelny wróg, a Trump…?
No właśnie. Tu mamy problem. Kuriozalna cisza zapadła wczoraj po pisowskiej stronie mocy. Komentatorów na kilka godzin wywiało, widać pobiegli po wskazówki do swoich partyjnych szefów. Niewiele usłyszeli, więc nadal nie bardzo wiedzą, jaki jest przekaz dnia z Nowogrodzkiej. Dziś pewnie coś dostaną więc za chwilę twitter i facebook wypełnią się dętą propagandą rodem z Kremla. Ale zanim to nastąpi, warto, żebyście wiedzieli jedno:
Od wczoraj jesteśmy w …. Tak. Tam właśnie jesteśmy.