Hejt jest wszędzie w necie, także hejt na księży, scenariusz jest zawsze ten sam: "ja w Boga wierzę, w KK jestem, ale do księży mam uwagi". Jakoś dopiero teraz pojawia się, że nic nie jest czarne albo białe...Dla mnie pierwszym krokiem, aby się dowiedzieć, kiedy jest kolęda u mnie w bloku (jeśli nie mogłabym iść osobiście) jest pytanie do sąsiadów, następnie telefon do parafii. Raczej nikt nie będzie tego ukrywał. Wygodnie, jak jest w necie, ale przecież nie w każdej parafii jest osoba, która ma czas, żeby prowadzić stronę www, wrzucać info o wydarzeniach itp., a informacje kontaktowe są na stronie diecezji. Jak ktoś nie wie, dlaczego nie ma czasu, to niech sobie pomyśli, że codziennie są obowiązki jak np. odwiedzanie chorych, odprawianie pogrzebów, chrztów, ślubów itd.
Co do "bezkrytycznego akceptowania" - no właśnie KK ma to do siebie, że ma strukturę hierarchiczną, więc sami księża, trochę jak w wojsku, podlegają innym, którzy są wyżej w hierarchii. Nie ma demokracji. Tak samo zbiór zasad dla wiernych jest jeden, doktryna jest niepodważalna. Sorry, tu nie ma demokracji. Natomiast nie ma obowiązku należeć do KK, każdy wierzy w co chce i może należeć do dowolnego związku wyznaniowego. Notabene w innych wyznaniach też nie można sobie wybierać, że chce się to, a czego innego nie.