Jest to kontynuacja dyskusji z działu "Pytania do osób publicznych". Oto odpowiedź p. Jakubowskiego:
"Witam serdecznie.
Do pięciu miejskich szkół podstawowych przyjdzie w tym roku o 32 pierwszaków więcej niż w roku ubiegłym. Do reformy przygotowywaliśmy się od dawna m.in. tworząc nową szkołę podstawową (nr4) przy ul. Siennickiej. Czasowo, zajęcia są niestety podzielone na zmiany i kończyć się będą po południu. W SP2 o 17:20, SP5 17:10, w SP1 16:25 i pozostałych o 15:30. Nauka zmianowa była w Mińsku Mazowieckim od zawsze. W SP2 kilka lat temu zajęcia prowadzone były do 18:30. Jak widać w tej mierze mimo reformy sytuacja się poprawiła. Przyczynia się do tego również polityka rejonizacji. Obwody szkół są zmieniane corocznie mając na uwadze liczbę przyszłych pierwszoklasistów oraz możliwości lokalowe szkół.
Pozdrwiam."
Panie burmistrzu, kluczowe jest tu słowo "czasowo" - rozumiem, że założenie jest takie, że dzieci będzie co roku pojawiać się mniej i problem sam się rozwiąże. Faktycznie, roczniki 2008, 2009, 2010 to najliczniejsze roczniki w skali kraju, ale trzeba pamiętać, że Mińsk jest specyficznym miastem, do którego sprowadza się wiele młodych rodzin. Może się więc okazać, że tak liczne nowe roczniki w szkołach będą jeszcze przez wiele lat.
Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że nauka zmianowa była "od zawsze". Nie możemy równać do czasów PRL, ten okres jest już za nami. Nigdzie w krajach Unii Europejskiej nie ma nauki zmianowej w szkołach, tylko Polska jest niechlubnym wyjątkiem.
Godziny zakończenia zajęć w poszczególnych szkołach w Mińsku także wskazują na pewnego rodzaju dyskryminację. Jest jednak różnica między zakończeniem zajęć o 15.30 a 17.20, zwłaszcza, że będzie to dotyczyć dzieci 6-letnich, które o takich porach są już wyraźnie zmęczone i wymaganie od nich wtedy wysiłku intelektualnego, skupienia się przez 45 i usiedzenia w ławce jest po prostu nieludzkie. Nauczyciele też mają niełatwe zadanie, bo w końcu muszą realizować program, a nie przeskoczą ograniczeń związanych z konstrukcją psychofizyczną tak małych dzieci.
Sprawdziłam na stronie Urzędu Miasta liczbę oddziałów w szkołach podstawowych. Okazuje się, że wygląda to następująco: SP1: 25 oddziałów, SP2:37, SP5:30, SP6:26. I teraz mam pytanie: dlaczego w małych budynkach jak SP5 i SP6 jest tak duża liczba oddziałów, zbliżona do dużych szkół na Kopernika i Dąbrówki? Dodatkowo widać wyraźnie, że SP5 jest poszkodowana, bo skoro ma tyle oddziałów, to zajęcia kończą się tam po 17. Będę wdzięczna za odpowiedź.