Gdybym miała wybierać po raz kolejny szkołę dla dziecka, na pewno nie byłaby to SP2. Szkoła-moloch, w której dzieci giną w gąszczu i muszą sobie radzić ze wszystkim same. Brak szatni dla klas I-III, a ta dla starszych to stanie w szczycie po pół godziny w kolejce i niemiłe panie sprzątaczki, które z łaski otwierają szatnię. Kilku nawiedzonych nauczycieli np. od muzyki, plastyki czy techniki, gdzie jeśli dziecko nie jest obdarzone talentem w tym kierunku nie może liczyć na wyrozumiałość, a ocena za zaangażowanie jest tylko w teorii i o dobrym stopniu na koniec roku można tylko pomarzyć. Poza tym mało wyjazdów (no chyba, że ktoś ma szczęście do wychowawcy, który lubi wyjazdy i docenia ich rolę zarówno dydaktyczną jak i integracyjną) do teatru czy wycieczek kilkudniowych, chociaż inne szkoły w tym czasie jeżdżą na zielone szkoły już od klas IV. Ogólnie mało przyjaźnie, za wszystkim trzeba się nachodzić samemu, często jest się odsyłanym od wychowawcy do nauczyciela i odwrotnie, dotyczy to również Pani w sekretariacie. Dlatego, jeśli ktoś ma dziecko bardziej wycofane, które potrzebuje większej uwagi radziłabym jakąś mniejszą szkołę, gdzie dzieci są bardziej zaopiekowane.