"Ale wścibski", "a co cię to obchodzi" i wiele innych reakcji będzie na przedstawione poniżej fakty. Mówi się trudno, ale pragnę podzielić się moim spostrzeżeniem:
Od paru tygodni widuję w różnych częściach miasta - np. ul. Warszawska obok cukierni EKLER, obok fontanny przy ul. Kazikowskiego - kobietę (lat ok 45 - +/- 5) stojącą lub spacerującą na bardzo krótkim odcinku chodnika po kilka godzin dziennie i prawdopodobnie przez kilka dni w tygodniu i to praktycznie niezależnie od pogody.
Wiem, wiem - przecież mogę się jej spytać. Nie chodzi tu o zaspokojenie mojej ciekawości tylko opisanie zjawiska i sprawdzenie, czy zostało ono zauważone przez innych, czy może mam jakieś przewidzenia.