Dziś przypadkowo natknąłem się na post Anetki1988. Ponieważ to ja jestem tym kamerzystą (ponad 20 lat doświadczenia) bardzo zaintrygowała mnie jego treść tym bardziej, że wypowiada się ona powołując na Państwa Młodych, którzy ponoć mieli być bardzo zawiedzeni nagraniem i jakością filmu. Bardzo łatwo było namierzyć Panią Anetkę, tak naprawdę Małgosię na faceboku (oj! lubi pokazywać swoje wdzięki) i odnaleźć ją w naszym archiwum fotograficznym. Pani Anetka była gościem na weselu, które obsługiwaliśmy 30 kwietnia, chciałbym zaznaczyć, że w rodzinie i wśród krewnych Pani Młodej nagrywałem już 3 wesela! Warunki na tym bardzo dobrym weselu były dość trudne, jeżeli chodzi o nagrywanie: wysoka frekwencja i liczba gości, ustawienie stołów i krzeseł blisko ścian i filary na sali uniemożliwiające przechodzenie między stolikami i pokaz wszystkich gości. Dużo dobrej zabawy i tłumy na parkiecie uniemożliwiające swobodne przemieszczanie skutkowały kroplami potu na czole (na łysinki nie miałem wpływu) i pojawiającymi się od czasu do czasu plecami. Nagranie było wykonane na czterech płytach, ponieważ zleceniodawcy nie chcieli nic wycinać. Po oddaniu płyt nie rościli żadnych reklamacji. Ośmieliłem się, więc zadzwonić i zapytać Pani Moniki, co sądzi o tym wpisie. Była bardzo zdziwiona opinią Anetki1988, tym bardziej, gdy okazało się, kto kryje się pod nikiem Anetka1988. Pani Młoda stwierdziła, że od wesela nie widziała się z tą osobą, a tym bardziej nie dzieliła się z nią wrażeniami po obejrzeniu reportażu. Zastanowiło ją również, w jaki sposób Anetka1988 dotarła do nagrania, ponieważ Oni jej go nie udostępniali. Pani Anetko vel Małgosiu nagranie mogło się Pani nie podobać, ale to Pani zdanie, o gustach się nie dyskutuje, może było Pani za mało, (ale to nie Pani była gwiazdą tego wieczoru). Tylko proszę na przyszłość nie wypowiadać się w cudzym imieniu. A tak na przyszłość:
„Dobrze pisać co się myśli, ale warto myśleć co się pisze!”