Widze, ze jest tu albo bardzo duzo spamu od wlascicieli, albo Pani Wlascicielka ww. lokalu ma rozdwojenie jazni i do kazdego podchodzi inaczej :)
Osobiscie uwazam, ze lokal jest ladny (choc po doglebniejszych poszukiwaniach okazuje sie, ze za proponowana cene mozna znalezc duzo ladniejsza sale w tej okolicy), niby ma dobre opinie itd (choc kto wie, kto je wypisuje tu...), ale ja sie akurat poslizgnelam na dwulicowosci Pani Krystyny...
Otoz, ogladalismy chyba wszystkie mozliwe sale w otoczeniu Minska i najblizszych okolic, no i pod koniec poszukiwan trafilismy do Jasminowego Dworku. Wszystko ladnie pieknie, termin wolny, podoba nam sie, no to niech Pani zrobi wstepna rezerwacje na miesiac, bo przed swietami nie mielismy kasy na zaliczke, wiec umowe podpiszemy w styczniu. Ok, ok, nie ma problemu, Pani nam wysle umowe do przejrzenia jeszcze przed swietami. I tu sie zaczely schody...
Wstepnie przy pierwszym spotkaniu ustalilismy, ze chcielibysmy zrobic wesele na ok. 150 osob, przy ustalonej cenie 180zl/os + doplata za ewentualne bogatsze dekoracje kwiatowe+ wiejski stol+ drink bar (no i nasz alkohol oczywiscie). W podanej cenie za osobe mialy byc zawarte przystawki (18 rodzajow), 5 dan goracych, 15 ciast i tort dla mlodych. Zaliczka 2tys platna przy podpisaniu umowy. Tyle jesli chodzi o kase.
Pani Wlascicielka wyslala umowe (po trzech interwencjach tlefonicznych), w ktorej widnieje informacja, ze jesli podamy okreslona ilosc osob, a przyjdzie mniej, to placimy i tak za tyle ile podalismy w umowie. Myslimy sobie wiec, ze podamy 130 albo 140, bo to nieduza roznica, a jak przyjedzie te 150 (co zakladamy na jakies 90%) to sie po prostu doplaci za reszte, ale bez ryzyka dla nas zeby placic za kogos, kogo nie bedzie. Dzwonimy wiec do Wlascicielki Jasminowego zeby to skonsultowac : tu juz pojawia sie problem, bo sala jest za duza jesli mialoby przyjechac tylko 130osob, do tego zaliczka niby 4 tysiace, juz nie 2 :) no ale dobrze dobrze, prosze przyjechac to sie jakos dogadamy.
Bylismy tam w sumie 3 razy, i za kazdym razem Wlascicielka rozmawiala z nami osobiscie. Gdy przyjechalismy z zamiarem podpisania umowy, Pani juz od drzwi byla zdziwiona bo widzi nas pierwszy raz w zyciu, bo na pewno rozmawialismy z jej menadzerem (ktorego podobno wcale nie ma) a nie z nia, i ze ona nie wie co tam z nim ustalalismy wczesniej. My patrzymy po sobie i zonk, o czym ona mowi w ogole :O
mowimy jej, ze mamy rezerwacje na konretny termin, ze bylismy 2 razy wczesniej, ze ustalila z nami cene, i ze mielismy sie dogadac tylko co do liczby gosci i rozliczania jesli ktos nie przyjedzie, a dzisiaj kladziemy kase w ramach zaliczki i zalatwiamy interes do konca. Pani wytrzeszczyla na nas oczy twierdzac, ze ona z nikim sie na takie warunki nie umawiala, ze cena 180zl to przy minimum 180 osobach doroslych na weselu, a jesli chcemy robic na 130 (no uparla sie na te 130, nie wiecej) to za cene minimum 200zl za osobe, w tym tort platny osobno, 15-16 przystawek i 4 dania gorace :O i generalnie to ona by wolala nie robic takiego malego wesela, bo to za duza sala (niby 280 osob wejdzie, ale na parkiecie dla setki byloby ciasno), za wysoki poziom jest tej sali, zeby zanizac tak razaco cene, i ze w okolicy WSZYSCY wlasciciele innych sal biora przynajmniej 200zl za osobe w takiej konfoguracji (a to g**no prawda, bo od razu pojechalismy zwiedzac okolice, i wszystkie sa w granicy 180zl/os...), ze przeprasza nas, za to co nam jej menadzer nagadal, i ze przykro jej ale sie nie dogadamy. Jakie to wzruszajace :)
Podniosla mi wiec gula szanowna Pani, przez co tutaj musialam Wam wylac swoje zale, ale mysle ze jest to dobre ostrzezenie, jesli ktos ma chec zamierzyc sie na te sale- jesli ktos robi pierwsze wesele w rodzinie, i nie wie co i jak, to moze sie latwo zlapac na te gierki Wlascicielki. Za proponowana przez nia cene mozna znalezc ladniejsza sale i w lepszym pakiecie (np juz z wiejskim stolem, tylko z zakupem wlasnego alko jak wszedzie). Jesli ktos ma pojecie o organizacji wesela, to raz dwa wyczuje jej kombinacje. Z drugiej strony ciesze sie, ze nic z tego nie wyszlo, poniewaz od dobrej znajomej Pani Krystyny (ktora poznalam zupelnie przypadkowo) uslyszalam, ze potrafi podpisac umowe i zaczac wymyslac cos w trakcie, tak ze ludzie rezygnuja, no i zaliczke sobie zgarnia, bo przeciez nie odda.
Nie jestem zadna konkurencja Jasminowego Dworku, obejrzalam ze swoim przyszlym mezem chyba wiecej jak ze 20 okolicznych sal w Minsku, Kolbieli i Otwocku, i tylko tutaj ludzie robia takie wałki, jakos w kazdej innej mozna sie normalnie z Wlascicielami dogadac, a tu jak widac, nie.
Pozdrawiam, i nie polecam!! :) :)