Owszem, należy takie osoby traktować z życzliwością. Jednak albo Pan celowo prowokuje do obfitej dyskusji (konstruktywna dobra jest), albo niestety nie zna Pan realiów.
Miałam kilkakrotnie do czynienia z adopcjami zwierząt w Mińsku i do tej pory pamiętam sunię, która była zamykana na całe dnie, bo nowa opiekunka schodziła na libacje do sąsiadki. Życzliwi ludzie donieśli o tym, więc po kilku dniach psina została odebrana.
Umowa adopcyjna działa na takich samych zasadach, jak każde pisemne zobowiązanie. zawiera punkty mówiące o tym, ze w przypadku naruszenia pewnych warunków w niej ujętych, pies (kot) powróci do poprzedniego opiekuna.
Jeśli ma Pan tak ogromną wiarę we wszystkich ludzi, to cieszę się. Jednak nawet elegancki Pan "pod krawatem" może okazać się hodowcą psów do nielegalnych walk i akurat szuka dla swoich podopiecznych "worka treningowego".