wytłumaczcie mi fenomen truskawek na rynku zlokalizowanych na roku tam gdzie kiedyś był murowany pawilon z konserwami, mydłami i innymi różnymi rzeczami. byłam w niedzielę, kolejka ze hejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj albo i dłuższa, myślę sobie pewnie taniocha, zaglądam przez ludzi a tam 9 zł. wychodzę z rynku a tam stoją dwie osoby z truskawką po 5 zł. ludzi zero. kupiłam z ciekawości, słodkie aż miło, czerwone, bez piachu, widać że świeże. o co biega? czy truskawki na rogu same się oskubują, ubijają i polewają śmietaną czy co?