Ekstremalna Droga Światła (EDŚ) była spontanicznym wyzwaniem, zupełnie lokalnym wydarzeniem. Dlatego też nie było żadnej rejestracji na stronie, gotowych rozważań, opasek ani innych formalnych wymogów. Ale to droga wzorowana na EDK, więc jej uczestnicy skorzystali z zaleceń odnośnie bezpieczeństwa podczas wyprawy – zabrali ze sobą odblaski, latarki, odpowiednie stroje, zachowywali ostrożność poruszając się po ulicach.
Początek i koniec trasy miał miejsce w świątyni pw. św. Antoniego, ale droga wiodła m.in. do kościołów Garnizonowego pw. Michała Archanioła, NNMP, pw. Zwiastowania Pańskiego w Zamieniu. Stacje wyznaczono także przy krzyżach, np. przy starej sośnie czy figurce Matki Boskiej. Szło się ścieżkami leśnymi, polnymi, asfaltowymi. Jak zapewnili organizatorzy, EDŚ to „nasze czuwanie, nasza modlitwa i radość w drodze. Światło potrzebne jest każdemu, stąd propozycja drogi nocą, aż nas świt zastanie”. Trasa była pomyślana tak, by właśnie o wschodzie słońca uczestnicy EDŚ mogli „zachwycić się nad wielkością Boga i Jego dobrocią, by razem go chwalić”.
- Dziękujemy wszystkim, którzy się zdecydowali wziąć udział w tegorocznej, pierwszej, EDŚ. Mamy nadzieję, że było to dla wszystkich duże przeżycie, przede wszystkim duchowe i mimo, że zdarzały się przypadki zgubienia trasy wszyscy szczęśliwie dotarli do kościoła św. Antoniego z Padwy i do swoich domów - podsumowali na facebooku organizatorzy.