Mając 12 lat Janusz dowiedział się, że jego ojciec żyje i jest nim ksiądz z parafii w rodzinnej wsi. Janusz nazywał go dotąd wujkiem Olkiem. Ma nawet razem z tym księdzem, mamą, dziadkiem i bratem wspólne zdjęcie z komunii. Dziś pokazuje je znajomym na Facebooku i bez skrępowania przyznaje, że jego ojciec to ksiądz. „Wujek" odwiedzał Janusza i jego brata regularnie. Przynosił drogie prezenty, zawsze miał pełno zagranicznych kosmetyków, ubrań i czekolad. – Nie lubiłem tego wujka, choć widziałem, że mama często się z nim całowała. Myślałem wtedy, że ona go lubi – wspomina Janusz. http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/moj-ojciec-b... Janusz jako dziecko modlił się, żeby nie być gejem. Nie chciał być - jak mawiał jego ojciec - „pederastą". A kim był ów ojciec? Księdzem. Janusz nigdy nie odważył się nazwać go tatą. Teraz Janusz ma ponad 50 lat, mieszka w Kanadzie i jest szczęśliwy. Gdyby mógł choć raz szczerze porozmawiać ze swoim ojcem, zapytałby: czemu zmarnowałeś mojej matce życie? Odwiedzał ich też wtedy młody 34-letni wikary. Pewnego dnia Janusz przyszedł do niego w odwiedziny i stało się coś dziwnego. – Ksiądz powiedział, że idzie do zakrystii, żeby jeszcze coś przynieść, po czym znienacka zawrócił i mnie pocałował. Oniemiałem, nie rozumiałem co to znaczy. Miałem wtedy 14 lat i nie wiedziałem, czy jestem gejem. On miał ponad 30 – wspomina Janusz.
Później ksiądz zabrał go na wycieczkę samochodem na Półwysep Helski. Tam uprawiali seks. Spotykali się regularnie przez kilka lat. – Nie wiedziałem jeszcze wtedy, jaka jest moja orientacja seksualna. Później próbowałem związków z kobietami. Fizycznie było wszystko w porządku, ale emocjonalnie pociągali tylko mnie mężczyźni