Fajnie kiedyś było, że gotowe modele i materiały były stosunkowo tanie i ogólnodostępne.
Kleiłem kartonowe Modelarze, szybowce (m.in. Zuchy, Jaskółki itp. o ile dobrze pamiętam nazwy) , modele na gumę. Z kolegą też nawąchaliśmy się eteru kręcąc silnikami. Nie było nas wtedy stać na zakup zachodnich modeli, aparatury radiowej, lakierów, itd. Wszystko trzeba było robić we własnym zakresie. Ktoś pamięta lakier z rozpuszczonego styropianu?
Osobiście kręciły mnie rakiety. Niestety, ładunki do nich były nie do kupienia. Ówczesny reżim bał się fajerwerków.
Zakupy robiłem w C.S.H. w Warszawie, ale i mińskim sklepie tzw. „Sportowym” również można było zakupić balsę i listewki, natomiast klej w chemicznym na Warszawskiej, a dratwę, groszówki (do darta własnej roboty) u Niemczakowej Trudne dzieciństwo!