http://wyborcza.pl/7,75410,20912325,slowianskie-h...
" W książce opisuję przypadek staruszka, który najprawdopodobniej zapadł w trans kataleptyczny. Uznano go za zmarłego, trwało czuwanie, kobiety nad nim śpiewały, a on nagle się zaczął poruszać. Zatłukli go kłonicami. Historia kończyła się podsumowaniem, że środek doskonale poskutkował, bo strzygoń (czyli słowiański demon) już później z trumny nie próbował wychodzić. To były lata 30. XX w.
Wampiryzm na ziemiach polskich utrzymywał się długo. W XVIII w. jeden z biskupów spytał księży, jak chowają nieochrzczone dzieci. Większość z nich odpowiedziała, że zgodnie ze zwyczajem – pod krzyżem czy na rozstaju dróg w garnkach odwróconych dnem do góry, by „niechrzczeńce” czy „porońce” nie wychodziły na wierzch. Jeszcze w XX w. na podkarpackim cmentarzyku w Jaworniku podobno prawie każdy pochowany tam zmarły miał ściętą głowę czy był zaopatrzony w kołek."