3°C

17
Powietrze
Wspaniałe powietrze!

PM1: 6.24
PM25: 9.95 (66,32%)
PM10: 10.41 (23,13%)
Temperatura: 2.59°C
Ciśnienie: 1012.73 hPa
Wilgotność: 83.06%

Dane z 21.12.2024 16:00, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

Mińsk wolny od Tuska

2215 postów
sześć stóp nad ziemią Postów: 2907
garbaty_anioł
sześć stóp nad ziemią, postów: 2907
Czwartek, 8 lipca 2021 12:28:19
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
@sailor

a w zasadzie do wszystkich - polecam kanał

https://www.youtube.com/channel/UC0mqeu8Sak0_vMJ2yzrGAWg

dobrych kilkanaście godzin wykładów na temat strategii i położenia Polski

Niezmiennie polecam również wykłady (szczególnie kumakowi)

https://www.youtube.com/watch?v=FJP807VnTaM&ab_channel=UniwersytetPrzyrodniczyweWroc%C5%82awiu

A jakby komuś brakowało to

https://www.youtube.com/watch?v=291sutj35Mo&ab_channel=WszechnicaFWW

Życzę dobrego odbioru, nie patrząc na Wasze poglądy - tak po chrześcijańsku kocham Was. Biję się w pierś, wybaczam i proszę o wybaczenie jeżeli ktoś poczuł się kiedykolwiek przeze mnie urażony.
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 8 lipca 2021 16:47:09
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
qrcze jak biskup, na dokładkę niemiecki :)
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 8 lipca 2021 16:49:06
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"propos tej afery...PiS przed wyborami w 2015 roku zapowiadał rozliczenie różnych przekrętów. czy przez te 6 lat ktoś za nie poszedł do więzienia?"

na kandydatach się kończy niestety
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 8 lipca 2021 16:56:17
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"Wyleczymy polską władzę, polskich polityków, bo to jest źródło marności polskiego życia publicznego. Nie pozwolimy innym politykom nałożyć kagańca na obywateli. Nałożymy kaganiec władzy. Zbudujemy państwo, gdzie polityk, sędzia, policjant będą tak samo ciężko pracowali jak tak zwani zwykli obywatele. Władza musi znaczyć wyłącznie obowiązki i nigdy więcej przywilejów." Z wystąpienia podczas kampanii wyborczej, Warszawa, Hala Torwaru, 19 czerwca 2005 r. http://cytatybaza.pl/autorzy/donald-tusk.html

i jak POwiedział tak uczynił ....
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 8 lipca 2021 16:57:41
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
z cyklu "zanim POpłynęło gówno"


Oczyszczalnia ścieków Czajka

25 września 2007 roku warszawskie Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji ogłosiło wyniki przetargu na budowę oczyszczalni ścieków Czajka. Wybrano ofertę Warbudu kosztującą 564 mln euro. To o 265 mln euro drożej niż w najtańszej ofercie. Zwycięska oferta przekraczała o 244 mln euro szacunkowy koszt budowy, który wynikał z analiz przeprowadzonych przez niezależnych ekspertów na zlecenie MPWiK. Był to także projekt najdroższej oczyszczalni ścieków na świecie.

Jak ustalił tygodnik Wprost zapłacili za to mieszkańcy stolicy w postaci wyższych rachunków za wodę. Przy koszcie budowy oczyszczalni ścieków wynoszącym ponad 200 mln euro zakładano, że w ciągu czterech woda zdrożeje trzykrotnie – do 16 zł za m³, co oznaczało, że przy wzroście kosztów budowy do 600 mln euro, rachunki za wodę warszawiaków mogły wzrosnąć pięć, sześć razy.
W przetargu na budowę warszawskiej oczyszczalni nie wzięła udziału większość największych budowlanych koncernów świata. Stało się tak na skutek działań MPWiK, które zniechęcały światowych potentatów do startu. Po ogłoszeniu pierwszego przetargu w 2006 roku nikt się nie zgłosił. Firmy zainteresowane przetargiem wysyłały do MPWiK listy, w których zwracały uwagę, że termin na składanie ofert jest zbyt krótki. Niemiecki Hochtief szacował, że przygotowanie takiej oferty musi zająć sześć miesięcy i z tego powodu nie wziął udziału w przetargu.

W drugim przetargu na budowę Czajki czas składania ofert skrócono do 10 tygodni. Zgłoszono dwie oferty: Budimexu na 766 mln euro i Warbudu na 853 mln euro. Przetarg unieważniono ze względu na zbyt wysokie ceny. Według ustaleń tygodnika Wprost szefostwo Warbudu spotkało się z władzami Budimexu w celu ustalenia wspólnej taktyki w przetargu na budowę Czajki. W trzecim przetargu termin składania ofert wynosił 13 tygodni. Złożono trzy oferty, w tym jedną nieważną. Firma Budimex stwierdziła, że może zbudować oczyszczalnię do 2013 roku, termin ogłoszony w przetargu zakładał 2010 rok.

Warbud zgłosił ofertę na 564 mln euro, a trzecią ofertę na 299 mln euro złożyło konsorcjum Sistem Yapi ze Stambułu, EMIT z Mediolanu i Bateg z Berlina. Eksperci szacowali, że koszt budowy oczyszczalni wynosi 320 mln euro. Oferta konsorcjum Yapi została przez MPWiK zdyskwalifikowana ze względu na błędy. Firma zadeklarowała, iż jest skłonna poprawić wszystko to, do czego MPWiK miało zastrzeżenia, nie zmieniając ceny, ale ta oferta pozostała bez odpowiedzi.

Prezes MPWiK Artur Rypina poinformował, że wybrano droższą ofertę firmy Warbud. Warto zauważyć, że w innych krajach dochodziło do przypadków korupcji w firmach związanych z Warbudem. W lipcu 2001 roku włoski sąd skazał Alaina Maetza, menedżera w firmy Veolia, której spółka-córka Veolia Water Systems w konsorcjum z Warbudem wygrała przetarg na budowę Czajki, na rok i osiem miesięcy więzienia za przekupstwo szefa rady miejskiej Mediolanu, który miał w zamian za łapówkę wybrać jego firmę w przetargu na budowę oczyszczalni ścieków w Mediolanie.

W konsorcjum z Warbudem startowała firma WTE, która w kwietniu 2007 roku wygrała przetarg na budowę w Stambule oczyszczalni o zbliżonej charakterystyce do Czajki. Wybudowała ją za 108 mln euro, czyli ponad pięć razy taniej niż w Warszawie. Podobna do Czajki oczyszczalnia ścieków w Mediolanie została wybudowana za 160 mln euro.

Jak podał tygodnik Wprost, MPWiK przygotowało własną analizę, która miała wykazać, że oferta Warbudu była konkurencyjna. Aby udowodnić swoją tezę, pracownicy MPWiK podali nieprawdziwe dane. Podali m.in., że oczyszczalnia ścieków w Budapeszcie kosztowała 400 mln euro. W rzeczywistości było 290 mln euro, z czego na budowę przypadało 250 mln euro. Pozostała kwota stanowiła koszt zarządzania oczyszczalnią przez cztery lata. Podane dane MPWiK wykorzystało w uzasadnieniu do odrzucenia protestu wobec wyniku przetargu złożonego przez firmę Sistem Yapi. Do porównań w wypadku Warbudu użyto też kwoty netto, podczas gdy wartość wszystkich pozostałych inwestycji podana była jako kwota brutto.

Artur Rypina, prezes MPWiK, w rok po zakończonym przetargu na budowę oczyszczalni Czajka odszedł z pracy. Był sowicie nagradzany przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. W 2008 roku otrzymał nagrodę 50 tys. złotych za dobre wyniki finansowe, a także za pozytywne zakończenie przetargu na oczyszczalnię.
http://www.grzechy-platformy.org/rekordy/oczyszczalnia-sciekow-...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 8 lipca 2021 16:58:42
-1
+1 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"Uwaga, którą usłyszałem (Leszka Balcerowicza), że ZUS to puste obietnice, OFE to realne pieniądze, nie jest trafna. To, że OFE kupują obligacje skarbu państwa jest takimi samymi obietnicami, bo to państwo gwarantuje ich wykup." Źródło: kurierlubelski.pl, 25 stycznia 2011 r. http://cytatybaza.pl/autorzy/donald-tusk.html
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 10:22:08
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
60

Jak większość Polaków odnotowała, Donald Tusk, po siedmioletniej nieobecności w kraju w swoim inauguracyjnym expose politycznym wygłoszonym w sobotę, wezwał członków Platformy Obywatelskiej do rozpoczęcia totalnej wojny ze złem, jakie przytłacza Polskę we wszystkich dziedzinach życia. Aby w nikim nie pozostawiać wątpliwości, a samemu nie być narażonym na zarzut niedomówienia, Donald Tusk jasno sformułował, kto jest źródłem wszelkiego zła i jego uosobieniem. Jest nim PiS, partia Jarosława Kaczyńskiego. I to do walki z tą partią i jej zwolennikami wezwał Donald Tusk. Już są pierwsi ochotnicy.

https://wpolityce.pl/polityka/557818-prawicowi-dyle...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 10:22:57
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Chcą Polski bez praw, bez wolności, bez prawdy. Dlatego gwałcą Konstytucję, atakują sądy i uderzają w TVN i inne wolne media. Nikt już nie może udawać, że tego nie widzi. Demokracje umierają w ciszy. Zacznijmy krzyczeć - oświadczył lider PO Donald Tusk.

https://wpolityce.pl/polityka/557953-tusk-znow-atak...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 10:26:56
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Paweł Piskorski, założyciel PO: Tusk w partii stosował „absolutnie stalinowskie metody”

Obaj byli przyjaciółmi. Z Piskorskim współtworzyli Platformę Obywatelską. Później Tusk zaczął usuwać najważniejszych współpracowników, którzy mogliby stanowić jakąś konkurencję. Pozbył się Olechowskiego, Płażyńskiego, Gilewskiej, Rokity i wielu innych. Wśród nich był też Paweł Piskorski, który w intersującej książce pt. „Między nami liberałami” (W-wa 2014 r.) przedstawia dogłębny portret psychologiczny Donalda Tuska.

Na początku Tusk sprawiał bardzo pozytywne wrażenie. „Był świetny w komunikacji – wspomina Piskorski - jeździł, przekonywał ludzi. (…) …przyjeżdżał, był jak brat łata, doskonale się komunikował, świetnie mówił, żartował, potrafił mieć dystans do siebie. Po spotkaniu nie wyjeżdżał, tylko rozmawiał z ludźmi, pił piwo, przekonywał. Myślę, że jego potencjał w tej kampanii był tak duży także dlatego, że on przez parę lat tkwił w nieróbstwie.”

Jednak nie wszyscy tak bezkrytycznie przyjmowali młodego polityka z Gdańska. „Olechowski wyrabiał sobie opinię na podstawie tego, co ludzie opowiadali mu o Tusku. A opowiadali mu, że jest człowiekiem kompletnie niesłownym, leniwym, skłonnym do spisków.” Piskorski przyznaje samokrytycznie: „Gdybym wtedy mógł przewidzieć, że to bardziej rozmówcy Olechowskiego mają rację, a nie ja, gwarantujący za jego słowność i honorowość, to pewnie inaczej bym odpowiedział na sondowanie mnie, czy nie możemy zrobić samego, ale bez „pana Donalda”. Takiej zdolności przewidywania nie miałem. Gwarantowałem za Donalda na naszą zgubę…”.

W innym miejscu dziwi się sam sobie: „Ja wtedy w durny i naiwny sposób po prostu ufałem Donaldowi. Uważałem, że nas wiążą tak niepolityczne relacje, że nie ma sensu się zabezpieczać przed człowiekiem, którego znam tyle lat i z którym wspólnie tyle przeżyliśmy…”

Atak Tuska na Piskorskiego rozpoczął się jesienią 2003 roku, a wtedy Piskorski stwierdził, że „…prysły moje ostatnie złudzenia wobec Tuska.” W współpracy z Michnikiem potrafił szef PO zniszczyć potencjalną konkurencję poprzez medialną kampanię pomówień: „To co robił Tusk, to nie były kroki zmierzające do wyjaśnienia sprawy, ale idące w kierunku jej rozdmuchania”.

Piskorski mówi dobitnie: „My sami mordowaliśmy naszych własnymi rękoma.” A ważną rolę w tej brudnej walce sprawował: „Całkowicie dyspozycyjny i nadzorowany przez Schetynę sąd partyjny”. Sposoby Tuska w usuwaniu z PO niewygodnych członków Piskorski nazywa odważnie: „Absolutnie stalinowskie metody. Na szczęście nie kary”.

O psychice Tuska pisze Piskorski w następujący sposób: „Donald jest już człowiekiem niesłychanie zimnym i wyrachowanym…. (…) Tusk potrafi być urzekający i przyjacielski, ale bywa też niesłychanie zimny i bezwzględny. (…) „On jest człowiekiem bezwzględnym, ale też inteligentnym. Lubi bawić się konwencją, wprowadzać ludzi w konfuzję.”

Jednym z wielu przykładów charakteryzujących Tuska jest opis posiedzenia zarządu partii, gdzie Piskorski dodaje: „I potem zaczęło się to, co Donald najbardziej lubi, czyli łamanie ludzi”. Tusk lubi ludzi bezwzględnie uległych i posłusznych. Dlatego Piskorski wspomina Małgorzatę Kidawę-Błońską, która „Ze łzami w oczach opowiadała potem znajomym, że Donald dał jej do zrozumienia, jaki ma wybór.”

Wielu aparatczykom w PO taka bezwzględność bardzo pasowała, bo wiedzieli, że sami nie będą mieli konkurencji na swoim prowincjonalnym podwórku. Piskorski wspominając wybory parlamentarne 2011 roku stwierdza: „Nikt mu się nie zbuntuje, nawet będą się jeszcze w Platformie cieszyć, że jakiegoś obcego dla nich gościa pogonił”. Nieco później dodaje: „Oczywiście do tego szczęścia dochodzi bezwzględność Tuska w politycznym mordowaniu kolejnych współpracowników”.
https://www.fronda.pl/a/absolutnie-stalinowskie-meto...
MIńsk Mazowiecki Postów: 5332
Zagłoba
MIńsk Mazowiecki, postów: 5332
Piątek, 9 lipca 2021 10:28:18
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Jeśli w tyłku uwiera Cię kluska, to jest to na pewno wina Tuska!
Hahaha...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 10:33:16
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Armia

Platforma Obywatelska rozmontowała polską armię likwidując pobór powszechny i stawiając tylko na armię zawodową. Dowództwa i sztaby pełne były dowódców i urzędników wojskowych, którzy produkowali tysiące, w większości nikomu niepotrzebnych, dokumentów w postaci rozkazów, pism, załączników, wniosków, próśb, planów, harmonogramów, strategii, wizji, misji itd., a w jednostkach brakuje żołnierzy.

Likwidacja powszechnego poboru oznacza, że Siły Zbrojne RP nie są w stanie wypełniać swojej konstytucyjnej misji obrony terytorium kraju (art. 26) – ani pośrednio przy wsparciu sił sojuszniczych NATO, ani tym bardziej bezpośrednio, czyli samodzielnie. Armia zawodowa jest też droższa. Wyszkolenie i utrzymanie zawodowego żołnierza w liczbie niezbędnej choćby do zatrzymania potencjalnego najeźdźcy i przysporzenia mu takich strat, aby musiał poważnie zastanowić się nad agresją, jest bardziej kosztowne niż armia poborowa.

AFGANISTAN

– Przez nieudolne zarządzanie polską armią narażano żołnierzy na niebezpieczeństwo. Śmierć kpt. Daniela Ambrozińskiego w Afganistanie sprowokowała otwartą krytykę dowództwa i rządzących polityków, którzy do takiego stanu doprowadzili. Żołnierze, którzy 10 sierpnia 2009 roku uczestniczyli w patrolu w Usman Khel w Afganistanie, podczas którego zginął kapitan Daniel Ambroziński, mówili o bardzo poważnych błędach dowództwa w zaplanowaniu akcji. Te błędy ich zdaniem doprowadziły do śmierci kapitana. Przemawiający nad trumną kpt. Ambrozińskiego dowódca wojsk lądowych gen. broni Waldemar Skrzypczak ostro skrytykował dowództwo i polityków mówiąc m.in.: „Dlaczego dopiero trzeba było śmierci kpt. Ambrozińskiego, by pomyślano o lepszym wyposażeniu i uzbrojeniu żołnierzy?”

Siostra poległego żołnierza sama zaczęła prowadzić własne śledztwo, ponieważ Ministerstwu Obrony Narodowej nie zależało na wyjaśnieniu sprawy. Twierdziła, że wyjaśnienie okoliczności śmierci jej brata było dla armii niewygodne. Domagała się wyjaśnienia wielu kwestii m.in. tego, dlaczego, wbrew wcześniejszym doniesieniom, przed śmiercią nikt nie reanimował jej brata oraz dlaczego kierowanie bazą Vulcan polskie dowództwo miało przekazać niedoświadczonemu młodszemu chorążemu Dariuszowi Zwolakowi. Według siostry kapitana chodziło o to, że kpt. Daniel Ambroziński i jego towarzysze stwarzali armii problemy. Wielokrotnie mieli bowiem domagać się np. wsparcia bojowego czy logistycznego.

– Niewygodny dla Platformy Obywatelskiej generał Waldemar Skrzypczak, który wszedł w ostry konflikt z ministrem obrony narodowej w sprawie zaniedbań wojskowych urzędników przy dostarczaniu sprzętu do Afganistanu, zaczął być inwigilowany przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Funkcjonariusze w urzędach miejskim, powiatowym i gminnym szukali informacji dotyczących majątku generała. Generał Waldemar Skrzypczak już po odejściu z wojska krytykował ministra Bogdana Klicha za decyzję wysłania polskiego kontyngentu do prowincji Ghazni w Afganistanie. Według generała Bogdan Klich ośmieszył tą decyzją polską armię, która nie była przygotowana do zapanowania nad prowincją. W efekcie Ghazni stała się jednym z najniebezpieczniejszych miejsc w Afganistanie.

– Śmierć innych pięciu polskich żołnierzy w Afganistanie spowodowana była eksplozją miny pod pojazdem M-ATV. Jakość tego pojazdu podważali Amerykanie. 61. Pułk Zmechanizowany armii USA uznał go za zbyt mało wytrzymały na miny podkładane przez talibów i dowództwo zakazało jego używania. Jak przyznali też wojskowi podłożenie ładunku było poważną operacją logistyczną. została ona przeprowadzona niemal na przedmieściach 140-tysięcznego miasta Ghazni, stolicy prowincji, silnie obsadzonej przez siły NATO i afgańskie. Niedostrzeżenie operacji rebeliantów to poważna wpadka wojskowych służb specjalnych.
– System satelitarnej łączności, z którego korzystali polscy żołnierze w Afganistanie, oparty był na urządzeniach wyprodukowanych przez Wojskowe Zakłady Łączności w Zegrzu oraz firmę TTComm z Mińska Mazowieckiego. Jak ustalił dziennik Rzeczpospolita, urządzenia te zostały skonfigurowane z dwoma satelitami. Pierwszy to EUTELSAT W6, który należy do mającej siedzibę we Francji spółki Eutelsat. Drugi – Yamal-202, będący własnością państwowego, rosyjskiego koncernu gazowego Gazprom. Przez tego ostatniego satelitę przesyłane były m.in. strategiczne informacje o działaniach polskich żołnierzy w Afganistanie. W tym o funkcjonowaniu tamtejszych komórek polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.

KATASTROFY LOTNICZE

– Za kadencji Bogdana Klicha, jako ministra obrony narodowej, w katastrofach lotniczych w lotach niezwiązanych z działaniami bojowymi zginęło 121 osób. Doszło do dwóch największych katastrof w dziejach polskiego lotnictwa wojskowego. 23 stycznia 2008 roku podchodząc do lądowania na lotnisku w Mirosławcu rozbił się samolot CASA C295M. Zginęło 20 osób, czyli wszyscy znajdujący się na pokładzie, w tym wysocy rangą dowódcy Sił Powietrznych. Większość z nich wracała, z konferencji poświęconej bezpieczeństwu lotów. Była to trzecia pod względem liczby ofiar katastrofa w historii polskiego lotnictwa, a największa w polskim lotnictwie wojskowym.

Liczba wymienionych w raporcie wyjaśniającym przyczyny katastrofy nieprawidłowości mających wpływ na przyczynę katastrofy była imponująca. Komisja zakwalifikowała zdarzenie lotnicze do niewłaściwej organizacji lotów oraz niewłaściwej organizacji szkolenia lotniczego. Wpływ na zdarzenie miało niewłaściwe działanie służb lotów w zakresie kontroli ruchu lotniczego i kierowanie zabezpieczeniem przelotu spowodowane błędną oceną sytuacji i podjęciem niewłaściwej decyzji oraz nieprawidłowa, niezgodna z instrukcjami eksploatacja statku powietrznego przez załogę. Choć z raportu wynikało, że w locie do Mirosławca właściwie nic nie działo się zgodnie z przepisami, konsekwencje personalne wyciągnięte przez ministra Klicha wobec winnych tego stanu rzeczy okazały się symboliczne.

Wiceminister obrony Czesław Mroczek wyrzucił w 2009 roku z sejmowej podkomisji nadzwyczajnej, badającej proces szkolenia pilotów po katastrofie CASY, wojskowego eksperta majora Arkadiusza Szczęsnego, który sugerował posłom złożenie do prokuratury doniesienia na Bogdana Klicha za zaniedbania w systemie szkoleń. Major Arkadiusz Szczęsny sam złożył doniesienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście. Ta odmówiła jednak wszczęcia postępowania, uzasadniając, że nie jest stroną on w sprawie.

Skandaliczne też były działania wobec rodzin ofiar wypadku CASY. Chodziło o zmuszenie ich do milczenia. Nie tylko zbierano kompromitujące ich materiały, ale także zastanawiano się nad ich publikacją w tabloidach. Świadkowie twierdzą, iż próbowano zdyskredytować wizerunek tych rodzin, które krytykowały MON i Siły Powietrzne.

27 lutego 2009 roku w czasie lotu treningowego pod Toruniem rozbił się śmigłowiec Mi-24D. Zginął jeden z członków załogi. Z analizy przyczyn katastrofy nie wyciągnięto żadnych wniosków, realnie zmieniających sytuację w szkoleniu lotniczym. 31 marca 2009 roku w locie treningowym rozbił się samolot An-28 Bryza 2-RF należący do 28. eskadry lotniczej. Wszystkie 4 osoby znajdujące się na pokładzie zginęły. Badania krwi i moczu instruktora kpt. pil. Marka Sz. wykryto THC, wskazujące na wcześniejsze zażycie przetworów konopi indyjskich. To że instruktor, który spowodował katastrofę zażywał narkotyki nikogo specjalnie nie zainteresowało. Prokuratura Wojskowa szybko umorzyła śledztwo, a Wojskowy Sąd Okręgowy nie uwzględnił zażalenia rodziny pilota, który zginął z powodu nieodpowiedzialności instruktora i jego przełożonych. Nikogo, w tym ministra Klicha, nie zainteresowało też, w jaki sposób przebiegało szkolenie pilota rozbitego samolotu.

W maju 2009 roku Sejm RP powołał podkomisję do zbadania zaniedbań w Lotnictwie Wojskowym RP. Jej ekspert, znakomity pilot Major Arkadiusz Szczęsny napisał: „Świadome narażanie przez MON naszych Żołnierzy na niebezpieczeństwo utraty życia jest niedopuszczalnym łamaniem prawa”! Gdy Major Szczęsny poprosił podkomisję o przekazanie sprawy Prokuraturze, został odwołany z funkcji eksperta.

10 kwietnia 2010 roku przy podejściu do lądowania na lotnisku pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M. Zginęło 96 osób znajdujących się na jego pokładzie, w tym dwaj Prezydenci RP, wiele ważnych osobistości życia publicznego, najwyżsi rangą dowódcy wojskowi, weterani walk o niepodległą Polskę, osoby im towarzyszące i załoga samolotu. Niezależnie od tego czy katastrofa smoleńska była wypadkiem czy zamachem, Platforma Obywatelska, a zwłaszcza współpracownicy premiera Donalda Tuska ponoszą odpowiedzialność za rażące błędy i manipulacje podczas przygotowania wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, a także za późniejsze zaniedbania w śledztwie dotyczącym katastrofy.

– W ciągu dwóch lat poprzedzających katastrofę smoleńską na biurko szefa MON Bogdana Klicha trafiło jedenaście meldunków z Dowództwa Sił Powietrznych, podkreślających konieczność wymiany całej floty rządowych samolotów. Autorem większości meldunków był gen. Andrzej Błasik, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Na żaden z monitów Ministerstwo Obrony Narodowej nie odpowiedziało.

ROSJA

– Radosław Sikorski przy okazji spotkania z Hillary Clinton podpisał aneks do umowy o ochronie antyrakietowej. W aneksie był zawarty punkt, który mówił, że rosyjscy inspektorzy będą kontrolować polskie bazy wojskowe. „Podtrzymujemy deklarację z czasów podpisania oryginalnego porozumienia, że chcemy, aby system był jak najbardziej przejrzysty, chcielibyśmy, aby Federacja Rosyjska w szczególności była pewna, że system jest budowany do celów zadeklarowanych, dlatego będziemy udostępniać możliwości inspekcji” – mówił Radosław Sikorski.

A w maju 2011 roku latał nad Polską rosyjski AN-30B wyposażony w aparaturę szpiegowską. Rosjanie fotografowali i obserwowali instalacje wojskowe w ramach międzynarodowego traktatu „Otwarte Przestworza”, który podpisały 34 państwa. Takie obloty odbywały się na zasadzie wzajemności, więc i polscy wojskowi inspektorzy powinni móc latać nad Rosją tyle, że Polska nie miała odpowiedniego samolotu obserwacyjnego. Do tej pory Polska pożyczała taki samolot od Ukraińców.

– Łamiąc i omijając prawo MON pod rządami Bogdana Klicha podpisało 8 czerwca 2010 roku umowę z Eurolotem – spółką zależną PLL LOT, dotyczącą czarteru 2 Embraerów 175. W imieniu resortu podpis złożył wiceminister Marcin Idzik. Oba samoloty miały pozostawać do wyłącznego użytku najważniejszych osób w Polsce, tzw. VIP, pilotowane i obsługiwane przez załogi PLL LOT. Umowa została podpisana do końca 2013 roku, z możliwością jej skrócenia lub wydłużenia.

Embraer 175 ma zasięg 3-krotnie mniejszy niż powinien mieć samolot przewożący VIP, co utrudnia lub uniemożliwia przewozy dalekodystansowe, a także zmniejsza bezpieczeństwo operacji. Embraery nie mogły latać na tereny objęte konfliktami i wykonywać innych zadań niż przewozy pasażerskie, co wymusiło poszukiwanie kosztownych rozwiązań zastępczych. Za niewiele ponad równowartość‡ 3,5-letniego czarteru Embraerów 175 od PLL LOT, która wynosiła 150 mln zł można było kupić dwa nowe samoloty o parametrach odpowiadają…cych wymogom stawianym maszynom do przewozu VIP-ów.

ŚMIGŁOWCE

– Minister Bogdan Klich odpowiedzialny był za dziwny zakup śmigłowców dla armii. MON najpierw wynegocjował obniżkę ceny o 10,5% od firmy Metalexport-S, a minister Bogdan Klich chwalił się, że MON kupi pięć wyremontowanych śmigłowców z resursem na 20 lat, wyposażonych w pełny pakiet uzbrojenia, za 313 mln zł. Ale umowy ostatecznie nie podpisano. Rozmowy z Metalexportem-S zostały zerwane. Prawnicy resortu mieli zablokować umowę, bo warunki zamówienia nie zgadzały się z parametrami sprzętu, jaki miał być dostarczony. Tymczasem nagle MON podpisał z Metalexportem-S kontrakt. Tylko już na inny sprzęt i wyższą cenę – 387,6 mln złotych.

Firma wpłaciła 3 mln 875 tys. zł wymaganej kwoty gwarancyjnej. Ale śmigłowców ostatecznie nie dostarczyła, bo rosyjski kontrahent odmówił dostawy sprzętu. Niedoszłego kontrahenta postanowiono ukarać nie tylko zatrzymaniem kwoty gwarancyjnej. Sprawę skierowano do sądu z żądaniem prawie 65 mln zł tytułem odszkodowania. Z akt wynikało, że to minister Bogdan Klich osobiście kazał skierować sprawę do sądu, choć były opinie prawne, że proces może zakończyć się porażką.

Na początku sierpnia 2012 roku Sąd okręgowy w Warszawie oddalił roszczenia MON i zasądził zwrot kwoty gwarancyjnej wraz z odsetkami. Wtedy było to ponad 600 tys. zł. Ale MON znów się odwołał. Jednak Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok. W ciągu siedmiu miesięcy, które minęły między wyrokiem pierwszej instancji a apelacją, odsetki wzrosły o kolejne 500 tys. zł. Razem było to 1 mln 181 tys. 625 zł, które MON musiało zapłacić firmie Metalexport-S.

GROM

– Ministerstwo Obrony Narodowej na swojej stronie internetowej umieściło dane o uzbrojeniu GROM, środkach łączności, miejscach organizowania szkoleń i nowych siedzibach. Dane te znalazły się w ogłoszeniu o przetargach. Z informacji przetargowej można było np. łatwo wywnioskować, że rozwija się oddział wodny GROM, a na podstawie ogłoszenia o przetargu na kupno karabinów maszynowych można oszacować liczebność formacji. W sieci, dzięki ogłoszeniom przetargowym można też było znaleźć informacje o tym jakiego oprogramowania antywirusowego używa jednostka i gdzie tankuje swoje samochody.

NIK UJAWNIA

– Według raportu NIK z 2010 roku, sytuacja polskiego wojska była fatalna. Nie było środków na szkolenie i sprzęt. Doszło do złamania prawa, ponieważ według ustawy budżetowej co roku do kasy MON powinno wpłynąć 1,95% PKB. Tymczasem w 2009 roku budżet resortu był mniejszy od tej sumy o ok. 2 mld zł. Również w 2008 roku nie zrealizowano budżetu MON, tak jak wymaga tego ustawa. W 2009 roku wydatki na jednostki wojskowe spadły o połowę. Okrojono też wydatki na zakupy i remont sprzętu wojskowego. W ocenie NIK spowodowało to opóźnienie procesu modernizacji polskiej armii. Zahamowano również nabór do armii, która miała liczyć 100 tys. żołnierzy, a było ich niespełna 96 tys.

Polska podczas rządów Platformy Obywatelskiej nie osiągnęła progu finansowania swojej armii na poziomie reguły zapisanej w ustawie budżetowej. Zgodnie z regułą Ministerstwa Finansów, co roku na obronność Polska powinna wydawać 1,95% PKB z poprzedniego roku finansowego:

– 2008 rok: 1,89% PKB
– 2009 rok: 1,81% PKB
– 2010 rok: 1,88% PKB
– 2011 rok: 1,89% PKB
– 2012 rok: 1,84% PKB
– 2013 rok: 1,76% PKB

– Dowództwo polskiej armii zdecydowało o szybszym likwidowaniu jednostek wojskowych przy wschodniej granicy. M.in. przyspieszono likwidację garnizonu w Osowcu w województwie podlaskim, tłumacząc to względami operacyjnymi. Tymczasem w modernizację tego składu amunicji zainwestowano niemal 15 mln zł. Likwidacja garnizonu oznaczała też utratę pracy dla około 200 pracowników cywilnych. Być może wpływ na tę decyzję miała przygotowana przez Stanisława Kozieja podczas szefowania w BBN „Biała Księga Bezpieczeństwa Narodowego RP” sygnowana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. W dokumencie tym profesor nauk wojskowych, generał brygady Stanisław Koziej wykazał się porażającym brakiem przewidywania strategicznego i nie dostrzegł militarnych zagrożeń ze strony Rosji.

– Stosunek do polskiego munduru pokazał Maciej Zegarski, asystent ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który podczas wizyty w Afganistanie zrobił sobie zdjęcie w polskim mundurze, z majtkami naciągniętymi na hełm.

WSI

– Minister Bogdan Klich nie odwołał się od postanowienia prokuratury wojskowej o umorzeniu śledztwa w sprawie handlu bronią na początku lat 90., z udziałem ludzi z WSI. Dzięki tej decyzji nikt z kierownictwa dawnych WSI nie odpowiedział za dostawy polskiej broni dla terrorystów i krajów objętych embargiem. Zarzuty w tej sprawie postawiono m.in. Konstantemu Malejczykowi i Kazimierzowi Głowackiemu.

– W 2011 roku Muzeum Wojska Polskiego przygotowało wystawę poświęconą dziejom polskich wojsk specjalnych. Na wystawie znajdowała się gablota, poświęcona Polskiemu Samodzielnemu Batalionowi Specjalnemu. Nie było jednak jakiejkolwiek informacji o tym, że funkcją tej formacji, szkolonej przez oficerów NKWD, było realizowanie przez Związek Sowiecki zaplanowanego zniewolenia Polski i eliminowanie oddziałów polskiego podziemia, a które stały się zalążkiem komunistycznego aparatu represji. Na bazie tego właśnie batalionu stworzono wojska bezpieczeństwa wewnętrznego, nazywane też Korpusem Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie to placówka podległa ministrowi obrony narodowej.

– Jedna z najważniejszych polskich firm zbrojeniowych Zakład Produkcji Specjalnej w Pionkach została zlikwidowana. Rząd przestał tam składać zamówienia na sprzęt dla armii. Zrezygnowano też z budowy korwety Gawron, która kosztowała już 400 mln złotych. Przerwanie jej budowy oznaczało, że wydana wcześniej kwota się zmarnuje. Premier Donald Tusk uznał ten projekt za bezsensowny, pochłaniający duże środki, a nie mający nic wspólnego z obronnością, ponieważ nie ma potrzeby budowy i użytkowania dużych maszyn bojowych na Bałtyku.

– W 2011 roku odeszło z wojska na własną prośbę ponad 5,7 tys. żołnierzy. Budżet MON na 2011 rok zakładał, że z wojska odejdzie 3 tys. żołnierzy. Pod te szacunki zarezerwowano środki na świadczenia dla odchodzących, m.in. 12-miesięczne uposażenia i odprawy mieszkaniowe. Żołnierze, którzy odeszli ze służby tylko w ciągu pierwszych 11 miesięcy 2011 roku, kosztowali MON ok. 773 mln zł. Przekroczenie szacunków spowodowało, że trzeba było znaleźć dodatkowo ok. 440 mln zł. Najwięcej wypowiedzeń żołnierze złożyli w pierwszym miesiącu urzędowania ministra Tomasza Siemoniaka. Polska armia liczyła zaledwie 96 tys. żołnierzy, co było najmniejszym wynikiem w historii. W polskim wojsku niezmienna pozostała jedynie liczba generałów i pułkowników, których służyło niemal 1600. W przeliczeniu: jeden generał mógłby dowodzić batalionem, a jeden pułkownik przypada na 1/3 kompanii. Po raz pierwszy w historii więcej było policjantów niż żołnierzy.

– Według raportu NIK z 2011 roku Polska nie była gotowa na wojnę. Zanikał zaniedbywany system obrony cywilnej, a jego jeszcze funkcjonujące elementy nie były skoordynowane. System ochrony ludności, zakładów pracy i urządzeń użyteczności publicznej, dóbr kultury, ratowania i udzielania pomocy poszkodowanym w czasie wojny nie istniał. W niemal co trzecim skontrolowanym województwie, powiecie czy gminie nie było żadnych formacji obrony cywilnej. Zaniechane zostały także szkolenia ludności w zakresie reagowania na sytuację wojny i wielkich klęsk żywiołowych.

– Spółka zbrojeniowa Bumar zwróciła się pod koniec 2011 roku do Inspektoratu Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej o przedpłatę w wysokości 350 mln zł. Chodziło o realizację zamówienia dla polskiej armii kolejnych Kołowych Transporterów Opancerzonych Rosomak. Inspektorat, podlegający wówczas wiceministrowi Marcinowi Idzikowi, zlecił jednemu ze swoich radców prawnych wydanie opinii na temat zasadności przyznania przedpłaty na Rosomaki. Została wydana negatywna opinia, ale zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia Jerzy Pikuła zażądał wydania nowej opinii.

Tym razem zespół radców prawnych Inspektoratu wydał opinię pozytywną. W maju 2012 roku odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia wiceminister obrony Marcin Idzik podał się do dymisji i w tym samym miesiącu został wybrany na wiceprezesa Bumaru, odpowiedzialnym za obszar sprzedaży i zakupów.

GROM I FORMOZA ZDEMASKOWANE

– Tajny ośrodek szkolenia Służby Kontrwywiadu Wojskowego jeszcze nie powstał, a już został zdemaskowany przez ogłoszenie przetargu na remont budynku. W 2011 roku ogłoszono też przetarg na remont budynków, w których stacjonował GROM w Gdyni. Rejonowy Zarząd Infrastruktury umieścił nawet w sieci plany budynków z zaznaczonymi korytarzami, rozkładem pomieszczeń, wejść i wyjść. Jesienią 2010 roku w ten sam sposób ujawniono plany gdyńskiej siedziby jednostki specjalnej FORMOZA.

– Na stronie resortu obrony narodowej opublikowano zdjęcia, na których można było rozpoznać twarze żołnierzy GROM. Zdjęcia zrobiono podczas spotkania ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka z żołnierzami JW GROM, podczas obchodów 23. rocznicy jego utworzenia. Pod tekstem głównym opisującym przebieg wydarzeń zamieszczono galerię. Problem w tym, że na miniaturach widać twarze odznaczanych tego dnia żołnierzy GROM, choć te powinny pozostać zamazane.

– Bułgarski sprzęt zakupiony przez MON za 1,5 mln zł, który miał umożliwić pilotom wojskowych śmigłowców wykonywanie lotów nocą, trafił do magazynów. Sprzętu noktowizyjnego nie używano, ponieważ według MON „trwały procedury, których ukończenie warunkuje wydanie polecenia o wprowadzeniu pozyskanego sprzętu wojskowego na wyposażenie Sił Zbrojnych.” O takich procedurach nie ma jednak mowy w ustawie o zamówieniach publicznych, a także w regulaminach stosowanych w wojsku. Okazało się, że gogle były wadliwe i musiały być serwisowane.

– Agencja Mienia Wojskowego i Wojskowa Agencja Mieszkaniowa w latach 2011-2012 i do pierwszej połowy 2013 roku wydała na ogłoszenia w „Gazecie Wyborczej” 3,7 mln złotych.

– W procesie pozyskania za ok.7,5 mld zł okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej RP mogło dojść do złamania prawa. Jeden z branych pod uwagę w planowanym przetargu okrętów, niemiecki typ 212A nie był zgodny ze sformułowanymi przez polską marynarkę wojenną wymaganiami operacyjnymi, „w szczególności w zakresie układu napędowego, uzbrojenia rakietowego oraz systemu ratowniczego”. Zmieniono więc wymagania operacyjne, zamiast wybrać okręt, który by je spełniał.

ZAGINIONE DOKUMENTY

– Z Kancelarii Tajnej Służby Kontrwywiadu Wojskowego zginęły 33 komplety papierów z nazwiskami rozpracowywanych osób oraz agentów wojskowego kontrwywiadu. Chodziło o dokumenty z lat 2006-2008, które zostały pobrane z Kancelarii Tajnej i nigdy tam nie wróciły. Miały one zawierać ponadto nazwiska znanych osób z największych firm zbrojeniowych sprzedających sprzęt wojskowy armii oraz nazwiska oficerów, którym przyglądał się wojskowy kontrwywiad.

– W 2013 roku rozformowano dowództwo Marynarki Wojennej, które z Gdyni zostało przeniesione do Warszawy. W związku ze zmianami w siłach zbrojnych rozformowany został też Wydział Prasowy Dowództwa Marynarki Wojennej. Przestała także funkcjonować strona internetowa Marynarki Wojennej, jednakże cały czas dostępne jest jej archiwum, aby można było zapoznać się z działalności polskiej floty wojennej z lat 1998-2013.

– 1 stycznia 2014 roku zaczęło działać Dowództwo Sił Specjalnych, a 10 stycznia 2014 roku zostało rozwiązane i przekształcone w nową strukturę podlegającą pod Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. Mogło to oznaczać złamanie zasady leżącej u podstaw działalności Dowództwa Wojsk Specjalnych utrzymania statusu faktycznej autonomii „force user – force provider”. To dlatego Dowództwo Sił Specjalnych miało być więc odpowiedzialne za szkolenie żołnierzy sił specjalnych, ale również w dalszym ciągu dowodzić nimi w operacjach. Teraz za dowodzenie odpowiada Dowódca Operacyjny RSZ, natomiast za szkolenie Dowódca Generalny RSZ.

BUŁGARSKIE RAKIETY

– Rząd Donalda Tuska wydał prawie 120 mln zł na bułgarskie rakiety sowieckiej konstrukcji z lat 50. W sumie do Polski trafić miało do 2016 roku ponad 17 tys. wyprodukowanych w Bułgarii pocisków. Od lat 70. XX w., ze względu na ich dużą niedokładność, stosowano je wyłącznie do atakowania z powietrza celów naziemnych. Pociski S-5 były m.in. wykorzystywane przez Rosjan w wojnie w Afganistanie, spisywały się tam jednak bardzo słabo. Szybko zastąpiono je rakietami S-8 o kalibrze 80 mm. Kiedy polski rząd kupował pociski S-5 były one wykorzystywane przede wszystkim przez Palestyńczyków, bojowników w Libii oraz syryjskich rebeliantów.

– Na stworzenie polskiego rejestratora skażeń wydano z budżetu państwa prawie 6 mln zł. Na kilka miesięcy przed ukończeniem prac armia postanowiła kupić francuskie odpowiedniki. Przez lata wojsko przekazywało po około 150 mln zł rocznie na badania związane z obronnością, ale zysk miało z tego niemal zerowy. Przykładowo na stworzenie lekkiego czołgu Anders wydano ponad 18 mln zł, który według specjalistów był bardzo dobrym czołgiem, jednak w żadnych planach MON nie było zakupu takiego czołgu. Z publicznych pieniędzy finansowano kilka projektów badawczych bezzałogowców. Wydano na to dziesiątki milionów złotych, ale żaden z nich nie został wdrożony, nie oddano do użytku wojskowego żadnej maszyny. Wojskowi twierdzili, że dzięki tym badaniom wiedzą czego w wojsku nie chcą.

– MON w kwietniu 2015 roku poinformowało o dalszym etapie przetargu na zakup 70 śmigłowców dla polskiej armii. Brało w nim udział trzech oferentów: UTC/Sikorsky Company (właściciel PZL Mielec), Agusta/Westland (właściciel PZL-Świdnik) oraz francuski Airbus, nieposiadający w Polsce własnych przedsiębiorstw. W mediach jeszcze przed ogłoszeniem wyniku przetargu pojawiały się nieoficjalne informacje, że uczestniczący w przetargu Francuzi z Airbusa mieli mieć zapewnione zwycięstwo w zamian za poparcie przez prezydenta Francji Hollande’a kandydatury Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. 21 kwietnia 2015 roku, MON poinformował o wybraniu do testów właśnie francuskiego Airbusa, który jako jedyny miał spełniać wymagania. Ministerstwo informowało, że na zakup 70 śmigłowców zamierza wydać 8 mld, ale ze względu na cenę Airbusa, zmieniono zamierzenia na 50 śmigłowców za 13 miliardów.

– Firma Unizeto Technologies, należąca do konsula honorowego Rosji w Polsce we wrześniu 2008 roku podpisała dwie umowy: z polską Służbą Wywiadu Wojskowego i z Departamentem Zaopatrywania Sił Zbrojnych Ministerstwa Obrony Narodowej. Umowa z SWW była na dostawę urządzeń teleinformatycznych w wykonaniu specjalnym, o wysokim poziomie zabezpieczeń, umożliwiających przetwarzanie informacji o klauzuli ściśle tajne. Wartość kontraktu wyniosła 1,2 mln zł brutto. Natomiast umowa z Departamentem Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON dotyczyła dostawy 247 sztuk komputerów stacjonarnych. Komputery przeznaczone zostały na potrzeby Departamentu Sił Zbrojnych, Departamentu Informatyki i Telekomunikacji Ministerstwa Obrony Narodowej RP oraz Jednostki Wojskowej „GROM”. Wartość zamówienia wyniosła ok. 1,6 mln zł brutto. Ministrem obrony narodowej był wtedy Bogdan Klich.

Certyfikaty zabezpieczeń Unizeto były także używane przez Państwową Komisję Wyborczą podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. Unizeto Technologies wygrała we wrześniu 2014 roku gigantyczny przetarg na obsługę systemów informatycznych KRUS. Spółka rosyjskiego konsula informatyzowała także w ostatnich latach ZUS i Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Wdrażała też system obiegu dokumentów w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa. Zobacz: Cyfryzacja państwa podczas rządów Platformy Obywatelskiej.
http://www.grzechy-platformy.org/armia/
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 10:43:30
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Nepotyzm

Nepotyzm w Platformie Obywatelskiej stanowił poważny problem. Świadczyć mogła o tym przygotowana przez „Puls Biznesu” tzw. lista wstydu, czyli lista 428 działaczy PO, członków ich rodzin i znajomych którzy zasiadali w latach 2007-2012 w spółkach i instytucjach państwowych. Zobacz: Lista wstydu Platformy Obywatelskiej. Przez niecałe pięć lat od objęcia władzy wymienieni nominaci PO zarobili 200 mln zł.

Nepotyzm był obecny już od najwyższego szczebla administracji. Minister sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej w 2009 roku otaczał się bliskimi ludźmi. Nieoficjalnie, bo nie został zatrudniony, współpracownikiem Andrzeja Czumy, jako asystent społeczny został jego syn Krzysztof Czuma. Rzecznikiem Ministerstwa Sprawiedliwości został Bogusław Mazur, dobry znajomy córki ministra. Gdy media ujawniły tę informację rzecznik podał się do dymisji.

Syn Andrzeja Czumy przyznał, że jest „gorącym zwolennikiem nepotyzmu, bo każdy polityk, który chce coś zrobić musi być otoczony przez osoby zaufane, czyli rodzinę i przyjaciół. Jeśli polityk nie ma w swoim otoczeniu takich ludzi, to nic nie zrobi.”

– Jacek Protas, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego i szef Platformy Obywatelskiej w regionie, dofinansował inwestycję Hotel Krasicki kwotą 15 mln zł. Kwota wydzielona była z funduszy europejskich, które przydzielał zarząd województwa. Hotel znalazł się na pierwszym miejscu inwestycji w regionie, którymi PO chwaliła się w broszurze „Polska w budowie”, przygotowanej z myślą o kampanii wyborczej na Warmii i Mazurach. Mieszczące się w hotelu „SPA Świętej Katarzyny” prowadziła żona marszałka, Eleonora Protas.

– W Kancelarii Donalda Tuska zatrudnione zostały dzieci wysoko postawionych osób zaprzyjaźnionych z Michałem Bonim, szefem zespołu doradców strategicznych w rządzie Donalda Tuska, przewodniczącym Komitetu Stałego Rady Ministrów. Byli to m.in. Paweł Bochniarz, syn Henryki Bochniarz, prezes Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, współpracującej z Bonim w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego i Mikołaj Herbst, syn Ireny Herbst, byłej wiceminister gospodarki, a następnie doradcy zarządu Lewiatana.

– Natomiast w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, kierowanym przez Radosława Sikorskiego została zatrudniona 23-letnia Maya Rostowska, córka ministra finansów Jacka Rostowskiego. Została ona zatrudniona nie mając żadnego doświadczenia i bez przeprowadzenia konkursu. Oficjalnie szef MSZ nie był zadowolony z pracujących w resorcie tłumaczy i dlatego podjął decyzję o przyjęciu panny Rostowskiej, która m.in. redagowała jego wystąpienia w języku angielskim.

– Minister sportu i turystyki Joanna Mucha mianowała nowym wicedyrektorem Centralnego Ośrodka Sportu swojego znajomego, Marka Wieczorka, właściciela lubelskiego salonu fryzjerskiego, z którego korzystała minister. Jako wiceszef COS miał on odpowiadać m.in. za kwestie programowo-sportowe.

– Wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego została prof. Daria Lipińska-Nałęcz, żona doradcy Tomasza Nałęcza, doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego. W resorcie miała realizować zadania z zakresu szkolnictwa wyższego, obejmujące m.in. jakość kształcenia, współpracować z rektorami oraz Parlamentem Studentów Rzeczypospolitej Polskiej. W trakcie swojej pracy niejednokrotnie odwiedzała Pałac Prezydencki, w którym przyznawane są nominacje profesorskie i w którym pracuje jej mąż.

– W 2009 roku szefem podległej Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Naukowo-Akademickiej Sieci Komputerowej, został dyrektor ABW Michał Chrzanowski. NASK jest operatorem telekomunikacyjnym i internetowym, działa jako jednostka badawczo-rozwojowa. Nadzoruje też rynek domen internetowych w Polsce i zajmuje się bezpieczeństwem systemów informatycznych.

Wiele wątpliwości wzbudził konkurs, który wyłonił nowego szefa NASK, ponieważ pojawili się nim ludzie ze służb w tym sam dyrektor bezpieczeństwa teleinformatycznego i informacji w ABW Michał Chrzanowski, który oceniany był w konkursie przez innego członka ABW Piotra Durbajło. Był on przez pewien czas zastępcą Michała Chrzanowskiego w ABW. Zanim został powołany do komisji, przesunięto go na stanowisko doradcy szefa ABW, jako eksperta ds. cyberzagrożeń i teleinformatyki. Komisję konkursową powołało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

– W Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej miały miejsce liczne przypadki zatrudniania członków rodzin osób zajmujących kierownicze stanowiska. W tej państwowej agencji odpowiedzialnej za nadzór i kierowanie ruchem lotniczym na terytorium Polski zatrudnione były m.in. żona i córka prezesa Krzysztofa Banaszka, dwie córki i dwóch zięciów dyrektora Biura Zarządzania Przestrzenią Powietrzną i Przygotowania Operacyjnego, syn i żona dyrektora Biura Szkoleń i Rozwoju Personelu, mąż i córka kierowniczki Działu Organizacji i Zarządzania oraz syn głównego księgowego. Pracę w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej znalazła nawet żona doradcy wiceministra infrastruktury Tadeusza Jarmuziewicza, który nadzorował między innymi Agencję.

– Nepotyzm miał też miejsce w Urzędzie Marszałkowskim w Opolu, rządzonym przez Platformę Obywatelską. W urzędzie pracę znalazł syn należącego do PO wiceprezydenta Opola Janusza Kwiatkowskiego, Zbigniew Kubalańca, członek rady regionalnej PO, dyrektor biura poselskiego Tadeusza Jarmuziewicza, wiceministra infrastruktury, synowa Janusza Trzepizura, radnego PO w sejmiku opolskim.

– Przypadki nepotyzmu miały też miejsce przy układaniu list wyborczych. W 2010 roku liderką listy Platformy Obywatelskiej do Rady Warszawy została żona byłego sekretarza stanu w Kancelarii Premiera Rafała Grupińskiego – Ewa Malinowska-Grupińska. Z kolei do warszawskiej Rady Dzielnicy Włochy kandydował syn byłego ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy – Krzysztof Czuma. Inni członkowie rodzin działaczy Platformy Obywatelskiej na listach PO w wyborach samorządowych w 2010 roku:

– Agnieszka Gierzyńska-Kierwińska – liderka listy do Rady Dzielnicy Śródmieście, żona Marcina Kierwińskiego, wicemarszałka Województwa Mazowieckiego z PO,
– Robert Kropacz – kandydat do Rady Dzielnicy Bielany, syn Jerzego Kropacza, działacza bielańskiej PO i byłego radnego PO na Bielanach,
– Łukasz Lanc – kandydat do Rady Dzielnicy Praga-Południe, syn Elżbiety Lanc, radnej Województwa Mazowieckiego z PO,
– Karolina Mioduszewska – kandydatka do Rady Dzielnicy Ursynów, żona przewodniczącego Rady Dzielnicy Ursynów Michała Matejki,
– Krystian Malesa – kandydat do Rady Dzielnicy Ursynów, syn byłego radnego PO na Ursynowie Wojciecha Malesy,
– Łukasz Jeziorski – kandydat do Rady Dzielnicy Wawer, syn radnego PO na Pradze-Południe Bogdana Jeziorskiego,
– Joanna Tracz-Łaptaszyńska – liderka listy do Rady Dzielnicy Wola, żona Krzysztofa Łaptaszyńskiego, zastępcy dyrektora Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego,
– Joanna Tucholska – liderka listy do Rady Dzielnicy Żoliborz, córka Joanny Tucholskiej, skarbnika PO na Ursynowie,
– Szymon Kozłowski – kandydat do Rady Warszawy, mąż radnej PO na Bielanach Ilony Soji-Kozłowskiej.

– Minister obrony narodowej w rządzie Donalda Tuska, Bogdan Klich, był jednym z założycieli Instytutu Studiów Strategicznych. Instytut prowadziła wtedy żona ministra Bogdana Klicha. W 2009 roku dziennik Rzeczpospolita ujawnił, że należące do Skarbu Państwa spółki węglowe oraz koncern PKN Orlen finansowały działalność Instytutu w czasie, gdy formalnie jego prezesem był Bogdan Klich, będąc jednocześnie ministrem w MON.

Spółki węglowe sponsorowały konferencję, która odbyła się w listopadzie 2007 roku. Ich przedstawiciele nie chcieli ujawnić wysokości wsparcia. Nie wiadomo też, ile pieniędzy przeznaczył PKN Orlen. Jedną z konferencji instytutu z czasów, gdy kierował nim Klich, sponsorowały firmy działające w branży zbrojeniowej, w tym włoski koncern Finmeccanica. W jego skład wchodzi firma Augusta Westin startująca w przetargu na śmigłowce, organizowanym przez MON. Gdy Instytutem kierowała już żona Bogdana Klicha, Anna Szymańska-Klich, powierzono Instytutowi organizację konferencji poświęconej kwestiom bezpieczeństwa i dalszego rozwoju NATO. Stało się tak bez procedury przetargowej.

– Błyskawiczne kariery robili też byli współpracownicy wiceministra finansów i szefa Służby Celnej Jacka Kapicy. Arkadiusz Tomczyk kierujący Izbą Celną w Poznaniu, znający Jacka Kapicę z czasów wspólnej pracy w Izbie Celnej w Rzepinie, awansował czterokrotnie w bardzo krótkich odstępach czasu. Za czasów wiceministra Kapicy aż dwa razy w odstępie zaledwie roku. W myśl przepisów Służby Celnej awanse na stopnie, które dostawał Tomczyk, powinny następować nie częściej niż co dwa lata. Szybkie awanse otrzymali też Lidia Mołodecka dyrektor szczecińskiej Izby Celnej i jej zastępca Dariusz Pawłowski oraz Remigiusz Woźniak, pełniący obowiązki wiceszefa Izby Celnej w Białej Podlaskiej. Wszyscy oni związani byli z jednostkami, w których wcześniej pracował wiceminister Jacek Kapica.

– Spółka Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa, której udziałowcem był Aleksander Grad, minister skarbu państwa w rządzie Donalda Tuska, a następnie udziałowcem została jego żona, miała milionowe kontrakty od państwa, m.in. na wykonywanie map lotniczych. Z powodu nieprawidłowości przy wykorzystaniu tych map do rozdzielania unijnych dopłat, UE nałożyła na Polskę 400 milionów złotych kary. Polska musiała zapłacić 400 milionów złotych kary za to, że źle przygotowała mapki lotnicze do wniosków o dopłaty rolne. Najwięcej nieprawidłowości było tam, gdzie zdjęcia wykonywała spółka MGGP, założona przez Aleksandra Grada. Spółka zarobiła 11 milionów złotych na wykonaniu map lotniczych. MGGP otrzymała też w 2010 roku kontrakt bez przetargu na 7,5 mln zł na projekt autostrady.

– Inne przykłady nepotyzmu w Platformie Obywatelskiej:

– Anna Budzanowska, żona ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, wygrała konkurs na dyrektora Biura Ministra Transportu.
– Piotr Borawski, działacz PO z Gdańska, został członkiem rady nadzorczej PPHU Zaplecze sp. z o.o., spółki należącej do samorządu Warszawy w czasie, kiedy był narzeczonym Katarzyny Kopacz, córki ówczesnej marszałek Sejmu Ewy Kopacz.
– Iga Isańska-Rosół, żona Marcina Rosoła, jednego z bohaterów afery hazardowej, pracowała w Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych. Pracowały tam również: żona Michała Matejki, jednego z liderów PO na Ursynowie i wiceprzewodniczącego Rady Dzielnicy Ursynów, synowa Elżbiety Neski, radnej PO na Bielanach, żona Piotra Żbikowskiego z PO), wiceburmistrza warszawskiej dzielnicy Ochota, żona Krzysztofa Łaptaszyńskiego, wicedyrektora w Mazowieckim Urzędzie Marszałkowskim.

– W Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych pracowało w sumie 47 osób powiązanych z Platformą Obywatelską: jej członkowie, albo członkowie ich rodzin, czy też małżonkowie. Byli to m.in:

– Justyna Adamek – radna PO na Pradze-Południe,
– Łukasz Augustyniak – członek koła PO Warszawa-Bielany,
– Roman Błocki – członek koła PO Warszawa-Targówek,
– Łukasz Bogudał – członek koła PO Warszawa-Targówek,
– Bogdan Buczyński – członek koła PO Warszawa-Wawer,
– Anna Cichoń – członek PO w Ostrołęce,
– Patryk Czarniecki – członek koła PO Warszawa-Targówek,
– Rafał Dworacki – członek koła PO Warszawa-Targówek,
– Katarzyna Dziuba-Kubicka – wcześniej pracownik Klubu Parlamentarnego PO.

Były to też m.in. żony działaczy PO, ich córki i synowa jednej z radnych PO. I dużo radnych oraz członków kół PO w warszawskich dzielnicach.

nepotyzm-w-platformie-obywatelskiej
– W Krajowej Spółce Cukrowej kierownicze stanowiska objęli krewni ministrów Platformy Obywatelskiej. Byli to: kuzynka Aleksandra Grada, brat Krzysztofa Kwiatkowskiego i młody radny PO z warszawskiej Pragi. Stanowiska objęli bez konkursu. Krajowa Spółka Cukrowa Polski Cukier to jedna z najcenniejszych firm kontrolowanych przez Skarb Państwa. Monika Ziółkowska pracę w Polskim Cukrze otrzymała w 2010 roku, kiedy jej wujek Aleksander Grad jako minister skarbu przygotowywał tę największą firmę produkującą cukier do prywatyzacji. Natomiast Maciej Bogucki, młody radny PO z warszawskiej Pragi w 2010 roku ujawnił, że uczestniczy w rozgrywanych co tydzień meczach z udziałem Donalda Tuska.

– Również znajomi ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka obsadzeni zostali w państwowych spółkach. Na początku 2011 roku, SLD przygotowało listę 36 takich osób, związanych z ministrem, którzy znaleźli zatrudnienie w PKP, Poczcie Polskiej i Ministerstwie Infrastruktury. Wszyscy pochodzili z Łodzi, większość studiowała na Uniwersytecie Łódzkim, tam gdzie Cezary Grabarczyk.

– Henryka Strojnowska, były wojewoda lubelski z Platformy Obywatelskiej została dyrektorem Zarządu Nieruchomości Wojewódzkich. W konkursie pokonała czterech konkurentów, a w komisji konkursowej zasiadał m. in. Jacek Sobczak, członek zarządu województwa i były szef PO w Lublinie.

– Sławomir Nowak po objęciu stanowiska szefa resortu transportu obsadził swoimi ludźmi zarządy spółek z grupy PKP. Byli to głównie finansiści nie mający nigdy do czynienia z transportem. Większość z nich była uczniami Leszka Balcerowicza i absolwentami tej samej uczelni ekonomicznej. Członkami zarządu PKP SA zostali Jakub Karnowski i Piotr Ciżkowski, ekonomiści nie mający nic wspólnego z koleją.

Prezesem PKP PLK został Remigiusz Paszkiewicz, były prezes włocławskiego Anwilu, który pracował wcześniej w Ministerstwie Finansów i w NBP. Jednym z najważniejszych członków zarządu PLK został Aleksander Wołowiec. Stał się odpowiedzialny za inwestycje na kolei. Z zawodu ekonomista, pracował w Generalnym Dyrektoriacie Komisji Europejskiej w Brukseli. Natomiast Łukasz Górnicki, były rzecznik prasowy PKO TFI, został członkiem rady nadzorczej w PKP LHS.

Sławomir Nowak utworzył też wiele niepotrzebnych, a dobrze opłacanych etatów dyrektorskich w PKP PLK. Były to m.in: dyrektor projektu współpracy z organami centralnymi czy dyrektor projektu ochrony przed hałasem, dyrektor projektu ds. koordynacji i integracji strumieni projektowych, zarządzania komunikacją wewnętrzną, koordynacji procesu wymiany informacji, a także ds. monitorowania funkcji wsparcia zarządu. W sumie były 82 stanowiska dyrektorskie w spółce.

– Wojciech Saryusz-Wolski, syn europosła Platformy Obywatelskiej został wicedyrektorem Biura Projektów Programowych w Kancelarii Prezydenta RP. Stanowisko objął 13 stycznia 2014 roku, a mimo obowiązku informacyjnego, fakt nominacji nie został odnotowany na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej Kancelarii Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Zajmował się głównie pracami związanymi z obchodami Święta Wolności, czyli 25-leciem polskiej transformacji ustrojowej.

– Syn Władysława Bartoszewskiego ówczesnego sekretarza stanu w Kancelarii Premiera został zatrudniony w spółce Exatel kontrolowanej przez Skarb Państwa i został w niej wiceprezesem. Prezesem spółki był Marcin Jabłoński, działacz Platformy Obywatelskiej i były wiceminister spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska.

– W Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, od kiedy przeszła pod kontrolę szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, zatrudnieni zostali były wydawca miesięcznika „Egzorcysta”, minister łączności w rządzie AWS, szwagier byłego lidera LPR Romana Giertycha.

– W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska zatrudniono niedoświadczonego 23-letniego Mateusza Dąbrowskiego związanego z Forum Młodych Ludowców, młodzieżówką koalicyjnego PSL. Został asystentem politycznym Tomasza Jędrzejczaka, który był wcześniej asystentem Janusza Piechocińskiego, prezesa PSL. Do jego obowiązków należała obsługa spotkań, wyjazdów i kalendarza ministra.

– Magdalena Sulik, córka Iwony Sulik, wieloletniej współpracowniczki Ewy Kopacz, pełniącej funkcję rzecznika rządu, znalazła pracę w państwowej spółce. 28-letnia Magdalena Sulik pracę w PGE zaczęła kilka dni po tym jak jej mama została formalnie rzecznikiem rządu Ewy Kopacz.

– Marek Kęsik, który w stanie wojennym weryfikował dziennikarzy, nieprawomyślnych wyrzucając na bruk, był kandydatem Platformy do sejmiku województwa zachodniopomorskiego. Marek Kęsik był wcześniej działaczem SLD.

– Ewa Kopacz załatwiała pracę mężowi swojej przyjaciółki i późniejszej rzeczniczki Iwony Sulik. Robert Sulik, emerytowany policjant został zatrudniony w NFZ jako specjalista w Departamencie Gospodarki Lekami, gdzie zajmował się kontrolą. Kiedy ministrem zdrowia został Bartosz Arłukowicz, Robert Sulik odszedł z pracy i został zatrudniony w PKP, a następnie w NIK, gdzie został starszym specjalistą w dziale strategii kontroli.

– Anna Glijer, absolwentka politologii, która pracowała w NFZ i z list Platformy Obywatelskiej bezskutecznie kandydowała w wyborach, m. in. do Sejmu i sejmiku województwa, była też asystentką posłanki PO Joanny Muchy i szefową jej gabinetu politycznego w czasach jej pracy w roli ministra sportu. Następnie otrzymała pracę w Wojewódzkim Urzędzie Pracy, gdzie była starszym specjalistą ds. polityki informacyjnej. Latem 2015 roku została przeniesiona do Urzędu Marszałkowskiego, gdzie została zastępcą dyrektora Departamentu Promocji i Turystyki.

– Michał Marcinkiewicz, młody działacz i poseł Platformy Obywatelskiej został konsulem RP w Helsinkach. Sprawa budziła wątpliwości, ponieważ dostał nominację dzięki przepisom przewidzianym na nadzwyczajne sytuacje. Według przepisów kandydat na konsula powinien m.in. odbyć aplikację, na którą kwalifikuje się po otwartym naborze w drodze konkursu oraz powinien odbyć co najmniej roczny staż w MSZ. W przypadku Marcinkiewicza dyrektor służby zagranicznej zastosował procedurę uproszczoną. Dodatkową rekomendacją było m.in. to, że był posłem.

– W 2013 roku szefem PLL LOT został Sebastian Mikosz, lecz okoliczności jego wyboru były co najmniej dziwne. Konkurs na prezesa PLL LOT ogłoszono zaraz po tym, jak rada nadzorcza odwołała w grudniu 2012 roku prezesa Marcina Piróga. Do konkursu przystąpiło 31 osób, spośród których wyłoniono 27 kandydatów. Do kolejnego etapu przeszło 5: Paweł Dąbkowski z firmy Lot Air, Witold Jesionowski z Bomi, Wojciech Tomikowski z Letus Capital, Andrzej Wysocki z LOT oraz Bertrand LeGuern z Petrolinvestu i nie zalazł się w nim Sebastian Mikosz.

Żaden z kandydatów nie został wybrany podczas trzech posiedzeń Rady Nadzorczej, a jej szef Wojciech Balczun pojechał do Ministerstwa Skarbu Państwa przedstawić ministrowi Mikołajowi Budzanowskiemu ostateczną listę kandydatów. Członkowie rady ocenili, że fotel prezesa powinien przypaść Andrzejowi Wysockiemu lub Bertrandowi LeGuern. Jednak wyznaczono kolejne posiedzenie rady. A do listy kandydatów dokooptowano Sebastiana Mikosza. Według „Naszego Dziennika” żaden z kandydatów nie został zaakceptowany przez ministra skarbu, ponieważ ten miał już swój typ – Sebastiana Mikosza.

– W Łukowie, w Domu Kultury, pani Anna Tymińska została zwolniona po 32 latach pracy. Anna Tymińska miała wtedy 54 lata, wyższe studia zawodowe z administracji, kursy m.in. menedżera zarządzania instytucjami kultury. Była wykwalifikowanym instruktorem tańca, pracowała z dziećmi i młodzieżą. Jej miejsce zajęła niewykwalifikowana sekretarka ze średnim wykształceniem o nazwisku Kucharska. Była ona żoną stryjecznego brata posła Platformy Obywatelskiej Cezarego Kucharskiego, byłego piłkarza i menadżera Roberta Lewandowskiego.

– Szefem gdańskiej delegatury ABW został w 2008 roku płk Adam Gruszka. Nominacja ta była o tyle zaskakująca, że miał wtedy dopiero 36 lat, nigdy nie pracował w służbach, a najwyższe samodzielne stanowisko jakie zajmował to komendant powiatowy policji w Lęborku. Stanowisko miał otrzymać dzięki prywatnej znajomości z z kaszubskim posłem PO, Kazimierzem Plocke i gen. Leszkiem Elasem, komendantem Straży Granicznej.

W 2013 roku stracił nagle stanowisko. Oficerowie narzekali na swojego szefa, że z jednostki ABW zrobił komendę policji i zajmował się głównie szukaniem skradzionych samochodów. Spodziewano się, że płk Gruszka straci stanowisko po wybuchu afery Amber Gold, która całymi latami rosła spokojnie w Gdańsku i nikt się nią nie interesował. Jak mówili oficerowie ABW z Gdańska, zgłaszali wielokrotnie dziwne działania związane z Amber Gold, jednak płk Adam Gruszka nie widział w nich nic dziwnego.
http://www.grzechy-platformy.org/nepotyzm/
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 10:46:08
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Gazoport

Decyzja o budowie gazoportu zapadła w 2006 roku i została uznana przez Radę Ministrów za inwestycję strategiczną dla Polski. Jest to polski port przeładunkowy i regazyfikacyjny skroplonego gazu ziemnego (LNG). W lipcu 2010 roku Polskie LNG, spółka zależna od GAZ-SYSTEM S.A., powołana do budowy i eksploatacji terminalu LNG w Świnoujściu (Polskie LNG S.A.), zakończyła proces wyboru generalnego wykonawcy inwestycji.

Podpisana została umowa z konsorcjum: Saipem S.p.A. (Włochy) – Saipem SA (Francja) – Techint Compagnia Technica Internazionale S.p.A. (Włochy) – Snamprogetti Canada Inc. (Kanada) – PBG SA (Polska) – PBG Export Sp. z o.o. (Polska). Zadaniem konsorcjum było wybudowanie terminalu LNG w Świnoujściu oraz przekazanie go do użytkowania – z ustalonym początkowo terminem 30 czerwca 2014 roku. W 2013 roku Polskie LNG podpisało aneks do umowy z konsorcjum, w którym zgadzało się na przesunięcie terminu oddania gazoportu do użytku na 30 grudnia 2014 roku.

Konsorcjum tłumacząc się z opóźnień narzekało na współpracę z Polskim LNG i nadzór budowy. Polskie LNG odpierało zarzuty. Do mediów co rusz wyciekały zaś poufne raporty pokazujące bałagan na budowie i obrazujące ostre spory między inwestorem, a wykonawcą. Sprawa stała się polityczna. Polskiemu LNG wytykano m.in., że jego świetnie opłacani menedżerowie nie radzą sobie z inwestycją. Opóźnienia wiązały się z większymi kosztami budowy, którą wyceniono na 2,4 mld zł.

Na skutek budowy Gazociągu Północnego (Nord Stream), łączącego Rosję z Niemcami nastąpiło zablokowanie polskiego gazoportu w Świnoujściu. Gazociąg do transportu gazu ziemnego został poprowadzony po dnie Morza Bałtyckiego, omijając naturalne kraje tranzytowe, Polskę i republiki bałtyckie. Pierwsza nitka gazociągu została oddana do użytku 8 listopada 2011 roku. Druga została oddana 8 października 2012 roku.

Nord Stream powstał w sprzeczności z interesem Polski, postrzegany jako przedsięwzięcie polityczne, mające na celu ominięcie Polski i krajów bałtyckich jako krajów tranzytowych. Daje możliwość używania dostaw gazu jako instrumentu wywierania nacisku politycznego lub ekonomicznego przez Rosję. Były polski minister obrony narodowej Radosław Sikorski, przyrównał budowę tego gazociągu do paktu Ribbentrop-Mołotow.

Niemcy blokowali już wcześniej powstanie gazoportu, sprzeciwiając się dotacjom na budowę ze względów ekologicznych, jednak prawdziwym powodem była obawa przed konkurencją dla Gazociągu Północnego. Niemiecki rząd domagał się, by Polska przeprowadziła analizy oddziaływania terminalu na środowisko po niemieckiej stronie granicy, a ekspertyzy miałyby być opracowane wg najbardziej restrykcyjnej konwencji z Espoo.

Gazociąg Północny zablokował możliwość rozwoju gazoportu w Świnoujściu, z powodu uniemożliwienia wpływania do portów w Świnoujściu i Szczecinie statkom o zanurzeniu ponad 13,2 m. Nie będą więc mogły do niego wpływać jednostki o zanurzeniu 15 m, czyli takie, jakie najczęściej są budowane.

Polska mimo początkowych protestów, podczas rządów Donalda Tuska odpuściła problem gazoportu, ze względu na ścisłą współpracę premiera Tuska z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Polskiej opinii publicznej przedstawiano informację, że w momencie gdy Polska rozpocznie pogłębianie toru wodnego do Świnoujścia i Szczecina, wtedy strona niemiecka zakopie gazociąg, a także przesunie gazociąg o ok. 2 kilometry na przecięciu z północną trasą żeglugową. Zagraniczni eksperci oraz kanclerz Niemiec przedstawiali wręcz opinię, że Gazociąg Północny nie przeszkodzi w dopływie do polskich portów, ponieważ ich rozwój nigdy nie nastąpi.

Mimo zapewnień kanclerz Angeli Merkel, że w przypadku rozbudowy portu w Świnoujściu, Niemcy zakopią Gazociąg Północny głębiej w dnie Bałtyku, eksperci zarówno polscy jak i niemieccy stwierdzili, że zakopanie dwóch nitek gazociągu wypełnionego gazem pod ciśnieniem jest niemożliwe. W grudniu 2014 roku prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że budowa Gazociągu Południowego, nie jest możliwa. Oznacza to, że Niemcy z Rosją powrócą do realizacji rozbudowy Gazociągu Północnego.

O inwestycji zrobiło się głośno z powodu opublikowanych przez tygodnik „Wprost” podsłuchanych rozmów byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z ministrem transportu Sławomirem Nowakiem, w której Parafianowicz mówił, że w kwestii oddania do użytku terminalu LNG „mówią o jesieni 2015, a na mieście mówią coś o 2017„. W opublikowanym zapisie Andrzej Parafianowicz mówił też, że umowy na budowę terminalu były skonstruowane w sposób niekorzystny, co pozwalało włoskiej firmie stojącej na czele konsorcjum budującego terminal bezkarnie się opóźniać.
W 2014 roku konsorcjum kontrolowane przez włoski koncern Saipem żądało kolejnego aneksu do kontraktu na budowę gazoportu w Świnoujściu. Domagało się dalszego zwiększenia zapłaty za zlecenie i przesunięcia terminu jej zrealizowania na połowę roku 2015, grożąc w przeciwnym razie zerwaniem umowy. Przedsiębiorstwo Saipem było związane z Rosją, ponieważ większość kontraktów miało z Gazpromem. Włosi dla Rosjan budowali za miliardy dolarów m.in. gazociąg South Stream, projektowali North Stream czy robili platformy do wydobywania ropy i gazu. Możliwe jest więc, że opóźnienia przy budowie gazoportu wynikały z nacisków Rosjan. Aneks nr 2 do umowy przewidywał podpisanie protokołu odbioru do użytkowania gazoportu 31 maja 2016 roku. Sprawę budowy gazoportu zaczął kontrolować NIK.

Raport NIK wskazywał na szereg nieprawidłowości przy realizacji projektu budowy gazoportu.

Spółki GAZ-SYSTEM oraz PLNG, odpowiedzialne za kluczowe działania związane z tą inwestycją, nieprawidłowo realizowały część swoich zadań. Również nadzór nad procesem budowy terminalu LNG ze strony właściwych ministerstw okazał się niewystarczający. W efekcie gazoport w Świnoujściu nie został oddany do użytkowania ani na koniec czerwca 2014 r. (czyli w terminie przyjętym w umowie z głównym wykonawcą), ani też do końca 2014 r. (czyli w terminie wynikającym z aneksu do umowy).

Opóźnienia w realizacji inwestycji terminalu w Świnoujściu przesuwają termin rozpoczęcia odbioru dostaw gazu LNG z Kataru oraz rodzą ryzyko utraty środków UE, wykorzystanych do współfinansowania inwestycji.

Według NIK wśród nieprawidłowości można było wymienić nieskuteczny nadzór Gaz-Systemu oraz PLNG nad wykonawcami, wadliwe wykonywanie części prac budowlanych przy budowie terminalu LNG, co skutkowało koniecznością wprowadzania poprawek wydłużających czas realizacji inwestycji. NIK uważała, że spółki nadzorujące budowę nie umiały skutecznie egzekwować zapisów umów i popełniały błędy przy zawieraniu aneksów. Zdaniem NIK koordynacja inwestycji przez spółkę Gaz-System była „nieskuteczna”.

NIK twierdził też, że jedną z szeregu przyczyn prowadzących do opóźnień w budowie gazoportu w Świnoujściu były bariery prawne: „Budowa terminalu została zainicjowana na podstawie uchwały Rady Ministrów w roku 2006. Jednak do roku 2009 nie podjęto prac legislacyjnych niezbędnych do usunięcia barier przeszkadzających w realizacji inwestycji.”

Kontrola NIK wykazała również, że:

Podmioty realizujące poszczególne zadania (terminal, infrastruktura portowa, nabrzeże, gazociąg) podlegały różnym ministrom, co nie ułatwiało im harmonijnej współpracy.

Przygotowanie i realizacja skomplikowanych projektów inwestycyjnych, o znaczeniu strategicznym, wymaga od administracji rządowej dysponowania zasobem kadrowym o wysokich kwalifikacjach. Bez tego rodzaju zasobu, który dokonywałby na bieżąco analiz oraz weryfikacji opinii i stanowisk uczestników procesu inwestycyjnego, nadzór ze strony administracji rządowej staje się nieskuteczny.

Wyspecjalizowane kadry umożliwiłyby aktywny nadzór nad inwestycją, rozpoznawanie zagrożeń, ocenę i weryfikację podejmowanych przedsięwzięć zaradczych, przecinanie sporów, wyjaśnianie stanowisk, szybkie reagowanie na zaistniałe problemy. Wyposażenie koordynatora w instrumenty prawne pozwalające na skuteczną egzekucję wypracowanych rozwiązań prowadziłoby zaś do sprawniejszego pokonywania pojawiających się przeszkód. Niestety obu tych elementów – kluczowych dla inwestycji strategicznych – w wypadku budowy gazoportu zabrakło.

Na 13 dni przed wyborami parlamentarnymi w 2015, czyli 7,5 miesiąca przed oddaniem inwestycji do użytku premier Ewa Kopacz uroczyście otworzyła gazoport. Sytuacja przypominała wydarzenie z kampanii prezydenckiej, podczas której były prezydent Bronisław Komorowski otwierał budowę obwodnicy Inowrocławia, którą obiecał w 2010 roku. Budowa była udawana, co szybko wychwycili internauci. W przypadku gazoportu eksperci podkreślali e wprawdzie prace budowlane ukończono, ale do tego, żeby gazoport mógł funkcjonować komercyjnie, konieczne są jeszcze miesiące testów, którym poddane muszą być wszystkie elementy terminalu LNG.
http://www.grzechy-platformy.org/gazoport/
MIńsk Mazowiecki Postów: 5332
Zagłoba
MIńsk Mazowiecki, postów: 5332
Piątek, 9 lipca 2021 10:57:44
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Ostrołęka jest fajniejsza...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 17:03:26
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Donald przegiął w łgarstwie, czyli kabaret "Donaldinio" ze swoimi skeczami...

Donald Tusk zakłada kabaret. A w każdym razie postanowił zaszachować znanych kabareciarzy doprowadzając Polaków do paroksyzmów śmiechu. Jak? Ano opowiadając absurdalne skecze. Przykład?:

"... uznano, że udało się Polskę przeprowadzić przez kryzys w taki sposób, że można rozpocząć duże programy socjalne, które - jestem o tym przekonany - my w tym samym czasie mniej więcej byśmy przeprowadzili. Ewa Kopacz miała już przygotowany projekt dość podobny do 500 plus, z podobnymi skutkami, ale ona była w tym ostatnim roku porządkowania sytuacji po światowym kryzysie finansowym."

Czy on naprawdę ma Polaków za idiotów? Za sklerotyków, którzy mają pamięć pantofelka?

Chyba, że chodzi o inne 500+... Np. 500+ uchodźców na województwo. Ale przy kwotach, które chciała nam narzucić UE, mogło to być nawet 1000+. Może pani Kopacz umie przekopywać trawę na 2 metry w głąb, pić kawkę z wytatuowanym Rosjaninem, ale z liczeniem u niej już chyba tak dobrze nie jest....

Za Niezalezna.pl (link is external)


Źródło: https://niepoprawni.pl/blog/maciej1965/donald-przegia...

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :).
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 17:06:21
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"Sprawiedliwe państwo bierze pod opiekę zawsze najsłabszych, nigdy najsilniejszych." Z wystąpienia w sejmie 23 listopada 2007 r. http://cytatybaza.pl/autorzy/donald-tusk.html
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Piątek, 9 lipca 2021 17:08:40
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"Najważniejsze są kompetencje. Nie potrzeba nam charyzmatycznych wodzów, którzy prowadzą prawdziwe, czy wyimaginowane bitwy. Potrzeba nam władzy wykwalifikowanej, skromnej, umiarkowanej, która koncentruje się na rozwiązywaniu problemów zwykłych ludzi, a nie na realizowaniu wielkich historycznych misji." Źródło: "Dziennik", 29 grudnia 2006 r. http://cytatybaza.pl/autorzy/donald-tusk.html
Post edytowany
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Sobota, 10 lipca 2021 09:23:20
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Romans Platformy z OLT. Historia jednego zdjęcia

Jest 12 grudnia 2011 r. Politycy Platformy Obywatelskiej w ramach promocji OLT Jetair ciągną po płycie lotniska samolot należący do firmy Marcina P. W gronie polityków są m.in. prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, senator Roman Zaborowski i marszałek Mieczysław Struk. Imprezę uświetnił swoją obecnością były prezydent Lech Wałęsa.
Historia ze zdjęcia wróciła do publicznego obiegu, gdy Jarosław Urbaniak z Platformy Obywatelskiej przekonywał w TVP Info, że jego koledzy z partii przeciągali po lotnisku samolot należący do OLT Jetair bo... był najlżejszy.

– Jakiś PR-owiec wymyślił, żeby na otwarcie inwestycji na Euro 2012 politycy ciągnęli samolot. I ten był najlżejszy na lotnisku. To nie była prywatna impreza, ale państwowa inwestycja – mówił Urbaniak.

Szybko okazało się, że samolot Fokker 100 nie dość, że nie był najlżejszym na lotnisku, to jego obecność w Gdańsku była celowa. Już wówczas wyszło na jaw, że samolot OLT Jetair przyleciał z Bremy 8 grudnia 2011 r., a cztery dni później, 12 grudnia 2011 r., uroczyście oddano do użytku nową postojową płytę lotniska przed terminalem T2, drogi patrolowo-techniczne i nową drogę kołowania, o czym informowała „Gazeta Polska Codziennie”.
To właśnie z tego powodu kierownictwo trójmiejskiej Platformy uczestniczyło w uroczystościach, na które składało się przeciąganie samolotu po płycie gdańskiego lotniska.

„Maszynę napędzała siła mięśni prezydenta Gdańska”

Syn byłego premiera Michał Tusk mówił wtedy „Gazecie Wyborczej”, że „maszynę napędzała siła mięśni prezydenta Gdańska, wiceprezydentów Sopotu i Gdyni oraz marszałka województwa”. Michał Tusk został pracownikiem OLT Express (OLT Jetair zmieniła nazwę) kilka miesięcy po tych wydarzeniach.

Wśród zaangażowanych w event na płycie gdańskiego lotniska byli m.in. przesłuchiwany we wtorek przez komisję śledczą ds. Amber Gold prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, prezydent Lech Wałęsa, wicemarszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, czy senator PO Roman Zaborowski. Adamowicz pytany przez przewodniczącą komisji Małgorzatę Wasserman, czy zna Marcina P., stanowczo zaprotestował.

Inaczej sprawę widzi sam Marcin P. – Politycy sami szukali ze mną kontaktu, ja raczej próbowałem się zawsze od polityków odcinać – mówił wówczas Marcin P. – Pytany m.in.o kontakty z pomorskimi politykami PO podczas czerwcowego przesłuchania przed komisją Marcin P. Dopytywany o personalia, odparł: „na pewno prezydent miasta Gdańska, przez port lotniczy w Gdańsku”.

Adamowicz zaangażował się także we wsparcie finansowe przy produkcji filmu Andrzeja Wajdy "Wałęsa, człowiek z nadziei". Finalnie jednak wycofał się z dotowania produkcji.
https://www.tvp.info/33961528/romans-platformy-z-ol...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Sobota, 10 lipca 2021 09:27:34
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Co roku, w rocznicę morderstwa Pawła Adamowicza, dziennikarze TVP znajdują się pod ostrzałem jego kolegów z partii. Według nich zabójca miał działać pod wpływem „nagonki TVP”. Tymczasem już od 2013 r. wszystkie media, w tym „Newsweek”, „Gazeta Wyborcza”, TVN24 czy Fakt publikowały mocne materiały dotyczące nieprawidłowości, a koledzy Adamowicza z PO odcięli się od niego, wycofali swoje poparcie w kampanii samorządowej, a publicznie atakowali go m. in. Katarzyna Lubnauer i kandydat PO, Jarosław Wałęsa.

https://www.tvp.info/40988602/zabojstwo-prezydent-g...
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Sobota, 10 lipca 2021 09:31:35
-2
0 -2
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
warto przypomnieć że Paweł Adamowicz zanim został świętym Pawłem został okrzyknięty faszystą i dorobkiewiczem przez własnych "kolegów" z jadynie słusznej POpapranej partii, dorobił się też symbolicznego grobu pod magistratem Mińska Mazowieckiego, hiPOkryzja czy głuPOta ? mam wrażenie że jedno i drugie
Post edytowany

Zaloguj się aby uczestniczyć w dyskusji oraz uzyskać dostęp do większej ilości wątków na tym forum.

Aktualności

OK