Uderzą w pasterza, a rozproszą się owce
Najczęściej są zabijani bronią palną, choć giną także od uderzeń maczetą. Rannych zostawia się na ulicy. Pewnie szkoda kolejnego naboju, i tak umrą. Tak giną liderzy społeczności Timoru Wschodniego. Inni są systematycznie wypędzani ze swych domów i albo wyjadą z ojczyzny, jak co godzinę czyni 2-3 tys. osób, albo kryją się w niepewności po kościołach, wzgórzach czy lasach. Ich jedyną winą jest to, że 30 sierpnia 1999 r. w referendum powiedzieli, że chcą być wolni.
"To, co uderza w przypadku Timoru - zastanawiał się na głos komentator katolickiego dziennika "Avvenire" - to fakt, że ofiarą przemocy padają świeccy i kapłani Kościoła katolickiego. Są obcym ciałem na muzułmańskiej większości archipelagu indonezyjskiego"
http://www.niedziela.pl/artykul/63385/nd/Uderza-w-past...