5°C

51
Powietrze
Jakość powietrza jest średnia.

PM1: 19.30
PM25: 31.19 (207,96%)
PM10: 38.77 (86,16%)
Temperatura: 5.39°C
Ciśnienie: 1006.70 hPa
Wilgotność: 86.13%

Dane z 25.04.2024 23:15, airly.eu

Szczegółowe dane meteoroliczne z Mińska Maz. są dostępne na stacjameteommz.pl


facebook
REKLAMA

Forum

kumak ruski troll - czy warto z nim dyskutować ?

2579 postów
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Niedziela, 20 października 2019 21:32:51
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
totamto a proszę-demaskuj.
kumak miłośnik historii od okresów antycznych poprzez historię Polski, kościoła i prawosławia oraz miłośnik historii Ukrainy i Moskowi. Lubię poznawać rożnie kultury i zwyczaje ale najbardziej lubię elementy Słowiańskie wraz z językami słowiańskimi.Nie bez powodu moją żoną jest prawdziwa Ukrainka- to dzięki niej poznałem bogaty język i ukraińską kulturę i historię.Wcześniej znałem język rosyjski więc teraz widzę to go nie widzą moi rodacy- ogromną różnicę między Ukraińcami i Rosjanami i to co dla naszych narodów wspólne. Przypominam że Europa dla Europy kończyła się RZECZYPOSPOLITA.Rzeczypospolita nigdy nie była tylko polska a wielu narodów.
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Niedziela, 20 października 2019 21:34:12
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Postów: 167
Zolnierz Dziś, 2 godz. temu
0
+
-
Immunitet w Polsce mają parlamentarzyści oraz sędziowie. I tyle - WCALE NIE- IMMUNITET TO ODPORNOŚĆ PRAWAKU I DLA POPRAWY NASTROJU PIĘKNE MOKSZAŃSKIE PIOSENKI
Post edytowany
Postów: 7439
Zolnierz
postów: 7439
Poniedziałek, 21 października 2019 16:12:30
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kumak, lewaku nie obraz się, ale z Ciebie taki historyk i geograf jak ze mnie baletmistrz teatru Bolszoj. Wedlug słownika geograficznego z 1905 r powiat mokszanski znajduje sie na Polesiu. Możesz sprawdzic , ale Ty nie czytasz książek. Immunitet to nie twoja odporność, to tez sobie sprawdź. I na sam koniec, zeby było miło i w waszej nowomowie. POcaluj mnie tam gdzie słońce nie dochodzi. Jak nie wiesz gdzie to jest, to tez sprawdź. Może Google Ci POdpowie?
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Poniedziałek, 21 października 2019 17:42:22
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Nie pytałem o powiat tylko o mokszańskie błota na ktorych miescila sie dawna Moskowia.Dodam że mieszkańcy roznili sie wygladem od Słowian i nosili dlugie brody ktire chronily ich od kąsania komarów.Dopiero Piotr I zabronił noszenia bród. https://pl.m.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyki_wo%C5%82%C5%B...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Poniedziałek, 21 października 2019 21:36:48
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
pokazywałem wywiad z Korwinem.. tu dalej https://www.facebook.com/Sekielski/videos/9160983920807...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Czwartek, 24 października 2019 13:01:39
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Arek Szczurek
20 października o 21:56 ·
Wczorajszy przegląd folderu "inne" w messenger. Staram się raz na miesiąc zaglądać dla poprawienia humoru i podejrzenia najnowszej twórczości patriotycznej.

Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Czwartek, 24 października 2019 13:04:41
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Wczoraj w Najwyższej Izbie "U Banasia" chcieliśmy uzupełnić wyposażenie. https://www.facebook.com/wolnemediapl/videos/7444469726...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3861
Silencium
Mińsk Mazowiecki, postów: 3861
Czwartek, 24 października 2019 19:41:44
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Choroba czy głupota twa ?
Mińsk Mazowiecki Postów: 50642
sailor
Mińsk Mazowiecki, postów: 50642
Czwartek, 24 października 2019 20:45:01
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
zdecydowanie głuPOta :)
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Czwartek, 24 października 2019 22:44:12
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
ludzie z inicjatywą https://www.facebook.com/wolnemediapl/videos/6658250539...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 26 października 2019 09:07:37
-1
0 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Dodruk za dodrukiem, a książek i tak brakuje - i jaka to dobra wiadomość jest! Olga Tokarczuk http://wyborcza.pl/7,75517,25341371,ksiazki-olgi-...
mińsk maz Postów: 820
miki19
mińsk maz, postów: 820
Sobota, 26 października 2019 09:19:18
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
To świadczy, że społeczeństwo traci instynkt samozachowawczy i ogarnia go totalne bezguście.

oto próbka

Moja wrażliwość jest teratologiczna, monstrofilalna. Mam nieustanne i męczące przekonanie, że właśnie tutaj prawdziwy byt przebija się na powierzchnię i ujawnia swoją naturę. Nagłe, przypadkowe odsłonięcie. Wstydliwe „ups”, rąbek bielizny spod starannie uplisowanej spódnicy. Metalowy, ohydny szkielet wyłazi nagle spod aksamitnego obicia; erupcja sprężyny z pluszowego fotela, która bezwstydnie demaskuje iluzję wszelkiej miękkości.

Komitet Noblowski nie oglądał filmu Zmiennicy
Tam proza na wiele wyższym poziomie

"Co się tak krzywisz? To najlepsza kawa na całej Pradze – Turek! Zawiera domieszkę kawy naturalnej, jęczmień palony, ekstrakty smakowe i... tak dalej."
Post edytowany
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 26 października 2019 10:18:06
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
To szambo wybija już litrami
"Ci ludzie mają obsesję na moim punkcie". Zychowicz opowiada, jak cenzorzy zablokowali jego książkę"Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA'" był murowanym zwycięzcą konkursu na Książkę Historyczną Roku. W czwartek organizatorzy – TVP, Polskie Radio i Narodowe Centrum Kultury – podali, że wycofują książkę z konkursu. A w piątek konkurs anulowano. – Wszyscy, niezależnie od sympatii politycznych, poglądów politycznych, są dziś po stronie mojej książki – mówi naTemat autor Piotr Zychowicz https://natemat.pl/288697,wolyn-zdradzony-wycofan...
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Sobota, 26 października 2019 10:34:57
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Temat ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na mieszkańcach Wołynia i Małopolski Wschodniej – Polakach, Żydach, Ormianach a nawet sprzeciwiających się zbrodniom Ukraińcach – wywołuje dziś potężne emocje. Wszystko dlatego, że kijowskie „elity” odwołują się do „dziedzictwa” zbrodniarzy z OUN-UPA i na ich „dorobku” chcą budować tożsamość swojej nacji. Problematyczne bywa również stanowisko samej Warszawy.

Specjalnie dla Państwa przypominamy najlepsze materiały video oraz teksty portalu PCh24 dotyczące ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. Aby zobaczyć całość artykułu lub filmu wystarczy kliknąć w tytuł.



Ks. Isakowicz-Zaleski: Dwukrotnie zabici. Przemilczana rzeź wołyńska [VIDEO]

Mój świętej pamięci ojciec napisał w swoim pamiętniku, że Kresowian zabito dwukrotnie: raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie - mówi w rozmowie z PChTV ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.



Na Wołyniu uderzono w samego Boga [VIDEO]

To była zbrodnia zaplanowana. To nie był przypadek - mówi w rozmowie z PChTV ks. prof. Józef Marecki. Zapraszamy do obejrzenia wywiadu Piotra Relicha.



Czy zamordowani przez ukraińskich nacjonalistów kapłani zostaną ogłoszeni błogosławionymi? [VIDEO]

Dr Leon Popek wygłosił wykład podczas konferencji „Ludobójstwo na kresach południowo-wschodnich, 1943-1944: aspekt eklezjalny i teologiczny”. Zapraszamy do obejrzenia.



Misterium nieprawości. Poruszająca refleksja Ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier [VIDEO]

Wykład Ks. prof. dr hab. Franciszka Longchamps de Berier „Misterium nieprawości”, wygłoszony w Krakowie podczas konferencji naukowej „Ludobójstwo na kresach południowo-wschodnich 1943-44: aspekt eklezjalny i teologiczny”.



„Zapomnijcie o polskich Kresach, niech trafią do muzeum...” [VIDEO]

We współczesnym dyskursie Kresy wschodnie stały się martwym eksponatem muzealnym, a przecież Kresy żyją w nas, są inspirującą częścią naszej kultury.



Film „Wołyń” powstał na podstawie jego twórczości. Wspomnienia Stanisława Srokowskiego [VIDEO]

Moje dzieciństwo upływało w sielskiej atmosferze. Nie pamiętam konfliktów, napięć, kłótni między sąsiadami: Polakami, Ukraińcami i Żydami. Pierwsze złe doświadczenie związane jest z 17 września 1939 roku. Później przyszły kolejne, w tym te związane z ukraińskim ludobójstwem – mówi w rozmowie z PChTV pisarz Stanisław Srokowski przypominając, że rzeź Polaków wcale nie rozpoczęła się w województwie wołyńskim. Na podstawie jego dzieła „Nienawiść” powstał film „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego.



Wołyń 43. Bohaterowie i rezuny

W niedzielny poranek 11 lipca 1943 roku ktoś załomotał do drzwi plebanii w Porycku, małym miasteczku w powiecie włodzimierskim, na Wołyniu.



Pamiętajmy: Niedziela, która spłynęła krwią Polaków

Wołyń to była walka cywilizacji. Starły się tam cywilizacja chrześcijańska, łacińska z cywilizacją bizantyjską. Część kapłanów Cerkwi prawosławnej i greckokatolickiej wypowiedziało wojnę Kościołowi. Święcili na przykład narzędzia zbrodni – mówi PCh24.pl Ewa Siemaszko, badaczka ludobójstwa dokonanego na wołyńskich Polakach podczas II wojny światowej.



Patrzę na Kresy w rocznicę krwawej niedzieli

Wygląda na to, że bez względu na upływający czas, nie da się być obiektywnym, gdy chodzi o to, co dzieje się za Bugiem, na Ukrainie. Polakowi po prostu nawet nie wypada być w tym kontekście tak zwanym „niezaangażowanym arbitrem”. W końcu chodzi o Kresy, chodzi też o miasto „Zawsze Wierne” i o kolebkę naszych tradycji narodowych. A 11 lipca, gdy słowa te piszę, musi też chodzić o Wołyń. Kiedy dziecko porzuca swe rodzinne gniazdo, łatwo kojarzymy to z biblijną przypowieścią o synu marnotrawnym. Kiedy robią to ludzie za nasze państwo odpowiedzialni, mówić należy o zdradzie.



Krwawy Wielki Piątek w Janowej Dolinie

Padł rozkaz by okoliczni Polacy zostali wymordowani do 15 kwietnia. Był więc już tydzień opóźnienia. Zbliżała się Wielkanoc, więc Ukraińcy zapowiadali, że na święta „pomalują jajka krwią Lachów”. Do zbrodni w Janowej Dolinie doszło pod osłoną nocy. Stacjonujący tam garnizon niemieckich żołnierzy mordowanych nie obronił.



Wołyńska ballada – „kontrolowanie teraźniejszości” czy underground?

Zdawać by się mogło, że lekcję George’a Orwella wyłożoną jednoznacznie w książce „Rok 1984” Polacy powinni zapamiętać raz na zawsze.: „Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość”. Niby wszystko jasne; niby mamy niepodległość i jeszcze na dokładkę demokrację; niby sojusze, jak marzenie i „polska wieś spokojna”. Okazuje się jednak, że to NIBY robi kolosalną różnicę, bo wystarczy powiedzieć: Wołyń i rzeczywistość wokoło zaczyna skrzeczeć, jak pospolitość w „Weselu” Wyspiańskiego.



Polsko-ukraińska walka o pamięć

Nam zależy na tym, aby móc odnaleźć miejsca spoczynku naszych bliskich i ich godnie pochować. To jest obowiązek państwa polskiego! To jest obowiązek katolików, którego spełnienie w ogóle nie powinno budzić wątpliwości – mówi mecenas Anna Szeląg, zastępca dyrektora Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.



Polowanie na Polaków-katolików. Kulisy wołyńskiej zagłady

Zaparcie się Chrystusa było dość powszechne – znamy nader dobrze udokumentowane fakty nie tylko przemykania oczu, bagatelizowania zbrodni, ale i podżegania, nawoływania czy też bezpośredniego uczestniczenia. Kościół greckokatolicki nigdy się nie pokajał za tych kapłanów, nie potępił ich zaprzaństwa, nie osądził. Podobnie jak i nie pochylił się nad ofiarą księży i sióstr greckokatolickich pomordowanych przez banderowców.

Trudno rozpoznać stan świadomości takich ludzi – specjalnie nie używam określenia kapłanów. Moim zdaniem osoba sprawująca Najświętszy Sakrament, będąca w szczególnie bliskich relacjach z Sacrum, popełniając tak straszne zbrodnie i dalej sprawująca bluźnierczo najświętsze obrzędy, w sposób jednoznaczny i radykalny opowiada się po stronie szatana. Trudno stosując racjonalnych kryteriów zrozumieć takie postępowanie. Prawdopodobnie w takich sytuacjach ma się do czynienia z osobami obłąkanymi poprzez które szatan działa wprost.



Sielski pejzaż zamieniony w zakrwawione zgliszcza. Wołyń w pamięci pani Alfredy

Ukraińcy i Polacy żyli na Wołyniu w zgodzie, wśród pięknej przyrody tej krainy. Wojna wszystko zmieniła. Pod okupacją sowiecką nacjonalizm ukraiński, nie mógł się rozwinąć, bo był z całą brutalnością zwalczany przez NKWD, jako nurt wrogi Związkowi Sowieckiemu. Zupełnie inaczej odniósł się do niego okupant niemiecki, który latem 1941 roku zajął Ukrainę. Pani Alfreda Kołodzińska, była tego świadkiem.

Niemcy rozpoczęli okupację Ukrainy od eksterminacji Żydów. W tym celu wykorzystali nienawiść jaką wielu Ukraińców żywiło do wyznawców judaizmu. - Niemcy i oddziały Ukraińców zaczęli masowo mordować Żydów od lipca 1941 do zimy a potem trwało to do wiosny 1943 roku. Wszyscy Żydzi szukali ratunku. Polacy ich ratowali. U nas w gospodarstwie przechowywał się Żyd o nazwisku Wolf – mówi pani Alfreda.



Wołyń. Kamienie zawilgną od łez, piasek przesiąknie krwią

Wołyń. Kolejna rocznica, kolejna, jak to się mawia, okrągła. Organizowane są okolicznościowe konferencje, spotkania, nabożeństwa. Za tą sztafetą narodowej pamięci stoi Ogólnopolski Komitet Społeczny i dziesiątki podobnych mu tzw. oddolnych inicjatyw. Pojedynczy ludzie, lokalne zdarzenia. Ludobójstwo Polaków w województwach południowo-wschodnich II RP datowane od 1939 r. i do 1947 r. także w PRL, nie wpisuje się w żaden rządowy program obchodów. Tak było i tak jest. Jak będzie za rok, za pięć?



Biskup Chomyszyn. Duchowny, który okazał się prorokiem

Biskup Grzegorz Chomyszyn miał rację poddając surowej krytyce pobłażliwość metropolity Szeptyckiego wobec ideologii i działań szowinistycznych ukraińskich nacjonalistów – mówi ks. prof. dr hab. Stanisław Nabywaniec, kierownik Zakładu Historii Nowożytnej i Dziejów Kościoła Uniwersytetu Rzeszowskiego.



Biskup Grzegorz Chomyszyn – niewygodny błogosławiony

Jako jedyny liczący się pasterz w hierarchii Kościoła greckokatolickiego zwracał uwagę na zjawisko agresywnego ukraińskiego nacjonalizmu. Sprzeciwiał się mu mocno i konsekwentnie. Przestrzegał swoich wiernych przed zejściem na tę drogę – niechrześcijańską, pogańską. Przewidywał, że w powietrzu wisi zapowiedź jakiejś strasznej tragedii, która może nastąpić jeżeli nikt nie powstrzyma tego, co dzieje się w środowisku ukraińskim w Galicji – mówi dr hab. Włodzimierz Osadczy z Instytutu Historii Kościoła i Patrologii KUL, Dyrektor Centrum Ucrainicum KUL.



List Wołyniaków do papieża Franciszka w sprawie arcybiskupa Szeptyckiego

Metropolita lwowski Andrzej Szeptycki nie reagował w ogóle na ludobójstwo dokonywane przez ukraińskich nacjonalistów wyznania greckokatolickiego na ludności polskiej. Był to akt zdrady wobec nauki kościoła, był to pakt poparcia czynów szatańskich – pisali autorzy listu.



Kiedy beatyfikacja wołyńskich męczenników?

Moim zdaniem na Wołyniu mieliśmy do czynienia z czymś co można nazwać zbiorowym opętaniem i to wzmożone działanie diabelskie doprowadziło do tak strasznych wydarzeń. Amok jaki ogarnął morderców, dosłowne pławienie się we krwi, może być tego najlepszym dowodem – twierdzi ks. prof. Józef Marecki wykładowca UP JPII.



Nie mogę zostawić Najświętszego Sakramentu

Wleczono związanego i przywiązanego do sań o. Wrodarczyka. Na śniegu pozostały ślady bicia i maltretowania – krople krwi. Był to jedyny przypadek uprowadzenia żywego Polaka z miejsca pogromu. Dla duchownego, obmyślano inny, bardziej wyrafinowany i okrutniejszy sposób śmierci –powiedzieli dla PCh24.pl o. Paweł Wyszkowski OMI, przełożony Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Ukrainie i o. Andrzej Maćków OMI, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego o. Ludwika Wrodarczyka OMI, zamordowanego z rąk Ukraińców.



Dlaczego musimy pamiętać o ludobójstwach?

Pamięć jest naszym jedynym orężem. Kiedy wypełnią się najczarniejsze scenariusze, to dzięki pamięci być może komuś, kiedyś, w jakimś okopie zaświta, że nie mogą przejść, bo jeśli przejdą, to nie oszczędzą rodziny i bliskich. A jeśli nawet śmierć zajrzy w oczy, to ktoś pogrzebie, opłacze, zapamięta.



Co z tymi, którzy nie mają grobów?

Jest w Polsce kilka dni w roku, w które Polacy – przynajmniej w zdecydowanej większości – wiedzą jak się zachować. Mimo, iż nikt ich do tego nie zmusza, przed Wielkanocą święcą jajka, w Wigilię Bożego Narodzenia idą na Pasterkę, a z początkiem listopada tłumnie odwiedzają cmentarze. Palą świece nie tylko w intencji osób spoczywających pod konkretnymi grobami, ale i tych pozostawionych daleko, często bez grobu…



Ewa Siemaszko: sprawcom ludobójstwa na Wołyniu można wybaczyć, ale pojednanie z Banderą na pomnikach jest niemożliwe

Rodziny ofiar ludobójstwa Polaków na Wołyniu i Kresach Wschodnich potrafią wybaczyć oprawcom, ale zdrowe relacje między Polską a Ukrainą trzeba budować na prawdzie historycznej i pojednaniu. Tego nie będzie, póki w Kijowie ulice otrzymują za patrona Stepana Banderę, a zbrodniarzom budowane są pomniki.



Nie męczeństwo, tylko ludobójstwo

Wobec zbrodni dokonanych na Polakach przez OUN-UPA polskie państwo prowadziło dotychczas politykę pokrętną, pełną matactw, przemilczeń, fałszów i kłamstw. Nie było w stanie wypowiedzieć prawdy o zbrodni ludobójstwa - mówi w rozmowie z PCh24.pl Stanisław Srokowski, pisarz, nauczyciel akademicki, publicysta, autor m. in. kresowego zbioru opowiadań pt. „Nienawiść”.



To było ludobójstwo!

„Oni nas prześladowali i mordowali tylko ze względu na to, że byliśmy Polakami! To zdecydowanie było ludobójstwo” – opowiada w rozmowie z portalem PCh24.pl Stanisław Dębiec, Kresowianin, naoczny świadek tragicznych prześladowań Polaków na Wschodzie.



Ginęli, gdyż byli Polakami

Liczba zabitych znanych z nazwiska wzrosła, obecnie wynosi 22 113 osób. Ogólna suma, w której zawarte są ofiary znane z nazwiska, ofiary ustalone, ale bezimienne oraz szacunki pozostaje bez zmian, tj. 60 tysięcy. To są dane dotyczące tylko Wołynia, bo na pozostałych terenach popełnienia zbrodni ludobójstwa przez OUN-UPA zginęło co najmniej drugie tyle Polaków – mówi Ewa Siemaszko w rozmowie z PCh24.pl.



Cios w plecy – bunt mniejszości na Kresach

We wrześniu 1939 roku, kiedy państwo polskie chwiało się pod ciosami agresorów, na wschodnich rubieżach kraju zapłonęły nowe ognie. Oto ujawnił się wewnętrzny wróg.



Mniejszości w większości zdradziły

Historia II Rzeczpospolitej często jest dziś mitologizowana, a mniejszości narodowe ukazywane są jako wspaniały dodatek, element folkloru. Czy to prawda? Jaką postawę zajęły mniejszości narodowe wobec swojego państwa w obliczu przybyłego 17 września 1939 roku zagrożenia ze wschodu? Czy przyczyniły się one do militarnej klęski II Rzeczpospolitej? Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista ani jednoznaczna. Z jednej strony faktem jest, że Żydzi, Ukraińcy, Białorusini i Litwini wspomagali okupanta w dążeniu do rozbicia II Rzeczpospolitej. Z drugiej – szybko zrażali się do nowej władzy.



Kapitan NSZ o pojednaniu w sprawie Wołynia: Ukrainy nigdy nie było i nie będzie

Ukrainy nie ma, nie było i nie będzie – powiedział kpt. Konstanty Kopf, podczas jednego ze spotkań, na którym opowiadał o swoich przeżyciach wojennych.



Ukraina – karykatura Rzeczypospolitej

Czy współczesna Ukraina jest spadkobiercą naszej Rzeczypospolitej sprzed wieków? Z całą pewnością niewielu Polaków odpowie twierdząco na takie pytanie. Jeżeli już, powiemy, Ukraińcy są spadkobiercami buntowniczych tradycji kozaków, którzy dopuszczali się brutalnych mordów na szeroką skalę, równie chętnie jak UPA na Wołyniu. A jednak, jest we współczesnej Ukrainie coś takiego, co do złudzenia przypomina właśnie naszą Rzeczpospolitą. Są to jej słabości.



Read more: http://www.pch24.pl/wstrzasajaca-prawda-o-rzezi-wo...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Sobota, 26 października 2019 16:38:19
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
? "Mniejszości w większości zdradziły" Zarówno Białorusini JAK I Ukraińcy na swoich ziemiach nigdy nie były mniejszościami- tak je tylko traktowano
Gdy wybuchła II wojna światowa, Białoruś była podzielona na dwie połowy. Jej wschodnia część wchodziła w skład ZSRR, a zachodnia w skład II RP. W związku z tym pierwszy wrogi wystrzał na Białorusi rozległ się nie 22 czerwca 1941 roku, a 1 września 1939 roku. Dziesiątki tysięcy Białorusinów służyły wtedy nie w sowieckiej, a w polskiej armii. https://belsat.eu/pl/news/podczas-ii-wojny-swiat...

„Dla Ukrainy II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku. Ukraińcy w składzie Wojska Polskiego uczestniczyli w walkach już 1 września 1939 roku, w ukraińskie (wówczas w granicach Polski - PAP) miasta Lwów, Sambor i Drohobycz zostały zbombardowane przez lotnictwo niemieckie w pierwszych dniach wojny” - czytamy na stronie internetowej ukraińskiego IPN.

W podobnym duchu wypowiada się na ten temat prezydent Petro Poroszenko. „Dla nas wojna rozpoczęła się 1 września 1939 roku, gdy setki tysięcy Ukraińców z Galicji i Wołynia stanęły w obronie państwa polskiego przed nazistami” - mówił 8 maja z okazji rocznicy zakończenia wojny. https://dzieje.pl/aktualnosci/politolog-antin-bo...

Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Poniedziałek, 28 października 2019 08:08:57
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Wszystkie utrapienia prezesa
Andrzej STANKIEWICZ: „Kaczyński przestał niepodzielnie panować nad sceną polityczną, i nie chodzi wyłącznie o utratę kontroli nad Senatem. (…) Wyborcy głosujący na PiS pokazali czerwoną kartkę kilku wyrazistym, kontrowersyjnym politykom obozu władzy, na których w różnych obszarach opierał się Kaczyński. (…) Jarosław Kaczyński lubi słowo „anihilacja”, woli używać go w miejsce zniszczenia, unicestwienia, wdeptania w ziemię. W jego politycznej opowieści, przez 8 lat rządów anihilowany przez Platformę był on sam i cały PiS. Jak widać, anihilacja ta okazała się nieskuteczna, skoro PiS rozpoczyna drugą kadencję. Jeśli ktokolwiek używał narzędzi politycznej anihilacji, to Kaczyński na pewno był w czołówce. Chciał anihilować nie tylko PSL: przez kilkanaście lat anihilował zagrażające PiS partie prawicowe, wychodząc z założenia, że aby rządzić, musi być jedyną narodową prawicą w Sejmie. Ten plan właśnie runął – nie udało mu się anihilować Konfederacji.”

Fot. na okładce: Marcin KALIŃSKI / PAP

---
Nowy numer (116 stron!) w sprzedaży już dziś w aplikacji Tygodnik Powszechny (iOS/Android) i na Amazon Kindle, od środy w kioskach i na stronie internetowej „Tygodnika Powszechnego”.
---

Temat „Tygodnika”: Zdrowie – kłopot z systemem

Wspinaczka na piramidę
Maciej MÜLLER: „Że jest chora, to wiadomo. Ale co właściwie jej dolega i jak to leczyć? Oto diagnoza polskiej ochrony zdrowia.”

Pieniądze potrzebne już
Rozmowa Małgorzaty SOLECKIEJ z Maciejem PIRÓGIEM, lekarzem, byłym wiceministrem zdrowia: „To jest dokładnie przekaz rządu: stopniowo podnosimy nakłady, a nagły wzrost środków w systemie spowodowałby marnotrawstwo. To bzdury. Pieniądze są potrzebne tu i teraz, nie za pięć, nie za jedenaście lat!”

Miara cywilizacji
Ks. Adam BONIECKI: „Osoba dotknięta kilkoma trudnymi w leczeniu chorobami jest skazana na niekończące się pielgrzymki do specjalistów. Czas oczekiwania na przyjęcie bywa morderczo długi. Jeśli specjalista skierowuje do szpitala, pobyt tam w bardziej skomplikowanych przypadkach bywa krótki – bo skomplikowane przypadki komplikują szpitalom życie. Po badaniach pacjenta się wypisuje i kieruje do innego, specjalistycznego szpitala, lub na kolejne badania. Nikt nie proponuje kompleksowego leczenia wszystkich jego chorób. Wiem, o czym mówię.”

Temat „Tygodnika” zilustrowała Joanna RUSINEK.

Poza tym w numerze m. in.:

Dobry punkt wyjścia
Wywiad z prymaską Szwecji, arcybiskupką Antje JACKELÉN: „Gdyby mi ktoś powiedział, że jakieś zadania w Kościele są „męskie”, to od razu zapytałabym, dlaczego tak uważa. Jaką odpowiedź dostałabym w Polsce?”

Wywrócona szachownica
Krzysztof STRACHOTA: „Jedenaście dni: tyle wystarczyło, by rozkołysać region i zakwestionować wiele z tego, co dotąd wydawało się pewne – w Syrii i nie tylko.”

Serce biegacza
Marek RABIJ: „„Jeśli brak ci dyscypliny, zawsze będziesz niewolnikiem nastrojów i pragnień” – twierdzi Eliud Kipchoge, pierwszy człowiek, któremu droga do wolności na trasie maratonu zajęła mniej niż dwie godziny.” Maraton sprintem? Da się!

NOBEL DLA PETERA HANDKE
Sługa złej sprawy
Marta SZPALA z Zagrzebia i Belgradu: „Pisarz przyjaźnił się z serbskimi watażkami. W 1999 r. był świadkiem na ślubie Novislava Dajicia, skazanego później przez niemiecki sąd za zbrodnie popełniane w okolicach Fočy. Handke odwiedzał go w więzieniu i uczynił bohaterem jednego ze swoich dramatów, przedstawiając jako niewinną ofiarę historii, bezpodstawnie wtrąconą do więzienia. (…) Gdy w tym samym roku rozpoczęły się bombardowania Serbii przez NATO – w związku z działaniami Belgradu wobec kosowskich Albańczyków – w ramach protestu Handke wystąpił z Kościoła katolickiego. Watykanowi zarzucał prowadzenie antyserbskiej polityki. Domagał się też od niemieckiego ministra spraw zagranicznych zwrotu wszystkich swoich książek.”

Pisarz zwymyślany
Karol FRANCZAK: „Przyznana Austriakowi najważniejsza nagroda literacka prowokuje pytanie, co ma w zasadzie nagradzać Nobel – wolność sztuki czy właściwe wybory moralne i „dobre prowadzenie się” w życiu pozaartystycznym. Uwiedziony faszyzmem i związany z Mussolinim Ezra Pound tej nagrody nigdy nie dostał. Znając właściwą miarę, może już dzisiaj warto szykować amunicję do przyszłych batalii o Michela Houellebecqa, w których powróci przygasły spór o jego rzekomy antyislamizm. Albo o Zachara Prilepina – poplecznika rebeliantów z Donbasu – którego siła talentu dorównuje uporowi, z jakim angażuje się w wojnę rosyjsko-ukraińską.”

A kiedyś będzie tu polska Bawaria
Dariusz KAŁAN: „Kandydaci opozycji rzadko się pojawiali na Podkarpaciu. Tak jakby uznali, że to ziemia stracona.”

Uczelnia imienia taniej złotówki
Marcelina SZUMER-BRYSZ: „My okupujemy ich plaże, oni wybierają nasze uniwersytety. W ciągu niespełna dekady liczba Turków uczących się w Polsce wzrosła ośmiokrotnie.”

Miasto kobiet
Felieton Anny DZIEWIT-MELLER: „W ubiegłą środę po raz pierwszy w życiu publicznie i bardzo głośno używałam słowa „seksualna”. Do tej pory nie zdarzyło mi się jeszcze stać w centrum Warszawy i ryczeć ile sił w płucach niczego takiego, jednak, widać, zawsze jest pierwszy raz. Stałam w tłumie wkurzonych osób, które przyszły pod Sejm, by wyrazić swój sprzeciw przeciwko próbom majstrowania w sprawie edukacji seksualnej dzieci i młodzieży. Myślę zresztą, że większość z nas tam obecnych po raz pierwszy krzyczała takie słowa na ulicy, bo dotychczas nie mieliśmy tej potrzeby. Aż nadeszła, niestety.”

Czego boi się kardynał Krajewski
Maciej MÜLLER: „Spotkania z Chrystusem. Bo On może powiedzieć: nie znam nawet twojego imienia. Byłeś biskupem, jałmużnikiem papieskim? Ciekawe. Zupełnie nic o tym nie wiem.”

Mamy wspólne pragnienia
Felieton Szymona HOŁOWNI: „Słuchając wyższościowych idiotyzmów mieszkańców Warszawy czy innych dużych miast o tym, że „na prowincji ludzie biorą 500 plus, są zadowoleni, nie mają żadnych innych potrzeb, ich łatwo kupić”, „prowincja ciągnie Polskę w dół”, mam szaloną ochotę zaprosić ich autorów w moją trasę po Polsce. Żeby porozmawiali sobie z tymi, którzy nie różnią się od nich naprawdę niczym, prócz adresu. Którzy wrzucani do jednego worka z „miastowym” wyobrażeniem ciemnego ludu nie mają czasem nawet szans pokazać, że dzisiejsza polska wieś (czy małe miasteczko) naprawdę nie wygląda tak, jak w XIX-wiecznej noweli czy malarstwie. A przede wszystkim niczym nie różni się w potrzebach od miasta.”

Proces dwunastu
Kalina BŁAŻEJOWSKA: „W ostatnich dniach na ulice wyszły setki tysięcy Katalończyków. Okupują tory i autostrady, maszerują i strajkują. Nad Barceloną unoszą się dymy z płonących barykad i samochodów. (…) Są setki poszkodowanych, przynajmniej jedna osoba straciła oko od gumowej kuli. Zaczęło się w poniedziałek 14 października, kiedy w Madrycie ogłoszono wyrok w najważniejszym procesie w historii demokratycznej Hiszpanii. Siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, po przesłuchaniu 422 świadków, jednogłośnie orzekło w sprawie dwunastu katalońskich polityków i działaczy niepodległościowych. A w pewnym sensie – w sprawie 2 mln 286 tys. Katalończyków, którzy dwa lata temu głosowali w referendum.”

Panie rektorze, proszę przodem
Piotr HAPANOWICZ: „6 listopada 1939 r. miał być pierwszym dniem nowego roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim. W chłodne przedpołudnie do budynku Collegium Novum zdążało więc prawie dwustu uczonych. Zastanawiali się, co powie im niemiecki oficer, niejaki doktor Müller. To on kilka dni wcześniej zaprosił ich na swój wykład, mający inaugurować ten semestr. Nic nie zapowiadało podstępu.”

Żyć jak Gapiszon
Felieton Wojciecha BONOWICZA: „Kiedyś Joasia Rusinek powiedziała mi, że wyglądam, jakby narysował mnie Bohdan Butenko. To największy komplement, jaki usłyszałem w życiu. Świat Gapiszona to mój pierwszy świat, innego nie potrzebowałem i nie potrzebuję. Wszystkie światy, które mi później proponowano, porównywałem z tym pierwszym i porównania te zawsze prowadziły do wniosku, że to zawracanie głowy.”

Problem dla nauki
Jakub MEJER: „W brytyjskim środowisku akademickim panuje obecnie niepewność i frustracja. Ale brexit może zaszkodzić całej światowej nauce.”

I tylko wysp tych nie ma
Dariusz KOSIŃSKI: „W „Capri” Krystian Lupa mierzy się z winami własnymi czy też z winami tej kultury, z której sam wyrasta i która jest jego ojczyzną. (…)Bardzo odpowiada mi dystans, jaki do swojego teatru i swojej pozycji przejawia tu Krystian Lupa. A zarazem wciąga mnie proces, który przeprowadza.”

Ciężar gatunku
Magdalena NOWICKA-FRANCZAK: „Kronikarze komunizmu Arthur Koestler i Gareth Jones pracowali jako dziennikarze, ale poczuli się dziennikarzami dopiero wtedy, gdy odmówiono im prawdomówności. (…) Koestler i Jones przyglądają się temu, jak totalitarna władza zastępuje przyzwoitość śmiertelną konsekwencją. Cena, którą przyjdzie im zapłacić za krytykę reżimu, będzie wysoka.”

Potrawka z człowieka
Anita PIOTROWSKA o filmie „Obywatel Jones”: „Są historie, które muszą zostać opowiedziane, istnieją też postacie, o których nie wolno zapomnieć. Wiedzą o tym zarówno dziennikarze rozpracowujący niewygodne w danym momencie tematy, jak i filmowcy, dla których bycie sygnalistą czy budzicielem sumień jest nie mniej – a czasem nawet bardziej – istotne, niż bycie artystą. Zwłaszcza że indywidualna i zbiorowa pamięć oraz dominująca polityka historyczna czy intelektualne mody arbitralnie wyznaczają własne rankingi cierpienia. To dlatego filmografia dotycząca Hołodomoru na sowieckiej Ukrainie była dotychczas tak skąpa, a postać walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa, który jako pierwszy ów temat wyciągnął na światło dzienne, w ogóle została przez kino przemilczana.”

Felietony Pawła BRAVO, Jana KLATY, Stanisława MANCEWICZA, czytania Pawła ŚPIEWAKA, o. Wojciecha OSZAJCY SJ, abp. Grzegorza RYSIA, rysunek Bartosza MINKIEWICZA.

Na czas trwania Festiwalu im. Josepha Conrada dwa dodatki literackie:

Książki w Tygodniku
„Opowiadamy wszyscy: codziennie, w domu, w pracy, w internecie – to najbardziej naturalny sposób komunikowania naszych doświadczeń. „Życie to nie powieść” – mówiły czasem bohaterki XIX-wiecznych powieści i miały racje. Życie to opowiadanie, a raczej zbiór opowiadań, zestawionych ze sobą przypadkowo i chaotycznie, połączonych jedynie (albo aż) postacią autora.”

Biblioteka Narodowa
W 2019 roku mija sto lat od powstania Biblioteki Narodowej – najstarszej i¬ najbardziej znanej serii wydawniczej w ¬Polsce. W rocznicę BN-ki o książkach Lorki, Wyki, Norwida, Kafki piszą Grzegorz JANKOWICZ, Katarzyna TRZECIAK, Stanisław BEREŚ, Eliza KĄCKA, Michał SOWIŃSKI.

Weź, czytaj!

Postów: 7439
Zolnierz
postów: 7439
Poniedziałek, 28 października 2019 08:24:06
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kumak. Mam tylko jedno drobne pytanie, na poziomie 7 klasy szkoły podstawowej. Czy wy umiecie rozróżnić opinie od faktu? Bo wydaje mi się,że nie.
W kółko stawiasz same opinie różnych lewicowych lub lewackich teoretyków lub tetrykow, a jak przychodzi powiedzieć coś samemu to bardzo z tym krucho. Zazwyczaj to są epitety. Rozumiem, że takie macie kadry w tej lewicy. Co na to Marks, Engels, Lenin i Stalin? Co ty robisz z ideami walki , jak nie rozrozniasz faktu od opinii.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Poniedziałek, 28 października 2019 20:24:04
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
Kumak a czy Lubelszczyzna to twoim zdaniem Ukraina? Tam też dochodziło do pogromów.
Co do bezradności AK na Wołyniu, sam sobie Kumak odpowiedziałeś, Polskie jednostki w stosunku do UPA były nieliczne. Poza tym UPA była sojusznikiem Niemiec, AK wrogiem, a były to tereny przypominam okupowane przez Niemców.
Mińsk Mazowiecki Postów: 3384
Totamto
Mińsk Mazowiecki, postów: 3384
Poniedziałek, 28 października 2019 20:28:24
0
0 0
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
W tym samym czasie, w którym UPA praktycznie bezkarnie wyrzynała polskie rodziny na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, po lewej stronie Bugu, napotkała zdecydowany opór partyzantki polskiej, której oddziały o wiele liczniejsze i lepiej zorganizowane niż na obszarach dawnych województw wschodnich, były w stanie zapobiec realizacji scenariusza eksterminacji ludności polskiej na Lubelszczyźnie.

Tereny dawnej II Rzeczypospolitej po lewej stronie Bugu i Sanu zamieszkałe były w większości przez ludność polską. Ukraińcy, którzy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej stanowili zdecydowaną większość, na Lubelszczyźnie byli mniejszością. Po zajęciu tych terenów przez III Rzeszę i ustanowieniu Generalnego Gubernatorstwa, „(…) Niemcy starali się utrzymać Ukraińców w dystrykcie lubelskim w „pewnym zadowoleniu”, dlatego zwracano im niektóre obiekty sakralne, na przykład katedrę w Chełmie[i]. Powołany, z polecenia niemieckich władz okupacyjnych, w miejsce rozwiązanego w 1940 r. Komitetu Ukraińskiego, Ukraiński Komitet Centralny reprezentował Ukraińców wobec władz Generalnej Guberni. Wspierał on ukraińskie szkolnictwo, prowadził akcje samopomocy, organizował jadłodajnie, a także ustanowił zapomogi dla ukraińskich weteranów wojennych. W wyniku „uprzywilejowania” względem Polaków, zamieszkujący Gubernię Ukraińcy mianowani byli wójtami i sołtysami, oraz mieli możliwość wstępowania do utworzonej przez okupanta Ukraińskiej Policji Pomocniczej, której posterunków, na samej Lubelszczyźnie utworzono kilkadziesiąt. Policja ta okryła się ponurą sławą w czasie różnego rodzaju pacyfikacji wsi zamieszkałych przez ludność polską. Polityka „dziel i rządź” stosowana przez okupantów, prowadzona na od początku wojny, nasiliła się po ataku Niemiec na ZSRR, 22 czerwca 1941 r. Pomimo początkowego osłabienia ukrainizacji terenów nadbużańskich, spowodowanych wyjazdem na wschód aktywistów, władze okupacyjne poprzez stosowanie proukraińskiej polityki narodowościowej prowokowały wzrost wrogich nastrojów między narodowością ukraińską i polską. Doskonałym przykładem utrzymywania antagonizmów była akcja wysiedleńcza Zamojszczyzny, która miała stać się terenem osadnictwa niemieckiego, oraz tzw. krajem SS. Wysiedlanie polskich wiosek pozytywnie odebrał Ukraiński Centralny Komitet. Kierujący komitetem Kubijowicz „(…)w czasie spotkania z Hansem Frankiem w sierpniu 1943 roku pozytywnie ocenił „Ukraineaktion”.[ii] Podczas tej akcji, pod kryptonimem „Wehrwolf”, Niemcy wysiedlili także kilkaset rodzin ukraińskich, z zamiarem przeniesienia ich do gospodarstw opuszczonych przez Polaków, jednak w wyniku przerwania akcji wysiedleńczej, pozostali oni bez dachu nad głową. Ukraińcy, którzy zajęli polskie gospodarstwa stali się celem ataków polskiej partyzantki.

Z początkiem 1943 roku, polskie oddziały partyzanckie, rozpoczęły akcję likwidowania ukraińskich sołtysów i agronomów, przedstawicieli Ukraińskiego Komitetu Pomocy, oraz posterunków Ukraińskiej Policji Pomocniczej. Działania polskiego podziemia, oraz okolicznej ludności polskiej, dążące do usunięcia Ukraińców z dawnych polskich gospodarstw spowodowały bezwzględną kontrakcję policjantów ukraińskich. Do najgłośniejszych akcji odwetowych należała, przeprowadzona w lutym 1943 roku, pacyfikacja wsi Skomorochy, podczas której zabito kilkanaście osób. 12 lutego 1943 roku, zabity został dowódca kompanii AK Sahryń – Turkowice Zygmunt Bondarewicz, zaś 18 marca Antoni Pełc, oficer AK.[iii] Akcja jednej strony prawie zawsze powodowało reakcję drugiej. W odwecie za przeprowadzone przez policjantów ukraińskich pacyfikacje, w maju 1943 roku partyzanci polscy spalili pięćdziesiąt gospodarstw ukraińskich we wsi Mołożowo, oraz osiemdziesiąt we wsi Strzelce, zabijając przy tym od pięćdziesięciu do siedemdziesięciu osób. 26 lipca 1943 roku oddział partyzancki AK – NOW pod dowództwem Franciszka Przysiężniaka ps. „Ojciec Jan”, zabił dziesięciu ukraińskich mieszkańców wsi Bukowina, w odwecie za wcześniejszą pacyfikację tej wsi przeprowadzoną przez policjantów ukraińskich.[iv] W tym czasie na Lubelszczyznę zaczęły docierać informacje o czystkach etnicznych przeprowadzanych przez Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej. Po dotarciu na Zamojszczyznę pierwszych uciekinierów z Wołynia, którzy przekazali informację o rzeziach, polskie oddziały partyzanckie rozpoczęły ataki na posterunki Ukraińskiej Policji Pomocniczej, oraz ukraińskie wioski, zmuszając ludność do opuszczenia Zamojszczyzny i łupiąc ich mienie. Akcja polska wywołała kontrakcję ze strony ukraińskiej wspieranej oczywiście przez Niemców. „3 listopada zabito trzynastu Polaków w Wasylowie Wielkim, a nocą z 15 na 16 grudnia co najmniej dwudziestu pięciu w Starej Wsi. 19 grudnia 1943 roku w Potoku Górnym w powiecie biłgorajskim policjanci spalili część wsi i zabili dwadzieścia jeden osób (prawdopodobnie w odwecie za śmierć czterech Ukraińców.”[v] W tym czasie w powiecie Hrubieszowskim, dowódca Obwodu Hrubieszów AK, Antoni Rychla ps. „Anioł” wydał rozkaz likwidowania ukraińskiej inteligencji, oraz tych którzy pełnili różne funkcje publiczne we wsiach. Rozkazał także wszystkich Ukraińców, entuzjastycznie witających Armię Czerwoną we wrześniu 1939 denuncjować do hrubieszowskiego Gestapo. Na wiosnę 1943 roku, oddziały partyzanckie Obwodu Hrubieszów AK i BCh wzmogły antyukraińskie akcje. 26 maja 1943 roku spalono dwadzieścia trzy gospodarstwa we wsi Uchanie, zabijając pięć osób, zaś trzy dni później zlikwidowano czterech lub pięciu mieszkańców Żulic. 30 maja 1943 roku oddział partyzantki polskiej zlikwidował w Nabrożu piętnastu, lub szesnastu mieszkańców. Wśród ofiar był także miejscowy ksiądz prawosławny. W odwecie, w tej samej wsi, Ukraińcy zabili księdza rzymskokatolickiego, oraz trzech Polaków. Podobną akcję polscy partyzanci przeprowadzili w Steniatynie, likwidując piętnastu ukraińskich działaczy spółdzielczych.[vi] Wrogie stosunki polsko – ukraińskie na Lubelszczyźnie osiągnęły punkt kulminacyjny wraz z coraz większym napływem uciekinierów z Wołynia, którzy przynieśli więcej wiadomości o masowych rzeziach ludności polskiej. W wyniku tego konflikt polsko – ukraiński jeszcze bardziej się zaogniał. OUN, dotychczas słabo zorganizowana po lewej stronie Bugu rozpoczęła wzmożoną antypolską akcję propagandową wzywającą Polaków z terenów nadbużańskich do wyjazdu, oraz likwidując działaczy narodowych. Zbiegło się to z wydaniem przez władze niemieckie, zezwolenia Ukraińcom na utworzenie oddziałów samoobrony przeciwko partyzantce polskiej (Podobną politykę stosowali wobec Polaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej, którzy tworzyli podobne samoobrony przed atakami UPA). Samoobrona ukraińska, z czasem włączona została w skład utworzonej przez Romana Szuchewycza Ukraińskiej Narodowej Samoobrony, będącej formacją powołaną z ramienia OUN-B na terenie Małopolski Wschodniej, w połowie 1943 roku, której głównym zadaniem była obrona ludności ukraińskiej przed sowiecką partyzantką, jak i represjami niemieckiego okupanta. Na jesieni 1943 roku oddziały ukraińskie przeprowadziły serię ataków na polskie wioski, dokonując przy tym masowych mordów. W dniach 1 i 3 października 1943 roku napadnięto na wsie Dąbrowa, oraz Malice, a także Telatyn, Dołhobyczów i Chorobdów. Zniszczono także polską samoobronę we wsi Honiatyn. W odwecie za to polski oddział partyzancki spacyfikował, 1 października 1943 roku, ukraińską wieś Pasieki, zabijając jedenastu mieszkańców, oraz trzy tygodnie później, 23 października, wieś Mircz, gdzie zostało spalonych 182 gospodarstw i zabitych 23 mieszkańców. 27 października oddział majora Józefa Śmiecha ps. „Ciąg” wykonał serię ataków na posterunki Ukraińskiej Policji Pomocniczej w Mołodiatyczach i Grabowcu. Tak akcję na Grabowiec opisuje sam mjr. „Ciąg”:

„(…) 27 października — dzień słoneczny. Wraz z „Pingwinem”, „Żurawiem” i „Dębicą” zaczęliśmy układać plan uderzenia na Grabowiec. Grabowiec to dość duża osada, przecina ją kilka ulic. W Grabowcu był kościół, gmina, poczta, cerkiew, posterunek oraz szereg sklepów. Położony jest w dole — droga bita dochodziła tylko od strony Hrubieszowa. Jednak zagrożenia można było oczekiwać z różnych stron, gdyż polne drogi w tym czasie były dość dobre. Wspólnie z ppor. „Samem” oraz dowódcami placówek „Pacholikiem” z Czechówki i „Jagodą” (Jan Martyniuk) z Ornatowic omówiliśmy szczegółowo plan: uderzenie na osadę ma nastąpić czterema grupami:

1. grupa uderza na posterunek — dowodzi „Żuraw”
2. grupa .uderza na plebanię — dowodzi „Pingwin”

3. grupa uderza na gminę i pocztę — dowodzi „Dębica”

4. grupa likwiduje wszystkich szpicli według sporządzonej listy przez wywiad ppor. „Sama”, który jest jednocześnie dowódcą.

Silne ubezpieczenie wystawione z ckm-em na Górze Grabowieckiej zamyka kierunek od strony Hrubieszowa, skąd może nadjechać żandarmeria. Dowodzi „Strzała”. Nadmieniam, że na plebanii obok kościoła kwaterował duży oddział SS i żandarmerii; przewidywałem, że z tym właśnie oddziałem będę miał ciężką przeprawę. Moim miejscem dowodzenia ma być dom miejscowego popa w odległości 150 m od plebanii, przy sobie zatrzymałem 15 ludzi jako ewentualny odwód. Miejscowe placówki ubezpieczają. Tabor pod dowództwem „Gomułki” miał nas oczekiwać w lasku obok Hołuznego, gdzie mamy odskoczyć po wykonaniu zadania. O godzinie 16 otrzymałem meldunek z Grabowca od „Morfiny” (mgr Brykalska), że policja ukraińska opuściła posterunek i udała się na plebanię do oddziału SS i Żandarmerii, gdzie wspólnie układają plan obrony w razie naszego ataku. Powiadomili oni również Hrubieszów, Trzeszczany i Werbkowice o swym zagrożeniu. Żądali nawet przysłania im większego oddziału celem wzmocnienia swej załogi. Wermacht jednak po wczorajszym laniu, jakie ich spotkało na szosie pod Mołodiatyczami, nie kwapił się bardzo opuszczać swoich kwater. Mówię tu o „laniu”, bo jak mi doniósł miejscowy wywiad, to miejsce zasadzki było całe zalane niemiecką krwią, a do Hrubieszowa w za­krytych plandekami samochodach przywieziono zabitych i rannych. Czytając powyższy meldunek, postanawiam działać natychmiast. Zmieniłem początkowy plan o tyle, że grupę, która miała uderzać na posterunek połączyłem razem z grupą „Pingwina”. Chodziło o to, aby uderzyć na plebanię i wykończyć jednocześnie SS, żandarmerię i ukraińskich policjantów. Murowany budynek posterunku ma ostrzeliwać tylko mała grupka, gdyż według rozpoznania pozostało tam 3 policjantów, których miałem w planie rozwalić zaraz po akcji na plebanię. Było już zupełnie ciemno, gdy marszem ubezpieczonym ruszyliśmy na Grabowiec; przy każdej grupie szedł miejscowy przewodnik. Do Grabowca wkroczyliśmy od strony Grabowczyka. Grupy rozeszły się na swoje stanowiska. Nagle od strony plebanii pluje silny ogień karabinów maszynowych. Policjanci ukraińscy nie zdążyli dobiec na swój posterunek, postanawiają wspólnie z SS i żandarmerią bronić się. W oknach plebanii worki z piaskiem i stamtąd we wszystkich kierunkach najeżone są lufy, z których wytryska czerwony ołów. Sytuacja wytworzyła się bardzo ciężka. Ppor. „Żuraw” przybiegł do mnie i zdenerwowanym głosem naświetlał całą sytuację, jaka się wytworzyła w tym rejonie. Do plebanii nie można podejść, robimy szybki skok przez ulicę i widzimy, jak pociski odbijają się od bruku i kamienie rozpryskują się w różnych kierunkach. Cała plebania była otoczona przez naszych dzielnych chłopaków, którzy zająwszy stanowiska ogniowe za sąsiednimi budynkami i płotami bacznie obserwują, by nikt z niej nie uciekł. Żandarmi i policjanci nerwowo prowadzili ogień, który nie wyrządził nam żadnych szkód. Był również przy mnie „Pingwin” oraz kilku skierbieszowiaków z dwoma rkm-ami i granatami. Tuż obok „Żuraw” z wiarusem starozamojskim przygotowanym jak ryś do skoku. Chwila wyczekiwania i nagle na mój rozkaz 3 nasze rkm-y zalały swym celnym ogniem 3 okna plebanii od strony wschodniej. Pod osłoną tego ognia poderwali się „Żuraw” i „Pingwin”, a wraz z nimi dzielni ich szturmowcy z granatami w ręku. Już są pod oknami, nasza broń maszynowa strzela ponad ich głowami. — Przerwij ogień — krzyknąłem, i w tej chwili padły granaty do środka plebanii. Potężne wybuchy naszych „siekańców” zrobiły wielkie spustoszenie. Chłopcy rzucili drugą i trzecią „porcję” w okna; worki z piaskiem wyskoczyły na zewnątrz. W jednej sekundzie nasi szturmowcy wskoczyli do wnętrza przez wywalone okna. Jest już tam „Żuraw”, „Pingwin”, „Młot”, „Szerszeń”, „Szabelka”, „Madziar”, „Osa” i kilku żołnierzy ze Starego Zamościa. Wskakuję i ja przez okno — widzę wielkie spustoszenie. W pierwszym pokoju leży z 15 poszarpanych żandarmów i policjantów, serie broni maszynowej zrobiły spus­toszenia i w innych pokojach. Zabieramy natychmiast zdobycz, broń, amunicję, mundury, maszynę do pisania i różne papiery. Szybko wyskakujemy na zewnątrz, gdyż całą plebanię ogarnia dym i ogień. Na plac przed palącą się plebanię przychodzą kolejno meldunki od poszczególnych dowódców grup. Gońcy szukają mnie i z wielką radością meldują o wykonaniu zadania. „Strzała”, dowódca ubezpieczenia od strony Hrubieszowa, powiadomił mnie, że duża grupa żandarmerii i Wermachtu posuwa się w naszym kierunku. O powy­ższym dowiedział się od dowódcy placówki „Brysia” z Majdanu Trzeszczańskiego. Na drugą zasadzkę już nas nie stać, gdyż mamy zbyt mały zapas amunicji. Postanowiłem wycofać się z Grabowca. Rakieta wystrzelona w górę ściąga na umówione miejsce wszystkie grupy. Upojeni zwycięstwem zapominamy o budynku, w którym mieści się po­sterunek, ale to mało znaczące, gdyż główne siły wroga zostały doszczętnie zniszczone. Duża osada Grabowiec jest całkowicie zdobyta. Rozbita poczta, urząd gminy, wszystkie sklepy i magazyny, uwolnienie 15 aresztowanych okolicznych Polaków, wystrzelanie szpicli oraz pokonanie tak licznej załogi na plebanii — oto bilans kilkugodzinnej walki mojego oddziału. Grabowiec już nigdy nie był groźny, w niedługim czasie powstała tam mała „Rzeczpospolita Grabowiecka”, której przewodził miejscowy ppor. AK „Czar­ny” (Paweł Runkiewicz). Wyruszamy z Grabowca bez strat. Wróg jednak nie śpi. Na szczęście, w Grabowcu pozostała na swoim stanowisku dzielna „Morfina”, miejscowa właścicielka apteki. Mąż jej, pierwszy organizator ZWZ, mgr Brykalski już poprzednio został aresztowany przez gestapo i zginął w Oświęcimiu. Ona jednak nie załamała się, dalej pracowała w organizacji, oddając nam wielkie usługi w wywiadzie. Jej też zawdzięczaliśmy, że meldunek o obławie na nas dotarł w porę do moich rąk. Okazało się, że duże siły SS, żandarmerii, Wermachtu i policji ukraińskiej wyruszyły w naszym kierunku, by okrążyć las i o świcie nas rozbić. Zdążyłem w porę marszem forsownym przeciąć trakt Grabowiec – Wojsławice i zaszyć się w gęste zarośla, jakie pokrywały głębokie debry w okolicach Majdanu Wielkiego i Trościanki. Był już świt. Obawiałem się maszerować z dość dużą kolumną i z dużym taborem przez otwarte pola, by dotrzeć do większych lasów bonieckich. Po krótkiej naradzie z dowódcami plutonów postanowiliśmy tu się zatrzymać i przetrwać. Nieprzyjaciel w sile okoła 1000 ludzi otoczył las grabowiecki, moją wczorajszą kwaterę, oraz las obok Hołuznego. Zwinne tankietki oraz samo­chody pancerne patrolowały wszystkie drogi. Rano o świcie zaczęto ostrzeliwać las. Ogień z moździerzy wyrywał drzewa i szedł po gałęziach. My zaszyci w debrach siedzieliśmy cichutko jak myszy pod miotłą. W szczerym polu obok nas stał samotny domek gospodarza Wieściora. Z dachu tego domku prowadzili­śmy dokładną obserwację, zmieniając się kolejno z „Żurawiem”, „Pingwinem” i „Dębicą”. Trwało to gdzieś do południa. O godzinie 14 wysłałem dwóch ludzi na rozpoznanie do Tuczęp. Poszedł miejscowy komendant Rejonu „Sam” oraz „Gomułka”. Po dwóch godzinach otrzymaliśmy dobre wiadomości. Niemcy przeszli las wzdłuż i wszerz i skoncentrowali się w Ornatowicach i Szystowicach, wszystkie pojazdy skierowali w stronę Grabowca. Wypytywali ludzi o „bandę”, w którym kierunku się udała, ale nikt im nie mógł dać dokładnych danych. Wróg uderzywszy w próżnię wycofał się na Grabowiec. Wieczorem o zmierzchu dotarliśmy do lasów bonieckich. Tu poczuliśmy się jak w raju. Przy płonących ogniskach i gorącej kawie długo opowiadano swoje wrażenia z tych świetnie udanych akcji.”[vii]

Jednak akcje te pomimo odniesionych sukcesów przyniosły szybką reakcję Ukraińców. 3 listopada policjanci z Turkowic przeprowadzili pacyfikację Wasylowa Wielkiego, gdzie zabito 13 Polaków. W tym samym czasie ci sami policjanci dokonali zabójstwa Komendanta Obwodu AK Hrubieszów Antoniego Rychli ps. „Anioł”. 15 i 16 grudnia 1943 roku w Starej Wsi dokonano mordu na trzydziestu polskich mieszkańcach, zaś w Modryniu, bliżej niezidentyfikowany oddział ukraiński zabił, 22 grudnia, czterech ludzi. Podobne ataki na Polaków miały miejsce w Hostynnem i Terebinie, zabijając jedenastu ludzi, oraz w Masłomeczu, gdzie w stodole spalono żywcem stu polskich mieszkańców wsi. W odwecie za te zbrodnie polski oddział partyzancki pod dowództwem Stanisława Basaja, zlikwidował 24 grudnia, w Modryniu siedmiu Ukraińców.[viii]

Rok 1944 przyniósł wzmożoną akcję propagandową prowadzoną przez komórki OUN, oraz tworzenie się pierwszych oddziałów Służby Bezpeky (Służba Bezpieczeństwa OUN, która okryła się ponurą sławą w czasie czystek etnicznych na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej), które na przełomie lat 1943 – 1944 przeprowadziły kilka napadów na ziemiańskie majątki. „W (…) majątku Radostów w powiecie Hrubieszów, zostali zabici Kazimierz i Odetta Dobieccy.”[ix] 9 lutego 1944 roku podczas ataku majątek Białowody zabici zostali: Grotthuss i Ewa Jankowska z Jabłońskich wraz z mężem, zaś 28 lutego zaatakowano dwór Modryniec, likwidując Katarzynę oraz Henryka Cieślę, a także spalono kolonię Rulikówka, zabijając kilkunastu mieszkańców.[x] Akcje te wywołały zdecydowane działania polskiego podziemia. Polskie oddziały partyzanckie rozpoczęły wykonywanie rozkazu gen. „Bora”, który nakazywał „(…) wycinać w pień kolonistów z osad, które miały bezpośredni, lub pośredni udział w zbrodniach.”[xi] 7 marca 1944 roku, nastąpiła koncentracja oddziałów, w sile tysiąca dwustu żołnierzy Obwodu AK Tomaszów Lubelski, pod dowództwem por. Zenona Jachymka ps. „Wiktor” w lesie Lipowiec koło Tyszowiec. Zadanie ich, oraz drugiego, liczącego osiemset ludzi zgrupowania dowodzonego przez por. Eugeniusza Siomę ps. „Lech”, polegało na rozwinięciu akcji ofensywnej skierowanej przeciwko posterunkom Ukraińskiej Policji Pomocniczej, oraz wioskom, w których znajdowały się komórki OUN, bazy wypadowe UPA, oraz oddziały samoobrony. Jednak już następnego dnia koncentracji, wspierający oddziały AK, oddział partyzancki BCh Stanisława Basaja ps. „Ryś”, stoczył walkę, z nacierającym na wieś Prehoryłe, 5 Pułkiem Policyjnym SS, wspartym Ukraińcami z okolicznych baz samoobrony. W wyniku zaistniałej sytuacji, aby uprzedzić kolejne akcje niemiecko – ukraińskie, zaplanowano uderzenie na wsie Sahryń, Uhrynów, Szychowice i Łasków.[xii] 10 marca 1944 roku przyniósł początek realizacji polskich planów. Spalono wymienione wyżej wioski, zabijając mniejszą lub większą część mieszkańców. Największym echem spośród przeprowadzonych ataków odbiła się akcja na wieś Sahryń. W ataku na wieś wzięło udział około pięciuset żołnierzy AK, wspartych przez bechowców „Rysia”. Po stronie ukraińskiej znajdowało się sześćdziesięciu policjantów, oraz oddział samoobrony. Opór ukraiński szybko przełamano, po czym zaczęto wyciągać ludność cywilną z chat i różnych kryjówek. Tak wspomina atak jedna z mieszkanek Sahrynia: „Strzelili do mojego ojca, potem do mojej mamy. Po mamie zabili kuzyna mojego męża, a sąsiad zdołał uciec. Teraz przystąpili do mojej córki (…) dostała kulę w szyję (…) zaczęli strzelać do mnie. Dostałam trzy kule… Córka zmarła szybko. Banda myślała, że ze mną koniec i podeszli do babci… Zabili ją (…) zapalili chatę i odeszli.”[xiii] Podczas ataku na wieś zginęło według różnych źródeł od dwustu, do sześciuset, ośmiuset mieszkańców. Spalono cerkiew, oraz dwieście osiemdziesiąt gospodarstw. O mały włos ofiarami partyzantów nie zostałyby polskie rodziny mieszkające w Sahryniu, jednak po wylegitymowaniu się puszczono je wolno. Następnie polskie oddziały ruszyły w stronę Werbkowic, zdobywając i paląc po drodze wsie: Alojzów, Brzeziny, Bereźnia, Dęby, Sahryń-Kolonię oraz wsie Malice, Metelin, Strzyżowiec, Turkowice, Wronowice, Mircze, Prehoryłe, Terebiń, Terebiniec i Wereżyn. Jednak atak na Werbkowice załamał się, gdyż miejscowość była obsadzona przez dobrze umocnione jednostki niemieckie. Niepowodzeniem zakończył się także atak przeprowadzony przez zgrupowanie „Lecha” na Uhrynów, gdzie znajdował się, podobnie jak w Werbkowicach, silny garnizon niemiecki. W wyniku niepowodzenia akcji, oddziały polskie wycofały się w okolice Komarowa, paląc po drodze ukraińskie wsie Mołożów, Miętkie, oraz Starą Wieś. W związku z akcjami antyukraińskimi prowadzonymi przez polskie podziemie, na teren Zamojszczyzny przeszedł z Wołynia kureń UPA „Hałajda”. Jednym z jego głównych celów było utworzenie silnego zgrupowania partyzanckiego, zagradzającego ewentualne drogi polskiego ataku na Lwów, oraz „zlikwidowanie lub wygnanie całej ludności polskiej za granice Chełmszczyzny.”[xiv]

Początek kwietnia 1944 roku przyniósł falę ukraińskich ataków wsie polskie. Podczas ataków na Podłodów, Żerniki, oraz Rokitno wywiązały się zacięte walki z polską samoobroną. Upowcy opanowali Żerniki, oraz zabili stu mieszkańców wsi Łubcze. Generalny atak na skupiska ludności polskiej zaplanowany został na Wielkanoc z 9 na 10 kwietnia 1944 roku. Całkowicie zaskoczone oddziały AK zostały po całodziennej walce wyparte ze wsi Pasadów zajmując pozycję wzdłuż rzeki Huczwy. Był to duży sukces UPA w tym rejonie, gdyż wraz polskimi partyzantami uciekła także ludność cywilna. 17 kwietnia przyniósł kolejne zabójstwa Polaków. We wsi Rzeczka UPA zabiła tego dnia piętnastu mieszkańców, zaś dwa dni później sotnia „Jahody” zrównała z ziemią Steniatyn. W powiecie Lubaczów utworzona z dezerterów z Ukraińskiej Policji Pomocniczej, sotnia UPA dowodzona przez Iwana Szpontaka ps. „Zaliźniak”, spaliła 19 kwietnia wieś Rudkę, mordując pięćdziesięciu ośmiu Polaków, zaś 25 kwietnia zniszczyła Wólkę Krowicką. „27 kwietnia w rejonie wsi Ulicko – Seredkiewicz, upowcy zabili pięćdziesięciu pięciu mężczyzn i pięć kobiet.”[xv] 4 maja sotnia „Zaliźniaka” zaatakowała Cieszanów, zabijając kilku Polaków, zaś 13 maja jej ofiarą padła kolonia Frajweld, gdzie zginęło dziewięciu mieszkańców.[xvi] Jako reakcję na ataki ukraińskie dowództwo AK zorganizowało obronę przeciwukraińską, wyznaczając jej granicę na szosie Bełżec – Lubaczów, przy czym ludność polska została przeniesiona na stronę drogi kontrolowaną przez polskie podziemie, zaś Ukraińcy zostali wypędzeni na drugą stronę. W wyniku majowych walk w rejonie Nabróża, powstał stukilometrowy front z okopami i ziemią niczyją obsadzony po jednej stronie przez oddziały AK i BCh, zaś pod drugiej stronie przez UPA i UNS. Po stronie ukraińskiej powołany został Chełmski Front UPA, oraz Rada Chełmska, mająca reprezentować Ukraińców Lubelszczyzny.

Po nieudanej polskiej kontrofensywie z 2 czerwca 1944 roku, podczas której lotnictwo niemieckie zbombardowało umocnienia polskiej partyzantki, front ustabilizował się na linii „Uhnów – Żerniki – Steniatyn – Nabróż, wzdłuż Huczwy, do Koniuch, a potem przez wieś Bereść aż po Grabowiec”[xvii], i praktycznie w takim stanie dotrwał do lipca 1944 roku, kiedy to na Lubelszczyznę wkroczyły oddziały 1 Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej.[xviii]

W wyniku tych walk powiaty Tomaszów Lubelski i Hrubieszów zostały praktycznie wyludnione. Jednak w przeciwieństwie do tego co działo się na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, gdzie żywioł polski był w mniejszości, a podziemie było za słabe, żeby zorganizować zdecydowany opór, na Lubelszczyźnie, Armia Krajowa była silna, zdolna do przeprowadzenia spektakularnych akcji. W wyniku tego po lewej stronie Bugu, nie udało się wprowadzić w życie zbrodniczego planu eksterminacji Polaków, a każda akcja ukraińska, niezależnie pod jakimi barwami przeprowadzona (czy to pod egidą niemiecką, czy jako UPA), powodowała zdecydowaną reakcję ze strony polskiej.

Marcin Podgórski

[i] G. Motyka, Od Rzezi Wołyńskiej do Akcji „Wisła”, konflikt polsko – ukraiński 1943 – 1947, Kraków 2011, s. 278.

[ii] Tamże, s. 297.

[iii] Tamże, s. 280 – 281.

[iv] G. Motyka, Tak było w Bieszczadach, Warszawa 1999, s.172.

[v] G. Motyka, Od Rzezi Wołyńskiej…, s. 283

[vi] G. Motyka, Tak było w Bieszczadach…, s. 175 – 178.

[vii] http://www.grabowiec.pl/portal/publikacje_luny_nadHucz...

[viii] A. Bożyk, Konflikt polsko-ukraiński na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie podczas okupacji niemieckiej, Przegląd Ukrainoznawczy, nr 13, Przemyśl 2007, s. 165 – 170.

[ix] G. Motyka, Od Rzezi Wołyńskiej…, s. 293.

[x] Tamże, s. 293.

[xi] Tamże, s. 293.

[xii] G. Motyka, Tak było w Bieszczadach , s.187.

[xiii] Polacy i Ukraińcy pomiędzy dwoma systemami totalitarnymi 1942 – 1945, , cz. 1, Warszawa – Kijów 2005, s.1251.

[xiv] G. Motyka, Od Rzezi Wołyńskiej…, s.296.

[xv] Tamże, s. 297.

[xvi] Tamże, s. 298.

[xvii] Tamże, s. 297.

[xviii] Tamże, s. 297.

Bibliografia:

1. Bożyk A., Konflikt polsko-ukraiński na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie podczas okupacji niemieckiej, Przegląd Ukrainoznawczy, nr 13, Przemyśl 2007.

2. Motyka G., Od Rzezi Wołyńskiej do Akcji „Wisła”, konflikt polsko – ukraiński 1943 – 1947, Kraków.

3. Motyka G., Tak było w Bieszczadach, Warszawa 1999.

4. Polacy i Ukraińcy pomiędzy dwoma systemami totalitarnymi 1942 – 1945, , cz. 1, Warszawa – Kijów 2005.

5. http://www.grabowiec.pl/portal/publikacje_luny_nadHucz...
Żabodukt Postów: 78391
kumak
Żabodukt, postów: 78391
Poniedziałek, 28 października 2019 22:53:53
0
+1 -1
+ -
Tylko dla zalogowanych użytkowników
"Poza tym UPA była sojusznikiem Niemiec"kiedy i gdzie?od kiedy sojuszników wsadza się do obozów?Bandera większość część od wojny niemiecko-rosyjskiej przesiedział w obozie i tam zginęło jego 2 braci.50 000 Ukraińców w SS Galzien to pryszcz w porównaniu z 200 000 OBYWATELI POLSKICH WALCZĄCYCH U BOKU Niemiec chociaż i te 50 000 to polscy obywatele
@Kumak a czy Lubelszczyzna to twoim zdaniem Ukraina?Teraz nie ale był czas kiedy na Lubelszczyźnie i Podlasiu oraz "nadsadzaniu",Bieszczadach I MAŁOPOLSCE mieszkały do pokaźnie ilości" Rusinów"
polecam poczytać historię Chełma,Przemyśla i Drohiczyna.POLECAM TEŻ POCZYTAĆ O KSIĘSTWIE Wołyńskim i zobaczyć kiedy i na jakich terenach było
Post edytowany 2 razy

Watek został zamknięty ze względu na długi czas (minimum pół roku), jaki upłynął od ostatniego postu.

Aktualności

OK