Ja prowadziłam ciążę u lekarza, który nie pracuje w szpitalu. Wysłał mnie na oddział, bo miałam nadciśnienie i bał się, że łożysko zacznie się odklejać. Uznał, że ciążę trzeba rozwiązać. A w szpitali stwierdzono, że jednak czekamy... Nikt dla mnie nie był nie miły, nie komentował decyzji lekarza prowadzącego, ale podejmowano działania "po swojemu". Tyle mogę powiedzieć.