Kościół katolicki jest organizacją przestępczą. - skomentowała stacja NBC News, po ujawnieniu skali pedofilii wśród duchownych w USA. Obserwując poczynania duchownych w Polsce nie sposób nie zgodzić się z tą tezą. Biskupi odcinają się od kolejnych oskarżeń padających ze strony ofiar na różne sposoby - lekceważą problem, próbują odwracać uwagę wiernych i mediów lub przekonują, że proceder dotyczy pojedynczych przypadków. To nieprawda. Kto milczy o zbrodniach ten sam w nich uczestniczy - struktura władzy kościelnej i jej powiązania z polityka powodują, że jest to idealny grunt do tworzenia i umacniania pedofilskich siatek. Jak to działa? Ukrywanie przestępczości opiera się na modelu operacyjnym, który można sprowadzić do 7 punktów:
1/ Prowadzenie śledztw w sprawie pedofilii rękami innych duchownych, zamiast zatrudniania fachowców.
2/ Stosowanie eufemistycznego języka w odniesieniu do problemu, zamiast słowa „gwałt” duchowni używają określenia „niestosowne kontakty”
3/ Wysyłanie oskarżonych księży do kościelnych centrów psychologicznych, by to tam ich „diagnozować” pod kątem pedofilii, zamiast sprawdzać czy faktycznie dopuścili się molestowania dziecka.
4/ Przenoszenie księdza pedofila, na którym poznała się lokalna społeczność, w inne miejsce, gdzie duchowny może dalej uprawiać proceder.
5/ Zatajanie przestępstwa wobec wiernych poprzez przeniesienie duchownego do innej parafii z podaniem fałszywych powodów (np. choroba, urlop) lub bez żadnych wyjaśnień.
6/ Chronienie księdza pedofila przez zapewnianie mu utrzymania.
7/ Zatajanie informacji przed policją - przestępstwo pedofilii nie jest zgłaszane przez innych duchownych, zamiast tego dochodzi do prób „parania brudów” w zamkniętym gronie.
Tak NIE WYGLĄDA skuteczna walka z pedofilią. Tak wygląda ułatwianie pedofilom działania, przy jednoczesnym zapewnieniu im osobistej „nietykalności”.
https://qz.com/1356796/how-the-catholic-churc...