Dodam jeszcze, że kilka parę m-cy wcześniej byłem świadkiem dosyć zabawnego zdarzenia. Otóż jadący samochód zaczął hamować przed pasami (o linii zatrzymania nie było już mowy), a kierowca widząc brak zagrożenia przejechał na tych czerwonych diodach. Sedno dowcipu polega na tym, że za owym pojazdem jechał oznakowany radiowóz. Nie bezpieczeństwa stłuczki nie było, ale widać było zdenerwowanie kierowcy i niejako początkowe zaskoczenie na twarzach policjantów, a potem ironiczne uśmiechy na tychże samych twarzach naszych stróżów ładu i porządku.
Rzuciło mi się wtedy na myśl stwierdzenie, że ten nowy projekt energoszczędnej sygnalizacji jest jeszcze obcy nie tylko dla cywilnych użytkowników dróg. Dziś mam jedynie wątpliwości, co do nagłej zmiany światła, jaka miała wtedy miejsce, ponieważ prędkość była raczej prawidłowa skoro nie było kontroli drogowej. Chyba "samo z siebie" czerwone, też się zapala od czasu do czasu?:)