Po kilku dniach mrozu, jeżdżące dotąd moje stare auto, dziś wreszcie odmówiło posłuszeństwa. Bez większej wiary w to, czego się dowiedziałam, zadzwoniłam do Straży Miejskiej z prośbą o pomoc w uruchomieniu samochodu. Za dziesięć minut przyjechały dwie piękne panie i zrobiły, co trzeba. Dodam, że moje auto nieco się opierało i nie bardzo chciało "zaskoczyć", ale dziewczyny były równie uparte jak ono, no i udało się. Kurczę, no cieszyłam się jak dziecko! Powiedziałam im, że są boskie, bo są!. Dziękuję, jak nie wiem co!