Mój syn od 3 do 5 roku życia bardzo chorował i często lekarze przepisywali antybiotyki. Lekarz, która przyjmuje w Mińsku i pracuje w szpitalu na Niekłańskiej skierowała nas na badanie 3 migdałka pod kątem jego wycięcia. Mimo, że badanie nie wskazywało na wycięcie to laryngolog jednak uparła się za zabiegiem. Oprócz częstych zapaleń oskrzeli i przeziębień nie było problemów ze słuchem i uszami. Po "złapaniu" dłuższego okresu czasu, kiedy syn był zdrowy zaaplikowałam mu kurację Ribomunylem oraz innymi lekami na odporność. Oprócz tego trafiliśmy na dobrego pulmonologa, który antybiotyki kazał zastąpił inhalacjami. Po 2 latach takiego leczenia, syn zaczął wychodzić z chorób. O migdałkach dawno zapomnieliśmy, są na swoim miejscu i na pewno nie ryzykowałabym zabiegu bez 100% pewności, że jest on niezbędny.