"To, co nachalnie macha do nas ze słupów, bilbordów, ulotek, to jakiś koszmar. „Obiecujemy, realizujemy”, „Dobry wybór. Lepsza przyszłość”, „Słucham, radzę, pomagam”. Hasła w zestawieniu z facjatami panów z wąsami wciśniętych siłą w coś na modłę komunijnych garniturów XXL i pań prosto od fryzjera, z przesadzoną mową ciała i patetycznymi hasłami, jakby bycie radnym Pcimia Dolnego miało potężny wpływ na przyszłość, szczęście i niemalże sens życia mieszkańca tegoż miasta. Tak, to standard naszych ulic jeszcze przez niecałe dwa tygodnie.
To, co cieszy, to fakt, że ludzie coraz bardziej dostrzegają, że samorząd jest dla nich. To co martwi, to to, że dostrzegają to ludzie bezkrytycznie i biorą najgorsze przykłady kampanii dużych polityków z Wiejskiej. Dlatego zapewne atakują nas frazesami jakoby Jan Kowalski spod Suwałk i jego głos w radzie miasta tutejszej gminy wiejskiej miał kluczowe znaczenie dla walki z bezrobociem lub dla ekologii regionu…
Pisze tu o naiwności naturszczyków samorządowych i pomijam żenadę wyborczą tzw. starych świń, które wiedząc, że nic dotąd nie zrobiły, że bycie radnym/radną to dla nich cały prestiż i splendor w mieście poza którym nic nie posiadają, potrafią nawet meldować u siebie w domu różnego rodzaju hałastrę płacąc za głos od sztuki (znany w kuluarach szerzej casus z powiatu mińskiego).
Drodzy kandydaci, trochę luzu! To szczebel lokalny, dla ludzi, nie dla świata. Nie ratujecie lasów Amazonii. Ratujcie swoją dzielnicę!"
„Ludzie głosujący na nieudaczników, złodziei, zdrajców i oszustów nie są ich ofiarami, są ich wspólnikami”
– twierdził George Orwell. Te słowa też warto pamiętać.
http://prawy.pl/81005-czy-na-wybory-stajemy-si...