Aron, myśleć można, ale jak pęknie? lata temu przerobiłem sam taką sytuację i ratowałem swoje młodzieńcze życie, a właściwie mojej ówczesnej dziewczyny tabletką o nazwie bodajże postinor (??).
Tabletka została wypisana na recepcie przez lekarza, który był przyjazny, ale niejako po drugiej stronie niż ginekolog - to znaczy był to dentysta.
No i teraz na kanwie tej historii i jakieś 20 wiosen później stwierdzam:
1. Dobrze, że ta opcja była.
2. Nie sądzę byśmy zabili człowieka (ona zresztą działała chyba do 72h po z jakąś logiczną skutecznością wywołującą okres)
3. To, że mógł to przepisać każdy lekarz nie było mądre i właściwe.
Także przyłączam się do głosu, że powinny być dostępne, ale poprzez wypisanie recepty przez ginekologa.