problem w tym, że nie umiem się sama zmotywować. Tzn. motywację mam przez pierwsze dni później klapa. Myślałam o czymś gdzie będę musiała kupić karnet i chciał nie chciał łazić, bo szkoda kasy. Nie wiem tylko na co się zapisać. Czy jakiś fitness, czy jakaś zumba, czy nie wiem co.
W tamtym roku koleżanka chodziła na siłownię 3 albo 4 razy w tygodniu, nie wiem co ona tam ćwiczyła, ale schudła z 20 kg. Ale chodziła z pół roku. Nie mam z nią kontaktu, bo po tej metamorfozie znalazła faceta, wyszła za mąż i się wyprowadziła :)
Ja swojego staruszka nie popędzę, ale z dupci zlecieć bym chciała ;)