Ze wspomnień:
Zdarzyło się to w II klasie technikum, kiedy to znajšc słaboć inżyniera do napojów, które zwykle okrela się procentami, narysowałem jego jako kierowcę w butelce na kołach, przed którym uciekajš w popłochu ludzie i zwierzęta. Na wierzchu tego butelkowego wehikułu umieciłem jego ukochany samochód Ifę z napisem złom.
Inżynier w milczeniu długo oglšdał moje dzieło, aby wybuchnšć: - Moja Ifa to nie złom, to twoja pompa złom!!.
Tu muszę wyjanić, że inżynier mieszkał wówczas w kamienicy ledziewskich przy ulicy wierczewskiego (obecnie Piłsudskiego), która stała prawie vis a vis podwórka, gdzie ja się wychowałem. W studni na posesji mego taty była lepsza woda niż w studni ledziewskich, dlatego nauczyciel przychodził codziennie z wiadrem po niš. Tłok od pompy ze względu na dużš iloć ludzi, którzy korzystali z tej studni doć często się wycierał i niezbyt dobrze cišgnšł wodę.
- Nieprawda zaprzeczyłem moja pompa to cacko w porównaniu z pana Ifš, której częci nosi pan w kieszeniach!
Była to prawda, inżynierowi często zdarzało się, że przy wyjmowaniu chustki do nosa, pióra lub ołówka z kieszeni marynarki wysypywały się rubki i inne częci od silnika tego samochodu. Nauczyciela puciły wówczas nerwy i usiłował uderzyć mnie w rękę przykładnicš, która leżała na jego stoliku. Uchyliłem się, przyrzšd uderzył w ławkę i pękł