Tak wygląda okładka nowego Tygodnik Przegląd. A w środku takie perełki:
- "Krajewski i Wąsowski nie przeprowadzili żadnych badań ani nie ustalili nowych faktów. Ich artykuł „Kapitan Romuald Rajs a Białorusini – fakty i mity” nie został nawet opublikowany w żadnym czasopiśmie IPN. Wydrukował go tylko Muszyński w wydawanym przez siebie periodyku „Glaukopis” (nr 33 z 2016 r.)".
- "Muszyński i Bechta usprawiedliwiają czyny żołnierzy „Burego” kontekstem politycznym. Twierdzą kategorycznie: „Tło akcji podziemia narodowego miało charakter polityczny i wiązało się z czynnym poparciem lokalnej ludności dla reżimu komunistycznego. Było to podstawowe kryterium, które później w propagandzie komunistycznej starano się ukazać w fałszywym świetle: mówiono o rzekomym konflikcie religijno-etnicznym między Polakami – katolikami – a Białorusinami – prawosławnymi”. Dowiadujemy się więc, że na Podlasiu nie było po wojnie konfliktów etnicznych, o których od lat piszą inni historycy. Jest jednak jeszcze jedna strona takiego postawienia sprawy. Artykuł 118 Kodeksu karnego definiuje ludobójstwo jako próbę „wyniszczenia w całości albo w części grupy narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub grupy o określonym światopoglądzie”. Gdyby więc uznać wersję Bechty i Muszyńskiego za prawdziwą, to mielibyśmy z próbą wyniszczenia w części grupy o określonym światopoglądzie. Nadal można by było więc określać zbrodnie „Burego” jako noszące znamiona ludobójstwa".
- "Najciekawsze „odkrycia” Krajewskiego i Wąsowskiego dotyczą wydarzeń w Zaniach, Szpakach i Końcowiźnie. Ich zdaniem były to starcia partyzantów z uzbrojonymi wieśniakami. Dziwnym trafem zginęli w nich wyłącznie mieszkańcy dwóch pierwszych wsi – wszyscy wyznania prawosławnego. Nie poległ ani jeden partyzant, mimo że wieś Szpaki była rzekomo fortecą bronioną przez dwa cekaemy. „W Szpakach, zamieszkiwanych wówczas przez blisko setkę osób, w ogromnej większości prawosławnych, zorganizowana była zbrojna »czerwona« grupa, w skład której wchodzili między innymi mężczyźni należący w okresie okupacji niemieckiej do sowieckiej partyzantki” – piszą „eksperci”. Nie przejmują się tym, że nadzwyczajna komisja powołana przez Powiatową Radę Narodową w Bielsku Podlaskim, która 3 lutego 1946 r. spisała straty materialne i osobowe, nie stwierdziła, by ktokolwiek w Szpakach miał broń w chwili zdarzenia".
Czy w Instytut Pamięci Narodowej zapanowała jakaś zbiorowa schizofrenia? To jest po prostu niepoważne.