Na tym przykładzie widać, że Mińsk nie radzi sobie z liczba dzieci w przedszkolach i szkołach. Przeniesienie dziecka z całą grupą jest dla niego mniej stresujące niż całkowita zmiana otoczenia, z drugiej jednak strony jeżeli przejdzie z grupą teraz to za rok i tak zmieni otoczenie trafiając do pierwszej klasy w szkole najbliżej domu.
Być może Burmistrz i inne osoby odpowiedzialne za ten pomysł nie mają dzieci lub ten problem już ich nie dotyczy, ale ja jako matka i babcia z własnego doświadczenia wiem jak wielkim stresem dla małego dziecka jest każda zmiana otoczenia. Oczywiście stresu z pierwszym pójściem do przedszkola i później szkoły nie da się zlikwidować, ale po co dodawać kolejne?? Rozumiem, że rodzice dzieci trzyletnich także chcą by ich pociechy znalazły się w przedszkolu, ale czy musi to się odbywać kosztem sześciolatków? Skoro brakuje miejsc w przedszkolach a ten problem nowy przecież nie jest to trzeba wybudować nowe a na razie szukać rozwiązań bardziej przyjaznych dzieciom jak choćby opłacić z miejskiej kasy pobyt trzylatków w przedszkolach prywatnych.
Patrząc na to wszystko żałuję, że kilka lat temu zachęcałam Córkę do kupna mieszkania w Mińsku odciągając ją od pomysłu zakupu w Warszawie. Mińsk Mazowiecki nie jest miastem przyjaznym młodym rodzinom a co gorsza najmłodszym mieszkańcom. Wstyd!
Post edytowany