Usłyszałem, że nie zrobią mi testu, ale jak wyjdę z domu, to dostanę 30 tys. zł kary"
- Uznano, że kaszel, gorączka i kontakt z osobą zarażoną to za mało. Żeby dostać skierowanie na test musiałbym jeszcze stracić smak i węch - mówi Onetowi Piotr Jasiun z Warszawy, który przez kilka dni walczył z różnymi instytucjami państwa, by przebadano go na obecność koronawirusa. Kiedy wreszcie zrobiono mu test, okazało się, że ma COVID-19. Ministerstwo Zdrowia nie odpowiada wprost, czy lekarze, sanepid i NFZ zachowali się prawidłowo, ale podkreśla, że właśnie zmieniły się przepisy i zniesiony został obowiązek badania fizykalnego przed skierowaniem pacjenta na test.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/koro...
Piotr Jasiun z Warszawy przez blisko tydzień walczył o skierowanie na test na koronawirusa, mimo że miał kaszel, gorączkę i styczność z osobą z pozytywnym wynikiem testu na COVID-19
Zdobył je tylko dzięki swojemu uporowi. Test wykazał, że jednak jest zarażony. - Po tej całej batalii nie mogę się pozbyć wrażenia, że w naszym państwie obowiązuje kreatywna księgowość liczby zachorowań - wyznaje w rozmowie z Onetem
- Kolejne instytucje robią wszystko, by wykazać, że zakażeń koronawirusem jest mniej niż w rzeczywistości - dodaje pan Piotr
Ministerstwo Zdrowia nie chciało ocenić, czy instytucje, z którymi rozmawiał pan Piotr, postąpiły prawidłowo. Informuje natomiast o zmianie przepisów
Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
REKLAMA
Wszystko zaczęło się tydzień temu. W piątek, 25 września, pan Piotr i jego żona Małgorzata źle się poczuli i dostali gorączki. Mieli po 38-39 stopni. Pan Piotr dodatkowo zaczął kaszleć. Skonsultowali się telefonicznie z lekarzem z jednej z prywatnych firm medycznych, z której usług korzystają od lat. Na tym etapie lekiem okazał się paracetamol i sen. Ze względu na kaszel pan Piotr ograniczył też kontakt z ich małym dzieckiem.
Kaszel, gorączka i kontakt z zakażonym to za mało
Następnego dnia pani Małgorzata nie miała już gorączki, a panu Piotrowi zaczęła spadać. Miał 37,5 stopni. - Natomiast około godz. 15 dostałem telefon, że jedna osoba, z którą miałem kontakt w poprzedni wtorek, ma pozytywny wynik testu na COVID-19 i bardzo podobne objawy do moich. Od tego momentu spędziłem trzy godziny przy telefonie próbując dostać skierowanie na test - opowiada pan Piotr.