A ja polecę doktora Ostrowskiego. Na pierwszej wizycie w drugim miesiącu życia stawy biodrowe mojej córeczki były ładne, ale mniej rozwinięte niż u dziecka w jej wieku, na kolejną wizytę poszliśmy za 6tygodni i wtedy okazało się, że bioderka mają inne kąty i jedno bioderko jest na granicy zakładania szyny. Ponieważ przestraszyliśmy się tego doktor zalecił nam wizytę za miesiąc a w tym czasie kazał podwójnie pieluszkować i pokazał ćwiczenia na bioderka. Zapowiedział, że przy braku poprawy szyna będzie nieunikniona. Na szczęście ćwiczenia przyniosły efekty, nie trzeba było zakładać szyny, kolejną wizytę doktor wyznaczył nam za dwa miesiące. Dla tych co nie wiedzą: stawy biodrowe dziecka rozwijają się bardzo szybko, nie zawsze jedyną metodą leczenia jest szyna lub gips. Owszem, można szynę założyć od razu, ale to też jest koszt (ok300zł) ale przede wszystkim stres dla rodziców i dziecka. Zdarza się, że dziecko, ktore nosiło szynę rozwija się wolniej, bo nie rozwijają się wtedy mięśnie nóżek więc dziecko później siada, raczkuje, chodzi. Oczywiście, dobro dziecka jest najważniejsze i gdy trzeba leczyć to się leczy, ale my cieszymy się, że doktor wyprowadził nasze bioderka na prostą bez szyny. I gdyby była taka potrzeba to chodziłabym na wizyty i co dwa tygodnie gdyby to miało dać rezultaty.
Uważam, że krzywdzące są komentarze typu: bo moja koleżanka tak powiedziała, że zmusza ją do wizyt co dwa tygodnie to ja napiszę, ze to wyłudzacz. Tłumaczenia, nie byłaś u doktora ze swoim dzieckiem, nie znasz konkretnego przypadku od strony medycznej, to nie oczerniaj. Jeśli już ja miałabym konsultować diagnozę, to nie u jednego, a u dwóch lekarzy, by wybrać opcję lepszą, a nie wygodniejszą, bo to, że pierwszy lekarz coś podejrzewa, a drugi podważa jego decyzję, to nie znaczy, że ma rację.