Rozmawiałam dziś z pracownikiem państwowego przedszkola, który powiedział mi, że nic nie wiedzą nt kart przyjęć dzieci (3 latków), nie są poinformowani o trybie zapisywania dzieci, wiadomo tylko, że "podobno" ma być elektronicznie, przez Internet. Ogólna dezorientacja i dezorganizacja. Zapytałam o losowanie trzylatków, co to oznacza, pan przytaknął, ze jest to w miarę sprawiedliwa forma przyjmowania dzieci, bo robi to komputer. Że człowiek nie ma na to wpływu. Zapytałam też ile dzieci w tym roku ma szanse dostać się do 3 latków, powiedział, że na tę chwilę u nich byłoby 6 na miejsce... Zadzwoniłam więc do jednego z niepublicznych przedszkoli zapytać jak tam się sprawa ma (tych co mają dostację na dzieci z urzędu) i dyrektorka z goryczą powiedziała, że istnieje duże ryzyko nieotrzymania dotacji na dziecko z urzędu, co skutkować będzie znacznym podniesieniem czynszu (taka dotacja w wysokości 75 % na dziecko to pieniądz konkret) ze względu na mały budżet. Nie wiem, nie znam się, ale nie zapowiada się miło w każdym razie....