smerf MAKSIOR77 Maruda nigdy nie był, więc szkoda. Byłem na kilku np w Kazimierzu, kiedyś w Siedlcach, parę razy na Mazurach. Nie jakieś tam festiwale a właśnie "pikniki" filmowe coś a la Himilsbach w Mińsku. Smerfy jak mają fajnie spędzić czas, obejrzeć coś ciekawego, spotkać znajomych czy kogoś interesującego to potem nie marudzą.
A poranki, na które się latało z dzieciakami? To nie taki "piknik" filmowy? Całe szczęście uchowały się na Misiu Uszatku, Kocie Filemonie, Zaczarowanym ołówku itd
Popieram ideę, oby nie było "festyniarsko" - choć wiem, że najlepiej sprzedaje się tandeta:)