Marian, to w sumie smutne co piszesz. pierwszy przykład, jaki powinieneś mieć to związek Twoich rodziców, potem dziadków, cioć, wujków. Później idziesz dalej, widzisz związki innych osób, kolegów, koleżanek, sam wchodzisz w różne relacje, Twoje rodzeństwo (o ile takie masz) też wchodzi w różne relacje... i po tym wszystkim wchodzisz na forum i twierdzisz, ze związki polegają na układzie sponsorowanym. Następnie dziwisz się, że jakaś kobieta (widocznie pierwszy raz w życiu spotkała się z takim poglądem) oburza się, że nazywasz ją prostytutką. Nie wprost, jasne, ale jak inaczej nazwać kobietę, której płaci się za seks?
Tak, to naprawdę smutne, że nie znasz związków opartych na miłości i wzajemnym szacunku, gdzie nie ma żadnych kart przetargowych, nikt z nikim nie walczy, nie rywalizuje, a seks uprawia się z potrzeby bliskości i dla przyjemności, nie traktując go jako waluta.
Wiem, pewnie zaraz napiszesz, ze akurat u Ciebie to wszystko jest super wspaniale i w ogóle;) bo przecież użyłeś słowa "najczęściej". Tylko normalny człowiek wie, że najczęściej to w związku nikt nikomu nie musi za nic płacić. Układy sponsorowane się zdarzają, owszem, ale nie tylko w relacji facet - kobiecie, ale również kobieta - facetowi. Tak samo jak zdarzają się związki, gdzie występuje przemoc. Twoje uogólnienie jest tak samo mądre jak uogólnienie, ze wszyscy faceci biją swoje kobiety...
I jeszcze jedno: skoro masz odczucie, ze uprawiając seks kobieta Ci za coś płaci, a więc sama przyjemności nie odczuwa, a jest to jedynie jej obowiązek to współczuję, serio.