«ZOSTAW TO, JUŻ CI DOSYĆ! IDZIESZ Z NAMI...»
Napisał do mnie Pan Kazimierz Kuźma z prośbą o pomoc w rozwikłaniu pewnej tajemnicy rodzinnej dot. obozu w Jaworznie.
"W tym obozie była również już śp. moja ciocia Hania Kuźma (Kuźmowa), później moja matka chrzestna. Pobyt w Jaworznie trzymała w głębokiej tajemnicy. Nie wiedziały o tym nawet jej dzieci.
Ja o pobycie cioci w obozie dowiedziałem się z opowiadania - rozmowy między Olehem Vajdą z Ukrainy a nieżyjącym już Michałem Hruszewiczem. Napisałem do wnuczki cioci w sprawie pobytu jej babci w Jaworznie. Odpisała mi, że piszę brednie. Jeśli to możliwe chciałbym, aby Pan, mając dostęp do nazwisk osadzonych w Jaworznie, potwierdził mi ten fakt. Wystarczy mi jedno słowo - tak".
Odpisałem. TAK. Była. W chwili osadzenia za obozowymi drutami miała 17 lat i 8 miesięcy i nr obozowy 748. Czy można się dziwić, że milczała?
Z Krywego łącznie w obozie uwięziono 29 Ukraińców. Dwie osoby zginęły. Wysłałem Panu Kazimierzowi pełną listę z prośbą o pomoc w odnalezieniu fotografii tych ludzi i dodatkowe informacje. Jednym z nich był Teodor KAPUSTYŃSKI, s. Dymitra i Katarzyny, ur. 14.11.1899 r. Zatrzymany 24.04.1947 r., do Jaworzna trafił 14.05.1947 r. Miał nr obozowy 199. Po latach jego córka, Marii Mariak, zam. w Dobrogoszczy zeznała przed prokuratorem IPN tak:
„W kwietniu 1947 r. do naszego domu przyszło dwóch polskich żołnierzy. W ręku mieli długie kije. Zapytali gdzie jest ojciec. Niczego nie podejrzewając, zaprowadziłam ich na pole do taty, który tego dnia siał pszenicę. Powiedzieli do taty: «Zostaw to, już ci dosyć, idziesz z nami».
Tata chciał wziąć ze sobą trochę tytoniu, nie pozwolili. Mama zaczęła płakać, krzyczeć, gdzie go zabieracie. Nic nie mówili tylko uderzyli mamę kijem, a tatę zabrali i odeszli. Tego dnia zatrzymali w wiosce więcej mężczyzn. Potem brali ich na przesłuchanie i pytali, czy słyszeli, że zginął Świerczewski. Któryś z nich powiedział, że słyszał od mojego taty i z tego powodu mój tata był w obozie.
Tata opowiadał, że przesłuchania były straszne. Znęcali się nad nimi, jak chcieli. Bito do nieprzytomności, bito deskami, w piety, polewano wodą i znowu bito. Tata miał odbite ciało do kości. Przez trzy miesiące po powrocie z obozu tacie z pośladków ciekła ropa. Był bardzo wychudzony, tylko skóra i kości, bolało go wszystko, głos miał zniekształcony. […]
Tydzień po tym jak tata został zabrany do obozu ja z mamą i rodzeństwem oraz innymi ludźmi z wioski zostaliśmy przesiedleni w ramach akcji „Wisła”. O tym że mamy opuścić wieś, dowiedzieliśmy się na zebraniu. Powiedzieli nam, że w ciągu godziny mamy opuścić wieś, bo będzie spalona. Spalono też całe nasze gospodarstwo.
Potem szliśmy i jechaliśmy. Trafiliśmy do Spornego. Wyrzucona nas w środku wsi. Dzieci nocowały przez dwa tygodnie w poniemieckiej młocarni. Potem sołtys powiedział, że «tam jest kolonia i tam jest więcej waszych ludzi». Poszliśmy do tej kolonii, a tam na jednym podwórku było 12 rodzin”.
[...] Protokół przesłuchania Marii Mariak, zam. w Dobrogoszczy z 8.02.2001 r.
Zdjęcie Teodora Kapustyńskiego (kserokopia) wykonane tuż przed zwolnieniem z obozu, odnalezione w aktach prokuratury. Poszukuję oryginału.