„Pedofilia w Kościele” czyli ostateczne rozwiązanie kwestii katolickiej.
c.d.
W mediach nie pisze się natomiast, iż John Jay’s Report ustalił pewną prawidłowość w czasie 52 lat składania oskarżeń o różne formy molestowania seksualnego przez księży katolickich:
Otóż jak podaje w tabelce 5.2.2 na stronie 90, rozkład ilości oskarżeń w czasie był następujący:
1950-1959 – łącznie 53 oskarżenia, czyli 5 na rok,
1960-1969 – łącznie 190 oskarżeń czyli 19 na rok,
1970 – 1979 – łącznie 266 oskarżeń czyli 27 oskarżeń na rok,
1980-1989 – łącznie 1.146 oskarżeń czyli 115 oskarżeń na rok,
1990 -1999 – łącznie 4.022 oskarżenia czyli 402 oskarżenia na rok,
2000 – 2002 – łącznie 4.533 oskarżenia,
W tym jak pokazuje wykres słupkowy na stronie 89 pt. Year of Abuse Report ( Rok oskarżenia o molestowanie) – największa liczba oskarżeń w wysokości ok. 3.400 pojawiła się w roku 2002 czyli w roku, kiedy Konferencja Katolickich Biskupów USA podjęła decyzję o zleceniu badania zjawiska molestowania seksualnego młodzieży i dzieci przez katolickich księży. W 2003 liczba znacząco spadła do poziomu ok. 600 oskarżeń. W jednym roku 2002 więcej, niż w dekadach 1950-1990. Czy mogła to być akcja skorelowana? Nie należy tego wykluczyć, zwłaszcza, że od lat 80-tych gwałtownie zmieniła się płeć molestowanych: z dziewczynek na chłopców. Czyli do akcji przystąpili homoseksualiści. Nie bójmy się tego słowa.
Czyli na łączną ilości 10.667 oskarżeń księży w latach 1950-2002 w ciągu pierwszych 30 lat okresu badawczego łącznie wpłynęło 509 oskarżeń na ogólną liczbę pełniących posługę w tych latach 45-58 tysięcy księży czyli 4,8 % a w ciągu pierwszych lat 20 okresu badania tylko 2,3% ogólnej liczby zgłoszeń.
Potem mamy 1.146 w dekadzie lat 80-tych czyli 10,7 % łącznej liczby oskarżeń.
Natomiast w latach 1990- 2002 czyli w ciągu lat 12 liczba oskarżeń sięgnęła 8.555 oskarżeń ( 80,2%) z finałem w roku 2002 – ok. 33%. Jedna trzecia w jeden rok.
Zupełnie inaczej przedstawia się rozkład wystąpienia w czasie domniemanych przypadków molestowania przedstawionych w w/w oskarżeniach. Wg tabelki nr 5.2.1 przedstawionej na stronie 90 wyglądało to następująco:
1950 -1959 – 939 przypadków molestowania,
1960-1969 – 2533 przypadków molestowania
1979-1979 – 3.445 przypadków molestowania
1980- 1989 - 2.074 przypadków molestowania,
1990 – 2002 – 603 przypadki molestowania na łączną liczbę 9.714 przypadków, które udało się przypisać czasowo do jakiejś dekady.
Co oznacza, że w latach 1950-1969 miało mieć miejsce 3.472 przypadki tj. 35,7% ogólnej liczby zgłoszonej, następnie w dekadzie 1970-1979 3.445 przypadków czyli 35,6% ogólnej liczby a w okresie ostatnich 22 lat okresu badawczego – 2.667 przypadków czyli 27,7%
Jak więc widać, w pierwszych 20 latach okresu badawczego zgłoszono zaledwie 2,3% wszystkich domniemanych przestępstw z okresu badanego a miało być ich wtedy popełnione aż 35,7%.
Czyli spore opóźnienie domniemanych poszkodowanych w zgłaszaniu swojej krzywdy, nadrobione ostro w roku 2002.
Oznacza to, iż wiele procesów karnych, które odbyły się już w nowym tysiącleciu opierała się na starych wspomnieniach sprzed wielu lat. I tylko na wspomnieniach, bo żadnych innych dowodów nie było. Ale też obrona nie miała żadnych dowodów a wysoki sąd chciał słuchać jedynie oskarżenia.
W sytuacji, gdy zastosowana zasada procedury prokuratorskiej i sądowej polegała na przyjmowaniu za dowiedzioną prawdę każdego oświadczenia osoby prawdopodobnie tylko poszkodowanej, podejrzany ksiądz był traktowany jak winny a cały ciężar dochodzenia do prawdy i udowodnienia niewinności – spoczywał na Kościele Katolickim a ostatecznie na barkach samych podejrzanych – było wiadomo, że strona oskarżona jest na pozycji przegranej. Oskarżeniu wystarczyło tylko ustne oskarżenie domniemanego poszkodowanego dla uznania winy i skazania na kary więzienia.
Dlatego też sprawy, w których księża próbują bronić swojej niewinności i bronią jej skutecznie dotyczą jedynie spraw najnowszych, w których dowody i świadkowie jeszcze istnieją. I znane są przypadki skutecznej obrony, chociaż media ich zdecydowanie NIE nagłaśniają a opis przebiegu procedury budzi dreszcze zgrozy.
Przy praktykach policji i prokuratury amerykańskiej w sprawach o „przestępstwa seksualne księży katolickiej wobec nieletnich” opisanych w mediach– blednie legenda legendarnej „hiszpańskiej Inkwizycji”.
Na przykład w sprawie pewnego ministranta z diecezji Saint Louis przeciwko, policja nie zadała sobie trudu przesłuchania podejrzanego księdza i obejrzenia domniemanego miejsca przestępstwa – przed procesem. To miało „iść z automatu”.
Chłopiec z rodziny, która przeżywała wyjątkowo „zły rozwód” był całkowicie rozchwiany emocjonalnie i przebywał w dużym stopniu w świecie wyobraźni, co jest elegancką formą określenia tego, że przestał rozróżniać prawdę od fikcji i m.in. zdążył oskarżyć koleżankę ze szkoły, „że go molestowała seksualnie”.
Oskarżający chłopiec opisał ks. Jianga jako „azjatyckiego księdza”, który miał przychodzić na korytarz szkolny w szkole Świętego Ludwika przy Katedrze o poranku, kiedy klasy szkoły podstawowej ustawiały się w porządku, aby wyruszyć na poranną Mszę św. No i ten ksiądz miał go „wyrywać z dwuszeregu” czy innego „ordynku”, sprowadzać z korytarza szkolnego do piwnicy, gdzie były toalety i tam „go molestować”. W tych toaletach.
Ponieważ „przy Katedrze w Saint Louis” był tylko jeden „ azjatycki ksiądz” Xiu Hui Joseph Jiang urodzony w Chinach Ludowych. Policja przyjechała, zgarnęła go i zawiozła na komisariat bez pytania o cokolwiek.
Gdyby funkcjonariusze policji Saint Louis pofatygowali się do szkoły im. Świętego Ludwika i przepytali wychowawczynię klasy chłopca oraz pana ciecia zarządzającego łazienkami, dowiedzieliby się, że nauczycielka nigdy w żadnych okolicznościach nie pozwalała nikomu i pod jakimkolwiek pretekstem „zabierania” jakiegoś dziecka z grupy ustawionej przed lekcjami i Mszą św. na korytarzu. I dowiedzieliby się od pana ciecia, że nie otwierał nigdy w ciągu swej kariery zawodowej łazienek „z klucza” przed godziną 9.00. A Msza św. rozpoczynała się o 8.00 albo podobnie.
O ile funkcjonariusze policji nie dołożyli należytej staranności to aktywiści ze SNAP dołożyli jej nad miarę: w czasie procesu księdza Jianga przed rozprawami wyzywały go publicznie (i bezkarnie) od „pedofili”, „prześladowców dzieci” a media grzały temat na pierwszych stronach gazet (wraz z fotografią i nazwiskiem).
Proces trwał do roku 2015 kiedy to prokuratura odstąpiła od oskarżeń z uwagi na zeznania świadków obrony i wyniki przesłuchania księdza na wariografie.
Ksiądz Xiu Hui Joseph Jiang w tydzień później złożył pozew przeciwko: rodzicom 12-latka skarżącym księdza, policjantom Tonyi Porter i Jaimiemu Porterle, miastu Saint Louis oraz aktywistom organizacji SNAP ( Survivors Network of those Abused by Priests- Sieć Ocalałych z molestowania przez Księży) w tym wiceprezesowi Dawidowi Clohessy i Barbarze Dorris za fałszywe oskarżenia będące przejawem dyskryminacji religijnej i etnicznej oraz za odmówienie mu procesu zgodnego z konstytucją USA.
Ksiądz Jiang urodził się w Chinach Ludowych w rodzinie katolickiej, jako DRUGI SYN, co oznaczało, był „nielegalnym dzieckiem”, którego Matka „złamała prawo”, bo Go nie „wyabortowała”. Zatem był człowiekiem heroicznym z natury i wychowania.
Początkowo studiował w seminarium duchownym w Chinach a następnie, w wyniku jakichś „spisków” zdołał przyjechać do USA i kontynuować tam studia seminaryjne i tam przeżyć wyświęcenie na księdza rzymsko katolickiego w roku 2010. Podobno ksiądz Jiang modlił się „o męczeństwo”. Można powiedzieć, że „czekało tuż za rogiem”. Ale chyba nie takie, o jakim marzył.
Co do strony skarżącej a raczej kibicującej to najważniejsza „organizacja non –profit” w USA zajmująca się „obroną Ocalałych z molestowania księży” nie dość, że została upokorzona przez uniewinnienie księdza Jianga, to jeszcze pani prokurator ukarała SNAP w związku z odmową ujawnienia korespondencji mejlowej z adwokatami chłopca, w której nie tylko się „namawiali” w takim sensie, że „każdy cent odebrany Kościołowi Katolickiemu, to cent, którego ten NIE WYDA na działania przeciwko przerywaniu ciąży, prześladowaniu LGBT” i tym podobne zbrodnie.
Ksiądz Jiang nie chciał od SNAP odszkodowania finansowego tylko przeprosin publicznych a najgorsze było jeszcze przed „organizacją non- profit”. I nie pomogła pociecha w postaci Oscara dla filmu „Spotlight” (o wykryciu pedofilii księży w Bostonie przez dzielnych dziennikarzy, którym pomagał aktywista SNAP).
Oto w styczniu 2017 r. pani Gretchen Rachel Hammong, była Dyrektor ds. Spraw Rozwoju (lipiec 2011 – luty 2013) SNAP a wcześniej aktywistka tej organizacji, złożyła pozew przeciwko SNAP, w którym oskarżała organizację m.in. o to, że „...SNAP nie skupia się na ochronie „ocalałych”- ale eksploatuje ich. SNAP „rutynowo akceptuje finansowe łapówki od adwokatów w formie „donacji”. Ze swej strony SNAP w dowód wdzięczności kieruje „ocalałych” jako „potencjalnych klientów” do adwokatów, którzy kierują pozwy w imieniu „ocalałych” przeciwko Kościołowi Katolickiemu...".
W pozwie miały się znaleźć też takie informacje jak ta, że „prominentny adwokat z Minnesoty, który reprezentuje ofiary molestowania księży podobno przekazuje corocznie sześciocyfrowe kwoty na SNAP w tym ponad 415.000 USD w 2008. Inni niewymienieni z nazwiska „adwokaci –darczyńcy” mieli pochodzić z Kalifornii, Chicago, Seattle i Deleware.
W pozwie było więcej smaczków a pani Hammond jako Afroamerykanka transwestytka pracująca ostatnio jako dziennikarka gazety LGBT „Windy City Times’ jest praktycznie nie do ruszenia.
Tyle lat dobrze żarło a tu taki pech.
Toteż SNAP „do niczego się nie przyznał” ale już 24 stycznia 2017 r. pan wiceprezes Clohessy „dobrowolnie zrezygnował” a założycielka organizacji, wieloletnia szefowa i twarz organizacji pani Barbara Blaine – podała się do dymisji 3 lutego 2017 r.
Pani Blaine stworzyła organizację 12.000 aktywistów w 56 krajach – najsilniejszą organizację zaangażowaną w „ściganiu księży molestujących nieletnich” w 1989 r. I po tylu latach sukcesów taki spektakularny, żeby nie powiedzieć tragiczny, upadek. Pani Barbara Ann Blaine zmarła nagle w dniu 24 września 2017 r.
Równolegle w czasie, gdy w USA na księży Kościoła Katolickiego Rzymskiego dokonywane są regularne polowania medialne, prawne i finansowe, w dalekiej Wielkiej Brytanii tamtejsze służby socjalne oraz policja i sądy rozbiły i doprowadziły do skazania prawomocnymi wyrokami w latach 2010 – 2016 260 w 10 procesach aż 260 obywateli brytyjskich członków „islamskich gangów pedofilskich” pochodzenia pakistańskiego za m.in.: handel narkotykami, handel żywym towarem, organizowanie prostytucji i , co najważniejsze: zbiorowe gwałty na dziewczynkach w wieku lat 11-13, więzienie ich, bicie i zmuszanie do prostytucji oraz porwania.