Jestem po lekturze "Chce się żyć" Pieprzycy. Mnie się chciało wyć....I zaraz nadeszły refleksje - przecież w Mińsku jest stowarzyszenie na rzecz dzieci z porażeniem mózgowym. Gdzie są te dzieci? Nigdzie ich nie widać. Czy mieszkańcy Mińska tak reagują na widok dzieci na wózkach, że rodzice nie chcą z nimi wychodzić? Dlaczego nie bawią się w parku? A może zabrakło prostych, najprostszych huśtawek, bo te w parku to dla wyjątkowo sprawnych fizycznie maluchów.Jak im pomóc?