Eugeniusz Misiło
Intuicja podpowiadała, że procedura przekazywania Wydziałowi Lekarskiemu Uniwersytetu Jagiellońskiego ciał Polaków i Ukraińców – więźniów obozu w Jaworznie skazanych na karę śmierci i mordowanych w więzieniu Montelupich – mogła być efektem jakiegoś poufnego porozumienia z komunistycznymi organami bezpieczeństwa.
Cały ten proceder nazwałem wówczas profanacją. Dziś jestem skłonny pójść dalej i uznać, że był to czyn noszący wszelkie znamiona zbrodni komunistycznej i zbrodni przeciwko ludzkości.
Więcej o rezultatach prac nad książką o obozie w Jaworznie, prowadzonych dzięki stypendium Polsko-Ukraińsko-Kanadyjskiej Fundacji Stypendialnej KALYNA, w tym i kolejnych tekstach.
https://emisilo.pl/2020/05/licencja-na-cwiartowan...
Licencja” na ćwiartowanie ciał więźniów
Jeden z moich ostatnich tekstów „Chowano ich pod cmentarnym ogrodzeniem, jak samobójców…” poświęciłem Ukraińcom i Polakom, więźniom obozu w Jaworznie, straconym w 1947 r. w krakowskim więzieniu Montelupich. Napisałem wówczas, że bezpośrednio po egzekucji część ciał ofiar zbrodni komunistycznych zamiast na cmentarz, trafiała do Zakładu Anatomii Opisowej Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie była przedmiotem badań i eksperymentów prowadzonych przez profesorów i studentów medycyny.
Po wielu miesiącach, w kilku przypadkach po ponad roku, szczątki tego co pozostało ze zwłok zamordowanych więźniów, przemieszane ze sobą fragmenty poćwiartowanych ciał, kończyn i czaszek, pracownicy Uniwersytetu Jagiellońskiego pakowali do skleconych z desek drewnianych skrzynek i wywozili potajemnie na Cmentarz Rakowicki.
Tam, równie potajemnie, zakopywano je w anonimowych, zbiorowych dołach, pod parkanem cmentarnego ogrodzenia przy ul. Prandoty. Dla zatarcia śladów pochówku, urządzono w tym miejscu wysypisko cmentarnych śmieci.
Nie trzeba być cynicznym i bezdusznym, by powiedzieć, że szczątki ofiar zbrodni komunistycznych wyrzucano po prostu „na śmietnik”.
„Dla celów naukowych…”
Intuicja podpowiadała, że procedura przekazywania Uniwersytetowi Jagiellońskiemu ciał Ukraińców i Polaków skazanych na karę śmierci i zabijanych strzałem katyńskim mogła być efektem jakiegoś poufnego porozumienia zawartego pomiędzy władzami uczelni a Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, któremu podlegało wówczas więzienie Montelupich. I że lekarze akademiccy – profesorowie Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego wiedzieli, że nie są to ciała 20-letnich bezdomnych zmarłych na „udar serca”.
Pół roku zajęło poszukiwanie dokumentów w archiwach byłego Departamentu Więziennictwa i Obozów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Więzienia Montelupich oraz zachowanych w stanie szczątkowym akt Wydziału Więziennictwa i Obozów Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie.
Przebrnięcie przez setki tomów akt nie jest sprawą prostą. Tym bardziej, że po wybuchu pandemii dostęp do archiwów IPN został ograniczony do odwołania. Póki co odnalazłem dwa dokumenty. Kilka dni temu otrzymałem ich skany.
instrukcja nr 001
Pierwszy to instrukcja dyrektora Departamentu Więziennictwa i Obozów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego ppłk. Dagoberta Łańcuta z 14 czerwca 1946 r. dla naczelników największych więzień komunistycznych położonych w siedmiu miastach uniwersyteckich (Kraków, Wrocław, Łódź, Warszawa, Gdańsk, Poznań i Toruń – kolejność wg oryginału), w sprawie „wydawania zwłok więźniów Zakładom Anatomii Uniwersytetów dla celów naukowych” (tytuł oryginalny – EM).
Podstawą wydania w/w instrukcji była decyzja ministra Bezpieczeństwa Publicznego z 6 maja 1946 r. Tego dokumentu jeszcze nie odnalazłem.
Dwa pierwsze punkty wspomnianej instrukcji są poświęcone zasadom wydawania ciał więźniów zmarłych śmiercią naturalną, posiadających i nie posiadających rodzin oraz „bezdomnych, zupełnie samotnych i opuszczonych”. Takie zwłoki, według MBP, mogły być wydawane „bez zastrzeżeń”.
Punkt 3. instrukcji traktuje o więźniach straconych „na skutek wyroków skazujących na karę śmierci”. Wg instrukcji zwłoki takich więźniów można było wydawać Zakładom Anatomii Opisowej Wydziałów Lekarskich Uniwersytetów dla celów naukowych jedynie „za zgodą prokuratora Sądu Orzekającego”.
Czyli w naszym konkretnym przypadku prokuratora Wojskowej Prokuratury Rejonowej (WPR) w Krakowie. Zachowane dokumenty krakowskiej WPR, jak też korespondencja naczelnika więzienia Montelupich w sprawie wydawania ciał rozstrzelanych więźniów nie potwierdzają, by wymóg ten był kiedykolwiek przestrzegany.
Ostatnie zdanie instrukcji brzmi:
„O powyższym należy zawiadomić właściwe władze Uniwersyteckie”.
To, że instrukcja MBP z 14 czerwca 1946 r. została wykonana, ujawnia drugi z odnalezionych przeze mnie dokumentów – pismo naczelnika Wydziału Więziennictwa WUBP w Krakowie chor. Jakuba Hamerschmidta z 16 stycznia 1947 r. Kopię pisma, które jest niczym innym, jak instrukcją wykonawczą tej z czerwca 1946 r., publikuje się poniżej.