pomijając już to, że ludzie zwyczajnie w świecie mają potrzeby czasem coś kupić w czasie świąt i wtedy są jechani od bezbożników... mi to akurat nie przeszkadza bo jestem ateistą, więc gdyby ktoś stwierdził, że nie mam Boga w sercu to by stwierdził fakt. Jest jednak wielu ludzi, którzy są katolikami i potrzebują czasem kupić dodatkowo niekoniecznie alkohol, ale dajmy na to jakieś przekąski, ponieważ akurat w trakcie świąt przyjaciele się skrzyknęli, że nawiedzą ich bo się akurat świątecznie zjechali do Mińska i to też jest przejaw bezbożności???? To gdzie się w tym wszystkim mieści handel różnymi pisemkami na terenie kościołów w trakcie mszy??? Bo z tego co pamiętam z pisma świętego właśnie z takimi handlarzami walczył Jezus a nie z handlarzami handlującymi w miejscach do tego przeznaczonych...
Oczywiście istnieje jeszcze sprawa zmuszania pracowników do pracy w święta, to oczywiście jest złe, ale przecież chyba założyciel tematu miał tu na myśli małe sklepiki rodzinne, gdzie to sam właściciel stoi za ladą i sprzedaje. Co ciekawe to właśnie oni są najbardziej są obrzucani błotem jeśli się odważą coś sprzedać w święta, a to przecież powinna być ich osobista decyzja, prawda???
Na koniec, żeby cała wypowiedź nie była jednym wielkim offtopem, to podziękuję za te kilka odpowiedzi, gdyż ja akurat też będę miał taką dzisiaj potrzebę coś zakupić. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich mających dystans do takich spraw.