Nie mogę przygarnąć żadnego pieska, mam już trzy przygarnięte, ale to cudownie, że w MM są ludzie, którym nie jest obojętny los zwierząt. W okolicach MM mieszkam już 3,5 roku, przeprowadziłam się tu z W-wy, wszystko jest cudownie oprócz obojętności w stosunku do naszych mniejszych braci. Mój ostatni adoptowany piesek Bryś, przez dwa lata nie był spuszczony z łańcucha, a jego budą było kawałek eternitu opartego o bok stodoły.
PS. Do Adama : a może szkoda oddawać przyjaciela, którego się oswoiło. Polecam lekturę Małego Księcia, niby dla dzieci, ale nam dorosłym przydaje się w każdej chwili naszego życia.