Rosyjscy żołnierze, którzy nie chcą walczyć na Ukrainie, sądzeni są za dezercję.
Kilku żołnierzy z 33 Samodzielnej Majkopskiej Brygady Zmechanizowanej uciekło z poligonu "Kadamoski" pod Nowoczerkaskiem w obwodzie rostowskim, bo ponoć bali się, że zostaną wysłani na Ukrainę. Wszczęto przeciwko nim sprawę karną, grozi im po 10 lat więzienia za dezercję. Ich krewni powiedzieli dziennikarzom portalu Gazeta.ru, że warunki na poligonie są "nieludzkie" i że żołnierzy zachęcano, by wyjechali walczyć do Donbasu jako "ochotnicy".
"Z matką 20-letniego Iwana Szewkunowa spotkaliśmy się w kawiarni w centrum Majkopu" - pisze dziennikarz Gazeta.ru. "Niewysoka kobieta była bardzo zdenerwowana".
«Syn służył jako poborowy w Armenii, w Wojskach Ochrony Przeciwlotniczej. W lipcu 2014 roku wrócił i chciał kontynuować służbę w Sewastopolu, w miejscowości Priwolnyj - opowoaida Swietłana Nikołajewna. - Poszedł do komisariatu wojskowego, napisał podanie o przedłużenie służby i zaczął przechodzić testy medyczne. W komisariacie wojskowym dano mu pusty kontrakt, który miał zostać wysłany do Sewastopola do zatwierdzenia przez dowództwo. Już w «dziewiątce» (kontrolno-zbiorczy punkt w Krasnodarze - Gazeta.ru) zawrócono go i powiedziano, że może służyć tylko w Majkopskiej Brygadzie. Pojechał tam i 17 września został zarejestrowany jako szeregowiec».
Pod koniec września Iwana Szekunowa razem z jednostką wysłano na wojskowy poligon "Kadamowskij" w Oktiabrskim Rejonie obwodu rostowskiego. Poligon położony jest pod Nowoczerkaskiem. Jest to punkt zborny wojsko Południowego Okręgu Wojskowego. Do granicy z Ukrainą jest tam 80 km, to teren przygraniczny, położony między Doniecką a Ługańską Republiką Ludową.
«Powiedział, że jedzie na granicę z Ukrainą, delegacja do grudnia. Dzwonił każdego dnia, skarżył się na warunki: spali na rozłożonych na ziemi deskach, pierwsze trzy dni stołowali się u stacjonujących nieopodal opołczeńców [ludowy ruch oporu - tak propaganda kremlowska nazywa bojowników "Donieckiej Republiki Ludowej" i "Ługańskiej Republiki Ludowej" - przyp. tłum.], — mówi Swietłana Nikołajewna. — Okazało się, że musi podpisać jakiś jakiś dokument w jednostce, poprosił o pieniądze na podróż i wrócił do Majkopu».
Na miejscu Iwan został przydzielony do innej kompanii, w której kontynuował służbę, umieścili w koszarach. Gdy jego kompania wróciła z "Kadamowskiego" na Szewkunowa, wedle słów jego matki, zaczęli naciskać, w rezultacie czego napisał on trzy wnioski o zwolnienie ze służby. Nie dostał żadnej odpowiedzi.
Swietłana Szewkunowa twierdzi, że jej syn bał się, że zostanie wysłany do Donbasu.
«Opowiadał mi, że żołnierzy zmusza się, by jechali [do Donbasu] jako ochotnicy, — wspomina kobieta. — Gdy razem z synem byłam u naczelnika wydziału kadr jednostki №22179 majora Kambarowa, ten zaczął krzyczeć, że Wania ma teraz tylko dwa wyjścia: albo pójdzie do więzienia, albo na poligon "Kadmowski". Innych wariantów nie ma.
10 czerwca wobec Iwana Szewkunowa wszczęto sprawę karną na podstawie cz. 1 art. 338 kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej («Dezercja»)." [...]
Zastępca dyrektora organizacji «Pierwszy Zjednoczony Związek Prawników Kubania» Tatiana Czerniecka, reprezentująca interesy pięciu żołnierzy, przeciwko którym wszczęto sprawy karne, powiedziała Gazecie.ru, że według jej danych chodzi o dziesiątki spraw karnych wobec żołnierzy, którzy opuścili poligon. […]
Z oficjalnej statystyki majkopkiego sądu garnizonowego wynika, że w ciągu pierwszego półrocza 2015 roku na podstawie cz. 4 artykułu 337 kodeksu karnego FR («Samowolne oddalenie się od jednostki» osądzono 62 wojskowych. Dla porównania, w ciągu poprzednich 5 lat – między 2010 a 2014 rokiem – do sądu tego wpłynęło prawie dwa razy mniej takich pozwów – 35.
Wedle słów Czernieckiej, w przypadku kilkudziesięciu żołnierzy, którym wytoczono sprawy o «dezercję» lub «Samowolne oddalenie się od jednostki», chodzi o te same okoliczności: w tym samym czasie, między końcem września a połową listopada, opuścili oni poligon „Kadanowski”, wyjaśniając to nieludzkimi warunkami i nachalnymi propozycjami przejścia na służbę ochotniczą na terytorium ŁRL i DRL.
«Nikt walczyć w Donbasie nie chciał ani za 8 tysięcy dziennie, które oferowali rekrutujący, ani za 28. Żołnierze uciekali z „Kadamowskiego” – niektórzy prosili o pieniądze krewnych, inni jechali z przesiadkami albo autostopem. Po przyjeździe do jednostki składali wnioski o zwolnienie, ale ich w ogóle nie rozpatrywano» — mówi Czerniecka."
Agitatorami, którzy oferowali żołnierzom z poligonu "Kadmowski" wyjazd do Donbasu mieli być według informacji dziennikarzy Gazety.ru ludzie z poza jednostki, bez znaków rozpoznawczych na mundurach, "ale z pagonami od majora w górę". Dla tych, którzy decydowali się na wyjazd, główną przynętą były pieniądze - 8 tysięcy rubli dziennie. Rekrutujący powoływali się też jednak na "argumenty patriotyczne".
http://www.gazeta.ru/politics/2015/07/10_a_7633125....